fbpx

Najważniejsze działanie, które możesz podjąć, by zminimalizować kłótnie rodzeństwa

kłótnie rodzeństwa

W artykule: Pytanie, które zadaje sobie wielu rodziców: jak zminimalizować kłótnie rodzeństwa? Poznaj jedną strategię, która jest podstawą wszystkich innych

To ewidentnie nie był mój najlepszy dzień w życiu.

Franek z Jasiem, nasi dwaj synowie, na zmianę płakali, marudzili lub kłócili się o coś. Słuchałam ich głosów i miałam wrażenie, że za chwilę wybuchnę. Serce mi szybko biło, zęby zaciskały się ze złości, a ręce szykowały do wyrywania włosów z głowy. Zarówno z mojej, jak i ich.

Jaś przyniósł sobie mały, dziecięcy keybord i zaczął na nim coś brzdąkać. Oczywiście w tej samej chwili jego starszy brat też zapragnął tego samego. Ledwo powstrzymałam go od wyrwania mu zabawki z ręki. Zapytałam Jasia spokojnym głosem, czy mógłby dać Frankowi też zagrać. Po krótkim czasie młodszy wyciągnął keybord w stronę brata z wymownym: „Maa!”.

W tej chwili Franek już nie miał ochoty na granie. A może raczej honor nie pozwalał mu wziąć, bo kiedy 10 sekund później wyciągnął rękę po zabawkę, Jaś już zmienił zdanie i nie chciał jej oddać.

Starszy syn zaczął płakać i krzyczeć. Moje próby tłumaczenia, że nie chciał wziąć keybordu wtedy, kiedy brat mu dawał, niewiele zmieniły,

Przy drugiej próbie przekazania zabawki sytuacja powtórzyła się. Znów Jaś chciał dać, Franek nie wziął, po chwili zmienił zdanie, ale niestety jego brat również.

kłótnie rodzeństwa

Nie brakowało w całym tym sporze prób wyrywania sobie keybordu z ręki czy stukania brata ręką po głowie. Ja miałam ochotę wyć z rozpaczy jak wilk do księżyca, oni obaj na zmianę płakali, krzyczeli lub rzucali się w złości na łóżko.

Ręce mi się już trzęsły z bezsilności, kiedy Jaś pokazał, że chciałby pobawić się w ganianie się po domu. Miałam już dość kłótni, więc odetchnęłam głęboko i powiedziałam: Jasne, super, chodź, będę cię łapać.

Franek w jednej sekundzie się rozpogodził i z uśmiechem zapytał: Mogę się z wami pobawić?

Przez piętnaście minut oni biegali w tę i z powrotem po domu, a ja udawałam, że ich łapię. Co jakiś czas przytulałam i całowałam jednego lub drugiego. W domu rozlegał się głośny śmiech.

Po skończonej zabawie bracia zgodnie zajęli się budowaniem wieży z klocków, a ja usiadłam na fotelu i głośno odetchnęłam. Dlaczego nie byłam w stanie wykonać tego magicznego kroku wcześniej? Zaoszczędziłabym nam tyle niepotrzebnych emocji.

 

Co jest niezbędne, by Twoje dzieci dobrze się dogadywały?

Można na ten temat spojrzeć z wielu różnych perspektyw. Ja dziś proponuję Ci tę, która jest mi najbliższa: neurobiologię.

Jest taka część mózgu, która odpowiada za skupienie, rozumowanie, planowanie, kontrolę impulsów czy racjonalną ocenę sytuacji. To od niej w największym stopniu zależy gotowość Twojego dziecka do tego, by słuchać Twoich próśb. To ona powstrzymuje je przed wyrywaniem zabawek z ręki drugiej osoby, ciągnięciem za włosy siostry czy dążeniem do tego, by być zawsze i we wszystkim pierwszym (Ja chcę pierwsza dostać loda! Ja muszę się wykąpać pierwszy! Mamo, najpierw mi daj kanapkę! Mamooooo!).

Ta część mózgu to kora przedczołowa.

Jeśli jej działanie zostaje zablokowane, Twoje dziecko nie jest w stanie racjonalnie myśleć, kontrolować swoich impulsów i planować działania. Dlatego też nie jest w stanie wejść w pozytywne relacje ze swoim bratem lub siostrą.

Jeśli chcesz, aby Twoje dzieci dobrze się dogadywały, zaprzyjaźnij się z wiedzą o funkcjonowaniu kory przedczołowej.

 

Jeśli Twoje dziecko:

  • zachowuje się agresywnie,
  • niszczy różne przedmioty,
  • w ogóle nie słucha tego, o co je prosisz,
  • wycofuje się z interakcji,
  • zachowuje się impulsywnie,
  • wyrywa z ręki zabawki swojej siostrze, śmiejąc się jej przed nosem,

możesz mieć nieomal 100% pewność, że w tym momencie jego działanie nie jest poddane kontroli kory przedczołowej. To znaczy, że nie jest w stanie racjonalnie myśleć.

Jeśli chcesz zminimalizować kłótnie rodzeństwa, musisz wziąć to pod uwagę. Tylko człowiek, którego zachowanie jest poddane kontroli kory przedczołowej może nawiązać dobre, pozytywne relacje z innymi ludźmi. Jest w stanie współpracować, razem się bawić, rozmawiać, dzielić się tym, co ma. Bez tego Twoje dzieci wciąż będą się kłócić, zabierać sobie rzeczy i bić się ze sobą.

kłótnie rodzeństwa

Kiedy do akcji wkracza kora przedczołowa?

Każdy z nas (również dzieci) w sposób nieświadomy bezustannie skanujemy nasze otoczenie w poszukiwaniu informacji o tym, czy jesteśmy bezpieczni.

Dziecko po taką informację w pierwszej kolejności zwraca się do swoich rodziców.

Wyobraź sobie taką sytuację. Twoje dzieci poszły z tatą na spacer do parku. Tata ma wyjątkowo dobry dzień: podśpiewuje coś pod nosem, jego krok jest lekki i sprężysty, uśmiecha się i jest rozluźniony. Wysyła on niewerbalne i werbalne sygnały do swoich dzieci: Wszystko jest ok, to dobry dzień, tata ma dobry humor i mnóstwo uwagi i troski, którą może obdarzyć każdego. 

W takiej sytuacji maluchy czują się bardziej odprężone i spokojne. Ich radary wyczuwają, że wszystko jest w porządku, że są bezpieczne i mogą się bawić, również ze sobą nawzajem.

Te dziecięce radary są umiejscowione w części mózgu zwanej układem limbicznym. To on niejako skanuje otoczenie w poszukiwaniu informacji o tym, czy sytuacja jest spokojna i można się zrelaksować. Kiedy otrzymuje takie sygnały z otoczenia, przesyła impuls do reszty mózgu: jesteśmy bezpieczni, nie trzeba być na pozycji ataku lub obrony, można się rozluźnić i spokojnie bawić. Te informacje wysyła między innymi do kory przedczołowej, która może przejąć kontrolę, kiedy wszystko jest w porządku.

Docieramy teraz do najważniejszej sprawy.

Co Ty możesz zrobić, aby dziecko otrzymało komunikat jestem bezpieczny, wszystko jest ok?

Twoje najważniejsze działanie, które zminimalizuje kłótnie rodzeństwa

Zadbać o kontakt pomiędzy Wami. Pomiędzy Tobą a konkretnym dzieckiem.

Dzieci są zbudowane w ten sposób, że rozkwitają, kiedy czują, że osoba dorosła cieszy się ich obecnością, znajduje radość w ich towarzystwie.

Myślę, że dotyczy to nie tylko dzieci. Każdy z nas tęskni za taką relacją z drugą osobą, która będzie oparta o doświadczenie radości z bycia razem, wspólnie spędzonego czasu. Chcemy czuć się wyjątkowi, bliscy, zrozumiani. Chcemy, aby ktoś zachwycał się tym, że może z nami być.

Dzieci są na to szczególnie wrażliwe.

Potrzebują czuć, że ktoś dorosły zwraca na nie uwagę, słucha ich, jest nakierowany na ich potrzeby. Potrzebują czuć się kochane, zrozumiane i zaopiekowane.

To Twoja więź i kontakt z dzieckiem wpływa na to, czy czuje się ono bezpiecznie w świecie. Jeśli w konkretnej sytuacji doświadcza ono Twojej bliskości i dostępności, jego układ limbiczny może przesłać wiadomość do kory przedczołowej: Jestem kochany, wszystko jest ok, ktoś się mną opiekuje, jeśli będę potrzebował, ktoś odpowie na moją prośbę.

 

Co daje dziecku bliskość i kontakt z rodzicem?

  • poczucie bezpieczeństwa w świecie,
  • możliwość budowanie dobrych, spokojnych relacji z innymi ludźmi,
  • ciepłe myśli o samym sobie i innych osobach wokół,
  • zmniejszenie ilości nieprzyjemnych emocji (złości, lęki, irytacji, urazy itd.)
  • możliwość racjonalnego myślenia i poddania swoich działań kontroli kory przedczołowej.

Dlatego najważniejsze Twoje działanie, które zmniejsza kłótnie rodzeństwa, to dbanie o więź, bliskość i kontakt z każdym Twoim dzieckiem.

Dbanie o relacje pomiędzy nimi to krok następny. Ustalenie zasad funkcjonowania w domu jest również ważne. Jednak ono nic nie da, jeśli nie zaspokoisz u dzieci ich potrzeby bliskości i kontaktu z Tobą.

W przeciwnym wypadku będą wciąż trwały w stanie napięcia, w poczuciu zagrożenia i nieprzyjemnych emocjach. Ich mózg będzie uniemożliwiał im włączenie kory przedczołowej, a tym samym nie będą miały w sobie gotowości do dzielenia się i okazania zrozumienia wobec brata czy siostry. Nie będą w stanie nawiązać dobrych, ciepłych relacji między sobą.

W jaki sposób możesz zadbać o ten kontakt?

 

Co wpływa na dobry kontakt z dzieckiem?

Strategii i narzędzi jest wiele:

  • empatia (która powinna stawać się Twoim nawykiem),
  • śmiech (i opróżnianie plecaka emocji za jego pomocą),
  • wyjątkowy czas sam na sam z dzieckiem,
  • świadome bycie tu i teraz,
  • bliskość fizyczna i kontakt wzrokowy,
  • zabawy typu siłowanki,
  • dopuszczanie wszelkich emocji i pozwalanie na płacz,

kłótnie rodzeństwa

Jeśli widzisz, że relacje między Twoimi dziećmi nie układają się najlepiej, najpierw przyjrzyj się temu, jak dbasz o Twoją więź i kontakt z każdym ze swoich dzieci. Kiedy zaspokoisz u nich tę potrzebę, będą miały większą łatwość regulowania swoich emocji, bycia hojnym w dawaniu swojego czasu i uwagi rodzeństwu, dzielenia się i konstruktywnego rozwiązywania problemów.

Inwestycja w bliski kontakt z dziećmi nie wyeliminuje wszystkich kłótni rodzeństwa. Jest jednak podstawą, bez której wszelkie inne działania w tym kierunku są bezsensowne.

Dlatego skup swoją energię i czas na dbaniu o tę więź, bo często możesz nie mieć ich więcej, by zadbać o coś innego.

Jak według Ciebie najlepiej eliminować kłótnie rodzeństwa z Waszego życia?

5 działań, które zmniejszą ilość nerwowych sytuacji z Twoim dzieckiem

problemy wychowawcze

W środku: Mniejsze lub większe problemy wychowawcze dotykają większość rodzin. Zastosuj te pięć praktyk w Waszej rodzinie, a radykalnie zmniejszysz ich ilość.

Czułam się zmęczona, sfrustrowana i zniechęcona.

Franek od rana co chwilę wybuchał płaczem. Złościł się, kiedy Jaś tylko zbliżył się do jego zabawek. Przepychali się i kłócili nieomal o wszystko. Moje serce biło jak szalone, a ręce się trzęsły. Miałam dość tego dnia, chociaż dopiero się rozpoczął.

Kiedy doszło do kolejnego spięcia między synami, zaczęłam na nich krzyczeć.

problemy wychowawcze

Przez głowę przemknęła mi myśl, że moje zachowanie nie poprawi sytuacji, a raczej ją pogorszy. Ale nie byłam w stanie się zatrzymać. Cała moja wiedza o empatii, rodzicielstwie przez zabawę i stawianiu granic poszła w kąt. U każdego z nas górę wzięły emocje. Chciałam tylko, żeby w końcu zaczęli słuchać tego, o co ich proszę: ubrali się spokojnie na spacer, nie wyrywali sobie zabawek z ręki i włosów z głowy swojego brata.

Nic nie szło po mojej myśli. W uszach brzmiał mi tylko ciągły płacz i krzyk.

To był jeden z dni, o których mówię, że to najgorszy dzień mojego życia.

Ale na szczęście nie są one zbyt częste w naszym domu. Mamy sposób na to, aby im zapobiegać i zmniejszyć ilość problemów wychowawczych.

 

Kiedy Ty również nie dajesz rady

Kiedy najczęściej w Twoim domu mają miejsce nerwowe sytuacje?

U nas zwykle wtedy, kiedy gdzieś się spieszymy. Szykujemy się do jakiegoś wyjazdu, chcemy dotrzeć na określoną godzinę do kościoła lub zdążyć przed nadejściem nocy ze spacerem, który był zaplanowany na godziny przedpołudniowe. Wtedy nagle mi i mojemu mężowi przyspiesza puls, a głos nabiera nowej, ostrzejszej barwy. Spieszymy się my, więc dzieci też mają się spieszyć.

Wtedy często pojawia się w mojej głowie myśl:

Nie mam teraz czasu na te całe zabawy, dogadywanie się, okazywanie empatii i nie wiadomo co jeszcze! Mają po prostu zrobić to, co im każę i tyle!

Rzeczywiście w nerwowej sytuacji zwykle nie mam siły, ochoty ani czasu na odpowiednie reagowanie na trudne zachowanie dziecka. Sama mam wtedy problem z regulowaniem emocji – okazanie empatii i postawienie granic ze zrozumieniem jest dla mnie nieosiągalne jak wejście na Mount Everest.

Dlatego wybrałam stosowanie prewencji.

Wprowadziliśmy do naszej rodziny pięć praktyk, które ograniczają ilość nerwowych sytuacji do minimum. Zmniejszyła się też liczba naszych problemów wychowawczych.

 

Dlaczego nie masz czasu, aby tego nie robić

Wydaje Ci się, że nie masz czasu na wprowadzanie do Waszej rodziny nowych działań?

Nie masz raczej czasu, aby tego nie robić.

Jeśli zastosujesz poniższe wskazówki, ograniczysz ilość trudnych sytuacji w Waszym dniu. Zmniejszy się ilość niekontrolowanych wybuchów płaczu, kłótni o wszystko, przekonywania dziecka do zrobienia tego, o co je prosisz. Znikną niektóre problemy wychowawcze. Pomyśl, ile minut w ten sposób zyskasz?

Jeśli budząc się rano liczysz na to, że Twój syn może dziś nie będzie tak marudził, zwykle kończy się na Twoich marzeniach. Jeśli każdy dzień próbujesz po prostu przeżyć, myśląc: Byleby dziś nie było żadnych problemów…, w końcu czeka Cię nieprzyjemna niespodzianka. I to w chwili, w której nie będziesz mieć siły, aby jej sprostać.

problemy wychowawcze

Zapobiegaj zamiast leczyć

Czym jest prewencja w relacji z dzieckiem?

To świadome i aktywne odpowiadanie na jego potrzeby, zanim dojdzie do silnej frustracji.

W pewnym stopniu już to robisz. Dajesz mu jeść, troszczysz się o to, by się wyspało. To również zaspokajanie jego potrzeb, tych fizjologicznych. Co jednak z potrzebami emocjonalnymi: bycia wysłuchanym, zauważonym, zrozumianym, akceptowanym? Jeśli Twój syn lub córka nie mają wypełnionego kubka na miłość w sposób regularny, wybuch nastąpi w najmniej odpowiednim momencie.

 

5 działań, które zmniejszą ilość nerwowych sytuacji

  1. Empatia

Empatia to odczuwanie sytuacji z perspektywy drugiej osoby.

Możesz okazywać ją w czasie trwania jakiejś sytuacji lub później, po fakcie.

Przypomnij sobie chwile, kiedy byłaś z dzieckiem na placu zabaw i zdecydowałaś, że już czas wracać. Jego głośne: Nieeee! sprawiło, że serce zaczęło Ci bić nieco szybciej. To normalne: kiedy nasza pociecha zaczyna się na nas złościć, mamy ochotę atakować:

Mieliśmy już iść 10 minut temu, powiedziałeś, że jeszcze tylko zjedziesz ze zjeżdżali. I tak spędzasz tu kilka godzin dzienne! Idziemy, nie ma gadania. Nie patrz tak na mnie, wiedziałeś, że mamy tylko pół godziny.

Co możesz powiedzieć w takiej sytuacji, aby było Wam łatwiej??

To naturalne, że u dziecka pojawia się złość, żal, smutek czy rozczarowanie, kiedy musi skończyć coś, co sprawia mu wielką radość. Możesz mu pomóc, okazując empatię. Zauważając, jak się czuje. Po prostu to dostrzegając.

Wiem, to trudne, aby już iść do domu. Tak świetnie się bawiłeś! Wolałbyś pewnie nigdy stąd nie wychodzić, bawić się cały dzień i noc! Wiem, kochanie, to jest trudne.

Takie słowa sprawią, że Twoje dziecko będzie czuło się zrozumiane i zauważone. Będzie mu łatwiej opuścić plac zabaw (chociaż oczywiście empatia nie działa jak magiczna różdżka i niekoniecznie sprawi, że Twoja pociecha w podskokach wróci do domu).

Jeśli w danej sytuacji z jakiegoś powodu nie udało Ci się okazać empatii, możesz to również zrobić później. Wieczorem, przed snem, powiedz:

Kiedy opuszczaliśmy plac zabaw, byłam bardzo sfrustrowana tym, że nie chcesz iść do domu. Ale chcę Ci teraz powiedzieć, że rozumiem, że to jest trudne. Tak dobrze się wtedy bawiłeś i trudno było wrócić do domu. Możesz pomyślimy razem, co sprawiłoby, aby ta sytuacja była łatwiejsza dla nas obojga?

Okazywanie empatii niech stanie się Twoim codziennym nawykiem. Po prostu odzwierciedlaj to, co widzisz u dziecka, w jego zachowaniu i uczuciach. Powiedz głośno o tym. Pokaż, że je rozumiesz.

Nikt z nas nie jest w stanie być empatycznym non stop. Twój cel to stopniowe zwiększane ilości sytuacji, w których okazałaś zrozumienie dla Twojej pociechy. Ciesz się każdym krokiem do przodu.

 

2. Śmiech

Śmiech jest jednym ze sposobów na rozładowanie napięcia związanego ze stresem i trudnymi emocjami.

Większość dzieci sama znajduje wiele okazji do radości w ciągu dnia. Jednak ze względu na duże znaczenie śmiechu, wykorzystaj go w sposób świadomy. Zrób wszystko, aby każdego dnia dostarczyć Waszej rodzinie chociaż minimalną jego ilość.

Ty jesteś specjalistą od swoich dzieci. Najlepiej wiesz, co doprowadza je do śmiechu. Odkryj to i rób tego więcej.

Możesz wykorzystać zabawy zwane siłowankami (termin roughhousing został stworzony przez dr Lawrence Cohena, autora książek Rodzicielstwo przez zabawę Siłowanki). Są to wszelkie formy aktywności fizycznej, które doprowadzają Twoje dziecko do śmiechu.

Możecie turlać się razem po podłodze. Urządzić zapasy na niby. Możesz podrzucać je do góry. Udawać, że jesteś koniem i wozić je na swoich plecach. Cokolwiek będzie dla Was odpowiednie (kilka podpowiedzi znajdziesz tutaj).

Siłowanki to nie czas na to, aby uczyć dziecko przegrywać poprzez stawianie zbyt dużego oporu w czasie zapasów. To zabawa, która ma sprawiać Wam obojgu radość i przyjemność. Do tej kategorii nie zaliczają się również łaskotki, które nie dają Twojej córce czy synowi efektu rozładowania napięcia.

 

3. Wyjątkowy czas (special time)

To czas, który spędzasz tylko z jednym dzieckiem, sam na sam. Wyróżnia go to, że nie jest ustrukturalizowany – nie jest to jakaś wycieczka z dzieckiem, wspólne gotowanie czy układanie puzzli. Wyjątkowy czas to forma słuchania.

Dostarcza mu składnika odżywczego, którego nie da mu nic innego.

Przekonuje go o Twojej bezwarunkowej miłości, zainteresowaniu i tym, że jest dla Ciebie ważne. Jestem pewna, że zrobiłabyś wiele dla swojego dziecka. Jednak ono postrzega Waszą codzienność inaczej. Wyjątkowy czas pozwala mu doświadczyć Twojej pełnej, niczym nie zakłóconej uwagi i obecności, o którą trudno w szybkim, stresującym życiu.

Jak wygląda wyjątkowy czas?

  • trwa minimum dziesięć minut,
  • może mieć swoją nazwę (np. Czas Natalki, Czas Patryka – zależnie od tego, jak ma na imię Twoje dziecko),
  • jego czas jest wyznaczony przez timer – ustalacie, że będzie trwał określoną ilość czasu, nastawiacie timer i kończycie go, kiedy zabrzmi dzwonek,
  • obejmuje czas spędzony tylko z jednym dzieckiem (każde dziecko powinno mieć oddzielny specjalny czas z jednym z rodziców),
  • najlepiej, aby był wprowadzony w rutynę domową codziennie, jednak trzeba to dostosować do możliwości – może być realizowany raz na kilka dni,
  • nie jest ustrukturalizowany – mówisz dziecku: Przez najbliższe 10 minut jestem całkowicie do Twojej dyspozycji, co chcesz robić? Najlepiej, aby ono po prostu się bawiło (np. w odgrywanie różnych scenek czy wspólne siłowanki) – raczej zrezygnujecie w tym czasie z czytania książek czy pieczenia ciasteczek,
  • ma swoje zasady, które wyglądają inaczej niż w codzienności – np. możesz pozwolić dziecku na zachowania, które normalnie są w Waszym domu niedozwolone,
  • oznacza, że nie zajmujesz się w tej chwili niczym i nikim więcej (gotowanie, telefon, sprzątanie, opieka nad innym dzieckiem).

Wielu rodziców doświadcza trudności, kiedy próbują wprowadzić w swoją codzienność tego typu czas. Czują, że nie mają ochotę na zabawę, w której ich dziecko prowadzi – nudzą się, męczą, denerwują. Jeśli Ty odczuwasz podobnie, przeczytaj ten artykuł.

problemy wychowawcze

4. Rutyna

Dzieci potrzebują stabilizacji, aby czuć się bezpiecznie.

Wielu rodziców oburza się na tego typu stwierdzenie. Uważają oni, że nie ma potrzeby wprowadzać w życie żadnej rutyny, że dziecko samo wie kiedy i co potrzebuje.

Oczywiście, nie chodzi o to, aby stać się niewolnikiem planu dnia. Zawsze wszystko robić o tej samej porze dnia i bać się jakiegokolwiek odstępstwa.

Ważne jednak jest to, aby dzień miał pewien szkielet. Odstępstwa od niego nie są niczym złym, ale trzeba najpierw mieć od czego robić te odstępstwa…

Rutyna jest ważna z trzech powodów:

  • sprawia, że dziecko czuje się bezpiecznie – codzienność niesie ze sobą ogromną ilość zmian i nieprzewidywalności (nowe jedzenie, nowe umiejętności, nowi ludzie…), która zwykle leży zupełnie poza kontrolą malucha; schemat dnia powoduje, że wie on, czego może się spodziewać,
  • wspiera rozwój kory przedczołowej (odpowiedzialnej za racjonalne myślenie, podejmowanie decyzji, planowanie) – kiedy opowiadasz dziecku o tym, jak będzie wyglądał Wasz dzień, pozwalasz mu zaplanować swoją przyszłość, a za tego typu działania odpowiada ta część mózgu,
  • pomaga dziecku lepiej się zorganizować – ustalenie konkretnego czasu w ciągu dnia przeznaczonego na odrabianie lekcji, higienę osobistą czy sprzątanie zabawek sprawia, żemaluch uczy się zarządzać samym sobą w czasie i organizować ważne, chociaż trudne dla niego czynności.

Jeśli zastanawiasz się, jak zorganizować dzień swojej rodziny, zerknij tutaj.

 

5. Kontrolowany płacz (scheduled meltdown)

Ostatni punkt może budzić najwięcej Twoich pytań. Jak można kontrolować płacz dziecka? I po co?

W rzeczywistości nie chodzi o to, że masz specjalnie wywoływać płacz u dziecka. Istota tkwi w umiejętności przyjmowania jego emocji.

Każdy dzień przynosi wiele trudnych sytuacji, z którymi Twoje dziecko może sobie nie radzić. Swoje uczucia chowa w plecaku emocji. Jeśli nie będzie miało okazji rozładować napięcia przez śmiech, siłowanki czy czas spędzony z rodzicem, który okaże pełnię swojej uwagi i zrozumienia, emocji robi się coraz więcej i więcej. W końcu może nastąpić wybuch – Twoja pociecha wyżywa się na Tobie lub innej osobie. W rzeczywistości pragnie kontaktu z Tobą, ale czuje się tak źle, że złości się, kiedy próbujesz jej pomóc.

Tego typu wybuchy następują najczęściej w sytuacji, kiedy nie masz czasu lub siły się z nimi zmierzyć.

Chcesz wyjść szybko z domu, jesteś zmęczona po pracy lub szykujecie się do snu. Ostatnią rzeczą, która jest Ci potrzebna w takiej chwili, jest wybuch niekontrolowanej złości i płaczu.

Dlatego możesz podjąć działanie, które dr Laura Markham nazywa kontrolowanym płaczem.

Wymaga to od Ciebie obserwacji zachowania dziecka. Jeśli świadomie będziesz patrzeć na jego zachowanie, zauważysz, kiedy potrzebuje ono rozładować napięcie poprzez płacz. Twoim zadaniem jest wtedy wygospodarować nieco czasu i sił, by przyjąć te emocje, wysłuchać i okazać zrozumienie.

Zwykle łatwo rozpoznać te chwile. Przygotowujesz kanapki, kroisz je w taki sam sposób, jak zawsze, a wtedy słyszysz pełen złości krzyk: Nieeee! Nie chcę, żeby były pokrojone w ten sposób!

Podajesz dziecku kubek z wodą, a ono głośno zawodzi: Chcę ten zielony kubek! Nie będę pić z tego!

Kiedy widzisz, że Twoje dziecko jęczy, cały czas balansuje na granicy płaczu lub złości się z byle powodu, najprawdopodobniej potrzebuje sobie popłakać.

Kontrolowany płacz oznacza, że przyjmujesz te emocje wtedy, kiedy masz czas, aby dać swojemu dziecku pełną uwagę. Jeśli wiesz, że możesz teraz spędzić kilkanaście minut, słuchając emocji dziecka, nie dawaj mu zielonego kubka, od którego wszystko się zaczęło. Nie jest on główną przyczyną jego wybuchu, ale może być pretekstem do wsłuchania się w to, co dzieje się w środku.

Kochanie, zielony kubek jest w tym momencie w zmywarce. Wiem, że bardzo go lubisz. Nie mogę Ci go w tej chwili podać.

Tego typu słowa mogą spowodować, że emocje wybuchną z pełną siłą. I bardzo dobrze! Okaż empatię, bądź blisko, wysłuchaj, pozwól płakać. W ten sposób dziecko pozbędzie się napięcia, które mu towarzyszyło. Uczucia znajdą swoje ujście.

 

Jeśli zastosujesz te pięć działań, ograniczysz ilość trudnych dla Was sytuacji i problemów wychowawczych.

W naszym domu bardzo nerwowe dni, zdarzają się raz na kilka tygodni. Zmniejszyła się też liczba kłótni między braćmi i włosów, które wyrwali sobie z głów.

Które z tych działań mogłabyś wprowadzić w Waszym domu, aby zmniejszyć ilość problemów wychowawczych?

Dlaczego dziecko ciągle domaga się uwagi (i jak sobie z tym poradzić)?

ile czasu poświęcać dziecku

Ile czasu poświęcać dziecku? Czy wystarczy godzina dziennie? Czy może raczej cztery godziny?Czy sama ilość czasu ma tu jakiekolwiek znaczenia?

Dwudziesty raz w tym tygodniu bawiliśmy się z Frankiem samolotami i udawaliśmy, że są w myjni. On wydawał z siebie miarowe dźwięki, udając startującą maszynę. Ja posypywałam je kolorowym ryżem i suchymi fasolkami, udając, że to woda, która ma je umyć. Westchnęłam. Moje myśli biegły do innych spraw: co ugotuję na obiad? Kiedy napiszę artykuł na bloga? Gdzie podziała się ta niebieska skarpetka, której szukam od kilku dni?

Nerwowo spojrzałam na zegarek. Wskazówka powoli przesunęła się w kierunku kolejnej cyferki. Minęło dopiero pięć minut?! Dlaczego ten czas tak wolno leci?

Pytanie, które zadaje sobie wielu rodziców: Ile czasu poświęcać dziecku?

Czujesz czasem, że Twoje dzieci chcą być blisko Ciebie 24 godziny na dobę i bawić się tylko z Tobą? Trzymają Twoją nogę, kiedy próbujesz gotować obiad, skaczą koło Ciebie, kiedy rozmawiasz przez telefon i wpatrują się w Ciebie, stojąc metr od kibelka, na którym robisz siku?

Zadajesz sobie pytanie: czy one naprawdę potrzebują mojej uwagi i obecności non stop? Ile czasu mam im poświęcać, aby w końcu dały mi odpocząć?

Witaj w klubie. Wielu rodziców tak ma. Szczególnie wiele matek, które zwykle spędzają z maluchami najwięcej czasu.

Jak to jest z tą potrzebą uwagi u dzieci? I jak jest z jej zaspokajaniem: czy ważne jest to, ile czasu im poświęcamy?

Dobra wiadomość dla Ciebie jest taka: Twoja córka, Twój syn nie potrzebują uwagi 24/7. Nie potrzebują, abyś patrzyła na nie i była przy nich obecna w każdej sekundzie ich dnia.

Oczywiście im młodsze dziecko, tym więcej tej uwagi wymaga. Maluchy są zaprogramowane, aby pozostawać blisko swoich rodziców. Czują się bezpieczne, jeśli wiedzą, że jest przy nich ich opiekun. Niektóre domagają się, aby być większość czasu na rękach. Innym wystarczy, jeśli mama siedzi blisko nich lub gotuje obiad tuż obok.

Z każdym miesiącem życia Twoja pociecha jest coraz bardziej samodzielna. Nabywa nowe umiejętności. Rozwija się. Już nie jest zależna od Ciebie w 100%. Tym samym zmienia się również ilość czasu i uwagi, którą musisz jej poświęcać.

Dlaczego więc tak często dzieci zachowują się, jakby potrzebowały tej uwagi stale?

 

Potrzeba dziecka, która musi zostać zaspokojona

Owszem, Twoje dziecko nie potrzebuje stale Twojej uwagi.

Potrzebuje jednak mieć pewność, że będziesz dla niego dostępna, kiedy wydarzy się coś niebezpiecznego. Kiedy poczuje się zagrożone. Musi wiedzieć, że wtedy je usłyszysz, zobaczysz, co się z nim dzieje, zareagujesz.

Kiedy zatem ma taką pewność?

Wtedy, kiedy jesteś w pełni obecna. Kiedy Twoje myśli, uczucia i serce są tu i teraz. Kiedy dajesz mu swoją pełną uwagę choćby przez krótki czas. To tak, jakbyś ładowała jego akumulatory na kolejne minuty, w których będziesz zajęta czymś innym: robieniem kolacji, przebieraniem młodszego dziecka czy szukaniem zaginionej trzy dni temu niebieskiej skarpetki. Jeśli wcześniej dałaś mu chociaż pięć minut swojej pełnej obecności, w czasie Twojej pracy ono jest spokojniejsze. Wie, że mama jest dla niego dostępna wtedy, kiedy ono tego potrzebuje.

ile czasu poświęcać dziecku

Jak sprawić, aby dziecko czuło się bezpiecznie?

Co to w ogóle znaczy być w pełni obecną?

Jeśli wciąż gdzieś się spieszysz, jeśli myślisz o miejscach, w których teraz powinnaś być, a nie jesteś, o sprawach, którymi powinnaś teraz się zająć, a nimi się nie zajmujesz, nie jesteś w pełni obecna.

Być tu i teraz to znaczy spokojnie cieszyć się chwilą, która trwa. Odłożyć na bok wszelkie rozpraszacze (telefon i komputer, książkę czy gazetę) i być w pełni zaangażowaną w kontakt z drugą osobą. Spojrzeć jej w oczy. Poczuć zapach jej skóry. Usłyszeć ton jej głosu. Uczestniczyć w tym, co ją teraz zajmuje.

Taka forma obecności sprawia, że Twoje dziecko nabiera pewności, że będziesz dla niego dostępna, jeśli będzie tego potrzebowało.

Dzieci potrafią idealnie wyczuć, czy jesteś w pełni obecna w danej chwili. Jeśli jednym uchem słuchasz tego, co mówią, a drugim okiem zerkasz na telefon, przeglądając, co tam nowego słychać na fejsie, zapala im się lampka alarmowa. Nie czują się bezpiecznie. Zaczynają robić wszystko, aby zdobyć Twoją uwagę.

Zauważyłaś, że Twoje dziecko zaczyna szaleć za każdym razem, kiedy bierzesz do ręki telefon?

Dzieje się tak, ponieważ traci w tej chwili poczucie bezpieczeństwa. Nie jesteś uważna na jego potrzeby, zajmujesz się czymś innym, a to znaczy, że może mu grozić jakieś niebezpieczeństwo (w odczuciu dziecka). Jeśli będzie musiało uderzyć siostrę, by odzyskać Twoją uwagę, to właśnie zrobi.

Oczywiście wszystko odbywa się na poziomie nieświadomości.

 

Dlaczego warto być tu i teraz?

1.Twoje dziecko czuje się bezpieczne, jeśli ma pewność, że jesteś dla niego emocjonalnie i fizycznie dostępna wtedy, kiedy tego potrzebuje.

Nie musisz mu poświęcać 24 godzin na dobę. Wystarczy, jeśli wtedy, kiedy z nim jesteś, będziesz w pełni dostępna. To może być dziesięć minut w tej chwili, pięć minut następnym razem lub pół godziny przy kolejnej okazji. To mogą być nawet trzy minuty w przelocie pomiędzy powrotem ze szkoły a wyjściem na zajęcia dodatkowe.

Trzy minuty wypełnione spotkaniem. Spojrzeniem sobie głęboko w oczy. Szczerym uśmiechem. Ciepłym przytuleniem lub dotknięciem dłoni. Dobrym słowem, które ogrzeje serce.

Przykładaj szczególną uwagę do chwil, kiedy się rozstajecie, nawet na krótki czas: poranne wyjście do przedszkola lub szkoły, gotowanie obiadu, sprawdzenie poczty mailowej, nocne usypianie. Przed każdym rozstaniem daj dziecku kilka minut swojej pełnej uwagi. To naładuje jego akumulatory i pomoże mu poradzić sobie z brakiem Twojej obecności.

 

2. Cieszyć się życiem możesz tylko wtedy, kiedy cieszysz się poszczególnymi chwilami.

Życie jest krótkie.

Nie warto spędzać go w stanie wiecznego rozkojarzenia.

Tak naprawdę masz tylko chwilę obecną. Przeszłości już nie zmienisz, przyszłość jeszcze nie nadeszła. Jeśli każdą chwilę spędzasz, myśląc o tym, co było lub o tym, co będzie, tracisz to, co najcenniejsze: chwilę, która trwa.

Nasz syn, Franek, jest bardzo wylewnym dzieckiem. Lubi się przytulać i bardzo dużo mówi. Często zaprasza mnie do wspólnej zabawy w wymyślonym domku. Mówi do mnie: Mamo, porozmawiamy? Siada wtedy blisko mnie, patrzy mi głęboko w oczy i wypowiada słowa: Lubię cię. Dobrze jest być blisko mamy. 

Z pełną świadomością łapię te chwilę i zachowuję w sercu. Kiedy zaprasza mnie do domku, odkładam na bok wszelkie sprawy i skupiam uwagę tylko na nim. Oddycham głęboko, czuję ciepło jego ciała. Dotykam jego włosów. Uśmiecham się i odpowiadam mu dobrym słowem.

Te krótkie chwile wypełniają moje serce radością i spokojem. Przypominają mi o tym, co jest naprawdę dla mnie ważne. Przywołują mnie do porządku. Mówią do mnie: tutaj jest to, na czym ci zależy. 

Według Bronnie Ware (autorka książki Czego najbardziej żałują umierający?) na łożu śmierci większość osób żałuje między innymi, że:

  • za mało czasu poświęcała swoim bliskim,
  • nie miała odwagi okazywać swoich uczuć,
  • nie pozwoliła sobie być szczęśliwsza.

Jeśli będziesz ćwiczyć swoją pełną obecność tu i teraz, istnieje duże prawdopodobieństwo, że pod koniec życia nie będziesz żałowała żadnej z tych rzeczy. Twoje życie wypełni się bliskością z innymi i świadomością samej siebie.

 

3. Zabawa z dzieckiem sprawi Ci radość tylko wtedy, jeśli się w nią zaangażujesz.

Przypomnij sobie moją opowieść o zabawie z Frankiem w samoloty w myjni.

Każda minuta wydawała mi się wiecznością, bo myślami byłam zupełnie gdzieś indziej.

Niestety współczesny świat sprawia, że jesteśmy coraz mniej zdolni do pełnego zaangażowania w to, co dzieje się tu i teraz. Pomyśl o tym, jak często zerkasz na telefon, wykonując różne czynności w domu lub w pracy? Te spojrzenia na smartfona odrywają Cię od chwili obecnej. Bzyczące powiadomienia kierują nasze myśli i emocje w zupełnie inne miejsce, niż byliśmy przed chwilą.

Im częściej przerywasz swoje aktualne zajęcie, by spojrzeć na telefon, facebooka czy jakąś aplikację, tym bardziej Twój mózg odzwyczaja się od pełnego skupienia na jednej czynności. Nawet, jeśli będziesz chciała w pełni zaangażować się w jedno działanie, będzie to dla Ciebie coraz trudniejsze.

Coraz trudniej będzie Ci bawić się z dzieckiem przez określony czas bez ciągłego zerkania na telefon. Wspólny czas będzie sprawiał Ci coraz mniej radości. W końcu możesz stwierdzić, że nie lubisz się bawić i bardzo Ci się to nie podoba.

Lekarstwem na ten stan jest między innymi ćwiczenie się w pełnej obecności. Mniejsze znaczenie ma to, ile czasu poświęcać dziecku. Ważniejsze jest, jakiego rodzaju będzie to czas.

 

Zrób to, a zobaczysz różnicę w swojej codzienności

Jak ćwiczyć bycie tu i teraz?

Aby sobie pomóc, wyłączyłam na swoim telefonie wszelkie powiadomienia. Kiedy się bawię, odkładam telefon daleko od siebie, aby nie mieć go pod ręką. Czasem nastawiam sobie budzik na określony czas, aby skupić się tylko na tym, co robię z dziećmi przez konkretną ilość czasu.

Jest to dla mnie bardzo trudne, szczególnie, że dużo pracuję w internecie. Piszę artykuły, promuję je na facebooku i prowadzę swoją grupę. Dopiero uczę się, jak wykonać wszystkie swoje zadania online, bez ciągłego zerkania na telefon.

Pomocna w ćwiczeniu pełnej obecności jest również metoda „Stop, drop and breathe” , o której pisałam już kilkukrotnie. Pozwala ona się zatrzymać, przywołać całą swoją uwagę do chwili obecnej. Pomaga też uświadomić sobie, że moje zachowanie jest zawsze moim wyborem. Nawet, jeśli czuję, że zalewają mnie silne emocje.

ile czasu poświęcać dziecku

Twoje dziecko nie potrzebuje Twojej uwagi 24/7, a Ty wcale nie musisz czuć się zmęczona zabawą w kucyki Pony po raz setny. Skup się na tym, co dzieje się tu i teraz: Twój oddech, zapach włosów Twojej córki czy syna, jego perlisty śmiech i słowa, Wasza wzajemna czułość. Zagubione skarpetki i jutrzejszy obiad mogą poczekać dziesięć minut. Ta chwila bliskości z Twoim dzieckiem zaraz przeminie. Zostanie po niej tylko ciepło w Twoim sercu, o ile byłaś w pełni w niej obecna.

Jakie Ty masz sposoby, aby być tu i teraz w czasie, który spędzasz z dziećmi?

Wiedza, która Ci się przyda #2 – moje wrześniowe polecenia

Internet to wspaniała kopalnia wiedzy i pomysłów. Możesz spędzić długie godziny, przeglądając kolejne strony i artykuły i zawsze będzie coś jeszcze, co mogłabyś przeczytać… Podpowiadam Ci zatem, co zwróciło moją uwagę w ostatnim czasie w tematyce rodzinnej, aby nieco zaoszczędzić Ci konieczności szukania ciekawych tekstów.

wrześniowe polecenia

W ostatni piątek każdego miesiąca podrzucam Wam to, co skłoniło mnie do refleksji na jakiś remat lub odpowiedziało na moje pytania.

 


1. Kategoria: dbanie o samą siebie

Na zdrowe i dające radość relacje w rodzinie składa się nie tylko praca nad swoim wnętrzem, ale również dbanie o swoje ciało. Łatwo o tym zapomnieć w natłoku zajęć, obowiązków i zadań do wykonania. Tymczasem wystarczą proste gesty w jego kierunku, aby poczuć się lepiej.

Dla mnie ważne jest celebrowanie chwili przy pomocy każdego zmysłu. Często na spacerze zatrzymuję się, aby popatrzeć na piękne niebo, oddycham głęboko świeżym powietrzem i wyszukuję różne zapachy. Zwracam na to uwagę również naszym synom, aby świadomie zatrzymywali się i cieszyli swoje oczy, uszy i nos tym, co dzieje się dookoła nas.

W ostatnim czasie odkrywam wielką moc snu w naszym życiu. Pisałam o tym w artykule Odkryj skuteczną metodę na stres poprzez drobną zmianę w zachowaniu. Słuchałam podcastu z udziałem Shawna Stevensona, który napisał książkę Sleep smarter i jestem pod wrażeniem tego, jak wielkie znaczenie ma to, czy się wysypiamy! Sen ma wpływ na nieomal każdą dziedzinę naszego życia: wagę ciała, poziom energii, funkcjonowanie mózgu, gospodarkę hormonalną… W związku z tym oddziałuje również na nasze relacje rodzinne! To, jak się czujesz, decyduje o tym, jak się zachowujesz wobec bliskich.

O tym, jak odzyskać kontakt ze swoim ciałem napisała ostatnio Monika z bloga Dom Dobre Miejsce. Gorąco polecam ten artykuł: życie nabiera nowych barw, kiedy dbamy o to, co dzieje się w naszym ciele.

Jak odzyskać kontakt z ciałem (5 porad prosto z hamaka) – Dom Dobre Miejsce

 


2. Kategoria: Rodzicielstwo

Chyba większość mam zadaje sobie czasem pytanie: Czy takie zachowanie mojego dziecka jest NORMALNE? Czy inne dzieci też tak mają? Świadomość, że nie tylko mój syn czy córka tak się zachowują, jest bardzo uspokajająca.

wrześniowe polecenia

Zauważyłam na przykład, że nasz syn uwielbia chodzić bez koszulki. Jak tylko przychodzi czas zmiany ubrania, ucieka sekundę po tym, jak zdejmiemy mu to, co na sobie miał. Biega, śmieje się i woła: Jestem golaskiem, jestem golaskiem!

Kiedyś na jakiejś grupie na facebooku ktoś poruszył ten temat. Posypała się lawina komentarzy: U mnie jest tak samo! Nasz syn w ogóle nie chce się ubierać! Mógłby cały dzień biegać nago! Czasem nie możemy wyjść na dwór, bo nie chce się ubrać! Uff, czyli z naszym dzieckiem jest wszystko w porządku. To często spotykane w tym wieku.

Zachęcam Cię, abyś zerknęła do artykułu Edyty Zając, w którym znajdziesz przekrój mózgu dwulatka z przymrużeniem oka. Ja znalazłam tam wiele cech, które nasz syn ma. Można odetchnąć z ulgą.

Bunt dwulatka – przekrój mózgu dziecka – Edyta Zając

 


3. Kategoria: Czas dla rodziny

Jak zawsze mam też coś w temacie zabawy.

„Zabawa nie tylko pomaga nam odkrywać, co jest ważne. Jest także ważna sama w sobie.”

Greg McKeown, „Esencjalista”

Jeśli lekceważysz znaczenie zabawy w życiu swoim i swojej rodziny, ucierpią na tym Wasze relacje. Pomaga ona rozładować napięcie emocjonalne, rozluźnić atmosferę, nawiązać kontakt i bliskość, spędzić miło czas… Każdego dnia wieczorem powinnaś sobie zadawać pytanie: czy było dziś w naszym domu miejsce na zabawę? I nie chodzi o dokładanie sobie kolejnego zadania do zrobienia. Codzienne obowiązki też mogą być wykonane z radością i luzem: wspólne odkurzanie, sprzątanie zabawek czy robienie prania.

Ja i Franek co jakiś czas robimy sobie bitwę na ciuchy – kiedy zdejmuję suche ubrania z suszarki (najlepsze są do tego skarpetki) zaczynamy nimi w siebie rzucać po całym pokoju. Jest przy tym masa śmiechu i radości. Później wspólnie wrzucamy skarpetki do odpowiedniej szuflady.

Na najbliższy czas podsuwam Ci ciekawy pomysł na wspólną zabawę plastyczną – rosnące farby z bloga Moje Dzieci Kreatywnie.

Rosnące farby – przepis – Moje Dzieci Kreatywnie

 


4. Kategoria: Emocje

Wrzesień już się kończy. Wiele dzieci poszło w tym miesiącu pierwszy raz do przedszkola. U części z nich mogło pojawić się wiele trudnych emocji. Proces adaptacji przedszkolnej może trwać kilka dni, ale może też zająć kilka miesięcy.

Dzieci są bardzo różne. Jedne z nich od razu odnajdują się w grupie rówieśników i czerpią wiele radości i satysfakcji z przebywania z nimi kilka godzin dziennie. Inne bardzo tęsknią za rodzicami i każdy dzień niesie ze sobą wiele łez i smutku. Jak sobie z tym poradzić? Jak pomóc dziecku w jego trudnych emocjach?

Jeśli Twoje dziecko rozpoczęło przedszkole, polecam Ci tekst Anity Janeczek-Romanowskiej z bloga Być Bliżej. Myślę, że odpowie na kilka Twoich pytań i uspokoi nieco Twoje serce.

Adaptacja do przedszkola – kryzysy – Być Bliżej

 


5. Kategoria: Organizacja

Czy trzeba wszystko w życiu planować, aby osiągnąć to, co chcemy?

wrześniowe polecenia

Ja lubię planować. Lubię mieć różne sprawy uporządkowane i określone. Lubię uporządkowany czas w ciągu dnia oraz przestrzeń wokół mnie. Różnie mi to wychodzi (bo mam problem z utrzymaniem początkowego zachwytu metodą planowania), ale jednak zawsze powracam do kalendarza, kartki papieru czy notatnika.

Myślę, że szczególną potrzebę planowania zaczęłam odczuwać po urodzeniu drugiego dziecka. Okazało się, że mam coraz więcej obowiązków i coraz trudniej mi znaleźć czas na to, co bym jeszcze chciała zrobić. Szukam więc najlepszego sposobu na to, aby uporządkować swoją codzienność i wykorzystać czas najlepiej, jak to możliwe.

Jeśli zastanawiasz się, po co planować i kiedy warto to robić, przeczytaj ten artykuł.

Szczegółowe planowanie, czy spontaniczne działanie? – Czas Glam Mam

 

Jakie artykuły w tym miesiącu zrobiły na Tobie największe wrażenie? Które blogi odwiedzasz najchętniej?

Trudne dziecko – co robić, kiedy wciąż krzyczy, jęczy, rozkazuje, nie słucha?

trudne dziecko

Twoje dziecko próbuje kontrolować wszystkich naokoło? Nie słucha Twoich próśb, jest nieuprzejme i rozkazuje Ci? A może ciągle jęczy i marudzi, samo nie wie, czego by chciało? Często płacze lub krzyczy, co chwilę się denerwuje, rzuca zabawkami lub bije innych? Mówisz często innym lub myślisz sobie, że masz trudne dziecko? Bardzo prawdopodobne, że ma po prostu wypełniony po brzegi plecak emocji.

Od kiedy patrzymy na naszego syna przez pryzmat plecaka emocji, nasze rodzicielstwo weszło na zupełnie nowy poziom. Nauczyłam się obserwować jego zachowania i potrafię często określić, kiedy należy opróżnić jego plecak. Nie zawsze w danym momencie jesteśmy w stanie to zrobić (nie jesteśmy idealnymi rodzicami…). Jednak jest to świetne narzędzie do określenia, skąd pochodzą różne trudne zachowania dziecka.

Kiedy będziesz czytać ten artykuł, może pojawi się w Tobie pytanie: No dobrze, śmiejemy się, bawimy, okazujemy empatię i przytulamy, ale jak mam nauczyć dziecko zachowywać się WŁAŚCIWIE? Gdzie w tym wszystkim miejsce na kary czy konsekwencje? Jak mam wychować dziecko na dobrego człowieka? Rozumiem Twoje wątpliwości. Ten artykuł da Ci odpowiedź na pytanie, dlaczego Twoje dziecko zachowuje się w sposób, który Tobie się nie podoba. Podpowiem też, co robić, aby wypakować przepełniony plecak. Natomiast temat kar i konsekwencji będę podejmować w kolejnych artykułach.

 

Co to jest plecak emocji?

Każdy dzień niesie ze sobą tysiące sytuacji, które wywołują w nas jakieś emocje. Radość, smutek, żal, zniechęcenie, rozczarowanie, euforia, nadzieja, złość… Każde wydarzenie w naszym życiu jest bodźcem do pojawienia się emocji. Tak funkcjonują zarówno dorośli, jak i dzieci. Jest to mechanizm, który jest w nas obecny od początku życia. Działamy na zasadzie: bodziec – reakcja, gdzie bodźcem jest jakieś wydarzenie, a reakcją – emocje, które rodzą się w naszym ciele.

Pomyśl teraz o przeciętnym dniu Twojego dziecka. Rano w pośpiechu i stresie wybieracie się do przedszkola. Tam spotyka go mnóstwo trudnych sytuacji – ktoś mu zabrał zabawkę, ktoś inny pierwszy zaczął bawić się samochodzikiem, który on najbardziej lubi. Ktoś go wypchnął z kolejki na zjeżdżalnię. Kiedy się przewrócił, przedszkolanka powiedziała mu, żeby przestał już płakać, bo przecież wcale nie uderzył się tak mocno. Po powrocie do domu tata nakrzyczał na niego, kiedy nie chciał sprzątnąć zabawek.

A może Twoje dziecko chodzi już do szkoły, albo jest z Tobą cały dzień w domu. Jakkolwiek wygląda jego grafik, dzień przepełniony jest sytuacjami wywołującymi jakieś emocje. Najczęściej nie ma problemu z okazywaniem i przeżywaniem tak zwanych uczuć pozytywnych. Gorzej, kiedy pojawia się u niego złość, zniechęcenie czy żal. Wtedy otoczenie często nie daje mu ich przeżyć.

Wszystkie emocje, których w danym momencie nie chcemy lub nie możemy przeżyć, zostają wepchnięte do plecaka emocji. Znajduje się w nim to, z czym nie umiemy sobie w danej chwili poradzić, z czym nie czujemy się bezpiecznie. Jeśli jakieś uczucie nas przytłacza, wkładamy go do plecaka. Jeśli otoczenie pokazuje nam, że jakaś emocja jest niewłaściwa, niepotrzebna, zła czy niebezpieczna, również ją tam wrzucamy.

Oczywiście sam plecak jest tylko pewnym obrazem. Niechciane i niebezpieczne dla nas uczucia spychamy do podświadomości. Wydaje się, jakby już ich w nas nie było. Ponieważ nie jesteśmy ich świadomi, dlatego również nie mamy nad nimi żadnej kontroli. Cały czas są jednak w naszym ciele i próbują wyskoczyć na powierzchnię. Kiedy w jakieś sytuacji nasz plecak zostanie potrącony, wszystko wysypuje się z niego. Wylewają się emocje, z którymi wcześniej nie potrafiliśmy sobie poradzić. Dlatego często mamy wrażenie, że my sami lub inni ludzie przejawiają emocje silniejsze, niż na to zasługuje konkretna sytuacja.

Pomyśl teraz chwilę o samej sobie i swoim zachowaniu. Zdarzyło Ci się kiedyś zareagować na jakieś wydarzenie w sposób, który zdziwił nawet Ciebie? Rozlałaś kubek mleka i wybuchnęłaś płaczem? Twój mąż powiedział, że nie umyłaś talerzy, a Ty zrobiłaś mu karczemną awanturę? Często tłumaczymy to kobiecymi hormonami. Ale nie zawsze to one są powodem. Czasem po prostu cały dzień powstrzymywałaś się od płaczu z jakiegoś powodu i okazało się, że już nie jesteś w stanie robić tego dłużej. Wystarczyło rozlane mleko, żeby wywołać falę łez.

Dzieci mają dokładnie tak samo.

Najczęściej maluch spycha swoje uczucia do podświadomości, kiedy rodzic lub inna osoba próbują wyciągnąć go z tych uczuć za pomocą słów i racjonalnego myślenia.

  • Nie martw się, to przecież tylko samochodzik, nic się nie stało, że się zepsułMasz mnóstwo innych.
  • Nie masz prawa złościć się na trenera, przecież to ty nie strzeliłeś tego gola. Gdybyś ćwiczył więcej, nie byłoby tego problemu.
  • Nie złość się na siostrę, przecież ty pierwszy zabrałeś jej tę zabawkę. 
  • Nie płacz, przecież ci mówiłam, że na pewno sklep będzie już zamknięty.

Wielu rodziców wypowiada takie słowa, ponieważ są przekonani, że w ten sposób pomagają swojemu dziecku. Myślą: Czy nie wychowam mazgaja, marudy, złośnika, jeśli będę pozwalać na taki długi płacz czy krzyk? Zapewniam Cię, że nie. Wprost przeciwnie – jeśli zabraniasz dziecku czuć, jego plecak stopniowo się wypełnia. Po pewnym czasie emocje znów wybuchają, a Ty dziwisz się, dlaczego ona tak gwałtowanie reaguje na to, że dałaś jej niebieski kubek zamiast zielonego.


trudne dziecko

Trudne dziecko czy dziecko z pełnym plecakiem emocji?

Po czym poznać, że plecak Twojego malucha jest wypełniony?

  • Twoja pociecha próbuje kontrolować wszystko, co dzieje się wokół niej. W pierwszej kolejności walczy, by kontrolować swoje zachowanie (ponieważ tego od niej oczekuje otoczenie). Później również Ciebie i Twoje zachowanie oraz wszystkich wokół.
  • Jest nieposłuszne – nie spełnia Twoich próśb, na każdą odpowiada złością i krzykiem. Robi zupełnie na odwrót, jakby złośliwie, patrzy Ci w twarz, śmieje się i robi to, czego mu zabraniasz.
  • Marudzi i jęczy, samo nie wie, czego chce. Kiedy spełnisz jedną jego prośbę, zaraz chce czegoś innego. Wydaje się, jakby nic go nie mogło zadowolić. Jest ciągle na granicy płaczu. Marudzi wciąż, że chce zjeść coś słodkiego lub oglądać telewizję (są to dwa sposoby, za pomocą których wiele dzieci oraz dorosłych próbuje regulować swoje emocje).
  • Dużo się złości. Często reaguje krzykiem, bije inne dzieci lub Ciebie, gryzie, drapie, zachowuje się agresywnie. Atakuje w różny sposób rodzeństwo.

Jak widzisz, zachowania mogą być różne. Kiedy kontrolę nad dzieckiem przejmują emocje, wchodzi ono w stan fight, flight or freeze (walcz, uciekaj lub udawaj martwego). Dlatego może różnie postępować przy wypełnionym plecaku: walczy z Tobą, rodzeństwem i całym otoczeniem (zachowuje się agresywnie, prowokuje i zaczepia), ucieka od tego, co dzieje się w nim (na przykład oglądając dużo bajek) lub zamraża swoje emocje (na przykład sięgając po duże ilości słodyczy).

Oczywiście wszystkie powyższe zachowania mogą zdarzać się również dziecku, którego plecak emocji nie jest wypełniony. Jednak w takim przypadku są one sporadyczne, a nie ciągłe i normalne. Jeśli każdego dnia obserwujesz u swojej pociechy takie postępowanie, prawdopodobnie w jej plecaku znajduje się mnóstwo rzeczy.

Zauważ, że takie zachowanie zwykle określa się mianem: trudne dziecko. Pamiętaj jednak, że kiedy Twoje dziecko wkurza Cię na każdym kroku, najczęściej to symptomy przepełnionego plecaka emocji.

Człowiek zachowuje się źle, kiedy czuje się źle. Za większością niewłaściwych zachowań stoją emocje, z którymi ktoś nie potrafił sobie poradzić. To dotyczy zarówno dzieci, jak i dorosłych.

 

Jak pomóc dziecku, kiedy jego plecak emocji jest wypełniony?

Znasz już powód zachowania Twojej pociechy. Teraz pytanie, jaki jest sposób na trudne dziecko?

  1. Śmiech

Śmiech ma cudowne, lecznicze właściwości. Potrafi poradzić sobie niejako z górną warstwą tego, co znajduje się w plecaku. Zmienia biochemię organizmu: redukuje ilość hormonów stresu, a zwiększa ilość oksytocyny, dzięki której dziecko lepiej się czuje i chętniej współpracuje.

Używaj śmiechu, kiedy podejrzewasz, że dziecko ma przepełniony plecak emocji. Wykorzystaj swoją wyobraźnią: wygłupiaj się, ganiajcie się po domu, podrzucaj je do góry, udawaj groźne (ale zabawne) potwory. Poznaj swoją pociechę i zobacz, co wywołuje jej śmiech. Kilka propozycji zabaw znajdziesz tutaj

Nie zawsze jednak będzie możliwe rozśmieszenie dziecka. Kiedy w plecaku znajduje się już zbyt wiele rzeczy, wtedy Twoja pociecha nie będzie chciała zaangażować się w zabawę. Na Twoją propozycję zareaguje złością, krzykiem, ucieczką lub płaczem. Wtedy prawdopodobnie konieczny jest drugi środek.

2. Płacz

Kiedy dziecko swoim zachowaniem doprowadza Cię do szału i nie jest skłonne do zabawy, prawdopodobnie po prostu potrzebuje popłakać. Dlaczego więc tego nie robi? Ponieważ nie czuje się bezpiecznie. Jego plecak jest przepełniony właśnie z tego powodu: nie czuło się bezpiecznie z emocjami, które w nim się pojawiły. Nie chciało ich czuć, więc zepchnęło je do plecaka. Dlatego również teraz ich unika.

Byłoby cudownie, gdyby Twój syn lub córka przyszli do Ciebie i powiedzieli: Mamo, jestem taki zdenerwowany, potrzebuję teraz po prostu popłakać, a będzie mi lepiej. Jednak takie rzeczy zdarzają się rzadko. Zamiast tego rozrzuca jedzenie po podłodze z uśmiechem na ustach, skacze w butach po łóżku i robi wszystko to, o czym wie, że nie powinno. Krzyczy, zaczepia brata i doprowadza Cię do szału.

Twoim zadaniem w takiej sytuacji jest przypomnieć sobie: Moje dziecko po prostu potrzebuje popłakać. Zamiast dać się sprowokować do kłótni, weź głęboki oddech, pomyśl, że Twoja pociecha przechodzi teraz trudny dla niej czas i świadomie zacznij okazywać mu empatię. Stwórz bezpieczne środowisko, w którym będzie mogło się wypłakać i wyrazić przed Tobą swoje uczucia.

Zastanawiasz się, w jaki sposób możesz stworzyć dla dziecka klimat bezpieczeństwa? A może próbowałaś okazywać empatię i miałaś poczucie, że to wcale nie działa, że ono zachowuje się wtedy jeszcze gorzej? Kliknij tutaj, a dowiesz się, jak w praktyce pomóc dziecku się wypłakać. Jak możesz się zachować i co mówić, by chciało przed Tobą wyrazić swoje niechciane uczucia.

Tymczasem zachęcam Cię do jak najczęstszego sięgania po pierwszy sposób, czyli wspólny śmiech. Im więcej zabawy i radości w Waszej codzienności, tym mniej uczuć w emocjonalnym plecaku. Pilnuj, aby w każdym dniu był czas na choćby 10 minut wygłupów, tarzania się po dywanie, zapasów na niby, czy bitwy na poduszki. Takie zabawy pomogą zarówno Twojemu dziecku, jak i Tobie, o ile sama się rozluźnisz i będziesz cieszyć chwilą. Jeśli nie lubisz bawić się z dzieckiem, przeczytaj koniecznie ten artykuł.

Śmiej się kiedy możesz, płacz, kiedy musisz, a odkryjesz sposób na trudne dziecko.

trudne dziecko

Jakie w Twoim domu macie sposoby na wywołanie śmiechu u swojego dziecka?

 



 

Sprawdzone sposoby na nieposłuszne dziecko

nieposłuszne dziecko

Nie jesteś moim szefem! Te słowa usłyszało już wielu rodziców od swoich dzieci. Za nimi zwykle podążają konkretne zachowania: wykłócanie się o swoje racje, nie spełnianie próśb rodzica, krzyk, płacz lub inne nieprzyjemne dla dorosłego słowa. Terminem nieposłuszne dziecko najczęściej określamy właśnie takie postępowanie malucha. Kiedy rodzic czuje, że jego oczekiwania nie są respektowane, szuka pomysłów na to, jak skłonić swoją pociechę do współpracy. Szczególnie, jeśli sprawa dotyczy ważnej nauki, którą dorosły chce przekazać.

nieposłuszne dziecko

Co jest zadaniem rodzica?

Kiedy zostałam mamą, miałam w głowie różne wyobrażenia tego, co powinnam robić, aby wychować swoje dziecko. Wraz z narodzinami małego człowieka w nas, dorosłych, budzi się poczucie odpowiedzialności za nie. Chcemy czuwać nie tylko nad jego zdrowiem, ale też rozwojem: emocjonalnym, duchowym, psychicznym, społecznym i intelektualnym. Czujemy, że to nasz obowiązek. Chcemy nauczyć je odróżniać dobro od zła, pokazać, co można, a czego nie należy robić w naszym świecie. Przecież taka jest rola rodzica, nieprawdaż?

Żeby to osiągnąć, każdy szuka swoich sposobów. I nieomal każdy napotyka na trudności w tym procesie. Nagle okazuje się, że proponowane przez innych metody nie są skuteczne. Dziecko nie chce się im podporządkować, nie słucha próśb rodzica, robi po swojemu. Wielokrotnie powtarza zachowanie, które dorosły wskazał jako niewłaściwe. Patrzy mamie prosto w oczy, uśmiecha się i robi coś, czego ona zabroniła. Do tego krzyczy, płacze, bije, gryzie… Rodzic załamuje ręce, denerwuje się i myśli: Ale nieposłuszne dziecko!

Od lat jest nam wtłaczane do głowy, że to my, rodzice, musimy w domu rządzić. To my mamy być u władzy. To my jesteśmy dorośli, znamy życie i wiemy, co jest dobre, a co złe. Dlatego musimy prowadzić nasze dzieci we właściwym kierunku, każdym możliwym sposobem.

Moment, kiedy maluch nie chce wykonać prośby lub nakazu rodzica, dla dorosłego może być bardzo trudny. Przeczy to wyobrażeniu o jego roli. Jeśli mój syn lub córka nie robi tego, co do niego mówię, jak mam go nauczyć właściwego zachowania? A przecież to moje zadanie!

W tym miejscu chcę dopowiedzieć ważną rzecz. Używam sformułowania nieposłuszne dziecko przede wszystkim ze względu na to, że jest ono powszechnie stosowane w naszym społeczeństwie. Takim słowem określa się sytuacje, kiedy maluch nie chce spełnić próśb rodzica, nawet jeśli są one dobrym, społecznie akceptowanym i oczekiwaniem zachowaniem. Dzieci potrzebują naszego prowadzenia. Kiedy nie chcą się mu poddać, zwykle używane jest właśnie to sformułowanie.

 

Prawda o kontrolowaniu dziecka

Nieposłuszne dziecko stawia nas przed trudną prawdą: nie jestem w stanie kontrolować zachowania drugiej osoby, o ile nie użyję siły. Mówię coś do malucha, proszę go, tłumaczę mu, dlaczego to jest ważne, a on i tak działa po swojemu! Co mam zrobić, żeby spełnił moje prośby? Nie mam innego wyjścia, muszę zastosować jakiegoś rodzaju przymus!

Każdy człowiek rodzi się z wolną wolą. Chce decydować o samym sobie i swoim życiu. Chce mieć poczucie sprawczości i władzy nad swoim ciałem, swoimi wyborami i decyzjami. Można zaobserwować to już u niemowlaków. Nasz Jaś nie lubi być karmiony, zawsze chce mieć swoją łyżeczkę lub widelec w ręce i głośno śmieje się, kiedy ma szansę zrobić coś SAM. 

Wolna wola to coś, z czym się rodzimy. Nie jesteś w stanie kontrolować zachowania drugiego człowieka. Dotyczy to zarówno innych dorosłych, jak i Twoich dzieci. O ile na początku ich życia możemy mieć złudzenie, że przejęliśmy nad nimi kontrolę, prawda wychodzi na jaw, kiedy dziecko zmienia się w nastolatka, a czasem nawet wcześniej. Jeśli wejdziesz na drogę kontrolowania i zmuszania dzieci do robienia dobrych rzeczy, prędzej czy później jesteś skazana na porażkę. W końcu i tak zrobią to, co one chcą, a nie to, co Ty chcesz.

Jak zatem wypełnić ważne zadanie rodzica, jakim jest uczenie dzieci tego, co dobre i złe, właściwe i nie?

Dotrzyj do źródeł nieposłuszeństwa i tam szukaj rozwiązania.

nieposłuszne dziecko

Dlaczego dziecko jest nieposłuszne?

Przyczyny najczęściej są dwie:

  • Maluch buntuje się przeciwko poczuciu bycia kontrolowanym, przestawianym z kąta w kąt.

Jeśli dziecko nie ma przestrzeni do podejmowania jakichkolwiek decyzji w swoim życiu, sprzeciwia się takiej sytuacji. Chce mieć chociaż minimalną władzę nad tym, co się z nim dzieje: co je, w co się ubiera, kiedy i w co się bawi. Im mniej decyduje o samym sobie, tym bardziej protestuje.

Dlatego tak ważne jest, aby dawać mu jak najwięcej okazji do podejmowania decyzji o sobie samym. Pozwól mu postanawiać o drobnych sprawach codzienności: jaką bluzkę czy spodnie ubierze, co zrobicie na obiad, dokąd pójdziecie na spacer, jaką książkę przeczytacie. Ilość decyzji należy dostosować do wieku dziecka. Pozwól mu zrobić to wszystko, co sam już może zrobić.

  • Maluch odrzuca rodzica jako swojego lidera, ponieważ nie czuje z nim wystarczającej więzi (w całej relacji lub w konkretnej sytuacji).

Dziecko w naturalny sposób jest skierowane w stronę rodzica i chce go słuchać, o ile czuje, że dorosły ma wobec niego dobre zamiary i stoi po jego stronie. Dlatego tak ważną rolę w rodzicielstwie odgrywa więź i bliskość. Przy czym pamiętaj: Ty możesz oceniać, że jesteście w bliskiej relacji, ale jak widzi to Twoja pociecha? Ona osądza to na podstawie nieco innych kryteriów, niż Ty!

Ty masz wobec dziecka dobre intencje i robisz wszystko ze względu na jego dobro. Ono jednak może odbierać to zupełnie inaczej. Jeśli krzyczysz na nie, karzesz je za złe zachowanie, nie masz dla niego czasu, kiedy ono chce się bawić, dla niego mogą być to sygnały, że nie jesteś po jego stronie. 

Dlatego liczy się bardziej to, czy Twój syn lub córka czują z Tobą bliską więź. W znacznej mierze od tego zależy, czy będą chciały poddać się Twojemu kierownictwu, czy będą je odrzucać.

Codziennie zatem pamiętaj o tym, aby budować Waszą więź. Nie licz na to, że ona sama powstanie, bez świadomej pracy nad nią. Jeśli skupisz się tylko na obowiązkach w domu i tym, żeby zrealizować wszystkie zadania na dany dzień, nie będzie przestrzeni na tworzenie bliskości. Musisz o nią zadbać. Przed każdym rozstaniem z dzieckiem nawiąż z nim kontakt, podobnie po powrocie. Rozstanie to również wyjście dziecka do przedszkola, kładzenie się na nocny odpoczynek lub gotowanie przez Ciebie obiadu! 

Każda sytuacja, kiedy nie ma Cię w pobliżu dziecka lub nie dajesz mu swojej pełnej uwagi oznacza dla niego chwilowe zerwanie kontaktu. Jest to normalne i rozwojowo potrzebne, jednak warto pamiętać, aby później ponownie ten kontakt nawiązać. Dlatego dbaj o to, by odnawiać bliskość po chwilach rozłąki (fizycznej,lub emocjonalnej) – przytul, powiedz, że kochasz, spójrz w oczy i uśmiechnij się, poganiaj się kilka minut po domu…

Każdego dnia znajdź też kilka minut na wspólną zabawę. To najlepszy sposób na budowanie więzi z dzieckiem, bo zabawa jest naturalnym sposobem komunikowania się maluchów. Wygłupiaj się, tańczcie razem, skaczcie, biegajcie, udawaj groźne potwory, które przytulają wszystkich, których spotkają… Im więcej prostej, skłaniającej do śmiechu zabawy, tym lepiej dla Waszej relacji.

 

Sposoby na nieposłuszne dziecko

Co zatem możesz zrobić, aby sprawić, że Twoje dziecko będzie chciało z Tobą współpracować?

Twoje działanie powinno być dostosowane do wieku dziecka.

  1. Maluch w wieku 1-3 lata

Często zapominamy, że w tym wieku człowiek potrzebuje już ochraniać swoją niezależność i odrębność od rodziców. Dlatego dzieci są tak skłonne do powtarzania Nie Zrobię to sam! 

  • Pokaż, że słyszysz, co mówi: Powiedziałeś nie będę sprzątał, słyszę cię…
  • Przytul je (to jeden ze sposobów na odnowienie więzi)
  • Zdecyduj, co jest nienegocjowalne, a co można zmienić: Wszystkie twoje zabawki są rozrzucone po podłodze, musimy zrobić porządek, więc znajdźmy sposób, abyśmy mogli to zrobić razem przed kolacją. 
  • Z empatią podtrzymaj swoje oczekiwanie, jeśli uznasz, że nie możesz go zmienić:  Płaczesz, bo nie masz ochoty sprzątać… Jestem z tobą… Możesz płakać tyle, ile potrzebujesz… Kiedy będzie ci lepiej, znajdźmy wielki dźwig, który pomoże nam posprzątać (w tym miejscu możesz zaproponować zabawę, która sprawi, że sprzątanie nie będzie już się tak bardzo dłużyło).

2.  Dziecko w wieku przedszkolnym

Nieposłuszeństwo jest w pierwszej kolejności wołaniem o bliskość i więź.

  • Odnów kontakt poprzez zabawę (kilka propozycji znajdziesz tutaj)
  • Jeśli jest zbyt smutne na zabawę, porozmawiaj z nim i wysłuchaj je – Nie chcesz myć dzisiaj głowy… Coś ci się nie podoba, kiedy ją myjesz?
  • Czasem potrzebuje po prostu popłakać, dlatego łagodnie podtrzymaj swoje oczekiwanie i przyjmij nadchodzące łzy. Okaż empatię i bądź blisko. Po wypłakaniu emocji będzie bardziej skłonne do współpracy.

3. Dziecko w wieku szkolnym

Reaguje ono nieposłuszeństwem szczególnie, jeśli ma poczucie, że zostało niesprawiedliwie potraktowane. Dziecko, które często się kłóci, daje znać, że czuje się niewysłuchane i niezrozumiane.

  • Zastosuj metodę Stop, drop and breathe – uspokój w pierwszej kolejności samą siebie
  • Zasygnalizuj, że nie zgadzasz się na brak szacunku: Wiesz, że nie mówimy do siebie w ten sposób. Musi ci być bardzo przykro, skoro mówisz tak do mnie
  • Pamiętaj, że swoim zachowaniem Twój syn lub córka pokazuje, że jest jakiś problem w Waszej relacji – czy jesteś wobec niego/niej niesprawiedliwy? czy go/jej nie słuchasz? czy sama masz ataki złości, przez co oddalacie się od siebie?
  • Okazuj empatię
  • Szukaj rozwiązania, które będzie odpowiadało Wam obojgu: Więc ty chcesz… A ja chcę… Może byśmy…

nieposłuszne dziecko

Jeśli usłyszysz od swojego dziecka słowa: Nie jesteś moim szefem!, zatrzymaj się na chwilę i zrób szybki skan Waszej aktualnej relacji. Najprawdopodobniej czuje się ono oddalone od Ciebie emocjonalnie i potrzebuje odnowić Waszą więź. W sytuacji nieposłuszeństwa problem nie leży w samym dziecku, ale raczej w relacji między Wami. Spójrz na to, co Was w tym momencie łączy (lub dzieli) oczami dziecka, z empatią podtrzymaj nienegocjowalne oczekiwanie i jednocześnie nawiąż bliski kontakt. To pomoże Wam wrócić na właściwe tory.

Nie lubię się bawić z dzieckiem – jak sobie z tym poradzić?

nie lubię się bawić

Mój syn po raz setny w tym tygodniu wyciągnął swoje samochodziki i zapytał: Mamo, zrobimy wyścigi? Mnie coś przekręciło się w żołądku, a przez głowę przemknęła myśl: Ileż można robić to samo?! Przywołałam jednak w pamięci wszystkie mądre książki na temat zabawy w życiu dzieci i zrobiłam to, o co mnie prosił. Czasem nie lubię się bawić z dzieckiem. Nudzi mnie to, denerwuje, a chwilami wręcz usypia. Znam jednak wartość zabawy i wiem, że może być wspaniałym narzędziem w pracy nad emocjami dziecka.

nie lubię się bawić z dzieckiem

Znaczenie zabawy w życiu dzieci i rodziców

Każde dziecko posiada instynkt zabawy. Jest to świat, który zawsze stoi przed nim otworem, bez względu na okoliczności życia i aktualnie posiadane zasoby. Dla dorosłego zabawa jest rozrywką, dla dziecka – spełnia raczej funkcje podobne do pracy. Jednocześnie jest to podstawowa forma komunikowania się młodego człowieka ze światem.

Zabawa w życiu dzieci spełnia trzy podstawowe funkcje:

  • pozwala przećwiczyć sobie dorosłe role i umiejętności (w ten sposób uczą się pracować, gotować, sprzątać, kłócić się, opiekować się innymi itd.),
  • pomaga budować poczucie bliskości z drugim człowiekiem, zaspokaja potrzebę czułości i przywiązania oraz pozwala na odbudowanie kontaktu po jego zerwaniu,
  • pomaga wyjść ze stanu napięcia emocjonalnego, np. poprzez odtwarzanie w zabawie wydarzeń z życia w zmienionej konfiguracji sił (w zabawie to dziecko staje się surową nauczycielką, a miś – uczniem, który nie nauczył się na sprawdzian).

Zabawa przede wszystkim powinna jednak sprawiać przyjemność. Bez względu na to, jaki ładunek emocjonalny ze sobą niesie i jak głębokie treści się w niej kryją, ma dawać radość dziecku i Tobie. Skąd więc to uczucie, że nie lubię się bawić z dzieckiem?

Z perspektywy rodzica wygląda to jeszcze inaczej. Rodzicielstwo przez zabawę może pomóc w codziennych kryzysach: porannym grymaszeniu dzieci, kłopotach z dwulatkiem w czasie ataku płaczu, niepewnymi siebie trzecioklasistami, czy nastolatkami wymykającymi się spod kontroli.

Co zatem zabawa z dzieckiem może dać Tobie?

  • Szansę na poznanie potrzeb, uczuć i kłopotów dziecka – żaden maluch nie powie Ci: Mam problem z tym i z tym. Czy możemy porozmawiać? Zamiast tego zaprosi Cię do wspólnej zabawy, w której odegra swoje emocje lub będzie czekało na zaproszenie z Twojej strony.
  • Możliwość wzmocnienia jego poczucia własnej wartości i pewności siebie.
  • Okazję do pokazania dziecku, że jest kochane i że cieszysz się tym, że jesteś jego rodzicem.
  • Szansę na przełamanie własnych oporów, lęków i poczucia wstydu wobec tego, co powiedzą inni.
  • Nowe pokłady energii – często zmęczenie wynika z nagromadzonego w ciele napięcia wynikającego ze stresu. Beztroska zabawa z dzieckiem, siłowanki, zapasy, gonitwy, czy tańce pozwalają pozbyć się tego napięcia i sprawiają, że czujemy przypływ nowych sił. Nawet, jeśli czuliśmy wcześniej, że nie mamy ochoty na żadne harce.
  • Możliwość przepracowania z dzieckiem trudnych dla Was sytuacji, np. niechęć dziecka do ubierania się rano, agresywne zachowanie wobec innych dzieci, obawa przed wizytą u lekarza, trudności z nawiązywaniem relacji, zazdrość wobec rodzeństwa itd. (propozycje kilku zabaw na różne okazje znajdziesz tutaj).

Wiesz już, jak ogromne znaczenie dla Twojego dziecka i dla Twojej relacji z nim ma zabawa. Czy nadal myślisz: ale ja nie lubię się bawić z dzieckiem…? Przyjrzyjmy się zatem temu, co dzieje się w Tobie w czasie zabawy.

 

Dlaczego nie lubię się bawić z dzieckiem?

Rozmawiałyśmy jakiś czas temu w gronie mam o tym, jak wygląda nasz stosunek do zabawy. Okazało się, że większość z nas ma z tym duży problem! Zabawa nas nudzi, denerwuje i męczy. Towarzyszy nam poczucie: nie lubię się bawić z dzieckiem. Wkurzamy się na to, że dziecko układa nam scenariusze dotyczące tego, jak mamy się zachowywać. Irytuje nas ciągłe powtarzanie tych samych zachowań. Kiedy mam kolejny raz odgrywać scenkę z Kubusia Puchatka, na samą myśl o tym chce mi się ziewać. Myślimy sobie: mój mąż jest lepszy w tych wszystkich zabawach, niech on to robi.

Jest kilka możliwych odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie lubię się bawić z dzieckiem. U każdej osoby może występować tylko jeden z tych powodów lub kilka z nich.

1. Konieczność przestawienia się z trybu pracy na zabawę.

Rodzic, który wraca z pracy do domu, funkcjonuje w świecie zadań do wykonania, zmęczenia obowiązkami, nagromadzonych po całym dniu emocji. On potrzebuje ciszy i spokoju. Dziecko natomiast cały dzień zbierało siły na popołudniowe szaleństwa z rodzicem. Ich potrzeby wydają się wykluczać.

2. Dziecko najbardziej potrzebuje i domaga się zabawy wtedy, kiedy rodzic ma najmniejszą na nią ochotę.

Kiedy jestem podirytowana zachowaniem dziecka, nie mam chęci się z nim bawić. Tymczasem jego zachowanie może wynikać z potrzeby bliskiego kontaktu ze mną. Odmawiając mu zabawy, tym samym pogłębiam jego poczucie izolacji.

3. Rodzic nie ma ochoty na zabawę, kiedy czuje się odrzucony przez dziecko, kiedy jest w jakiś sposób zraniony jego zachowaniem.

Często potrzeba zabawy przejawia się w zachowaniach, które paradoksalnie odpychają rodzica od dziecka: sprzeciwianie się każdej decyzji, ignorowanie, krzyk lub płacz.

4. Rodzic czuje się niezręcznie wobec zachowania dziecka w zabawie.

Kiedy dziecko udaje, że wszystkie przedmioty to karabiny, czy odkrywa intymne części ciała lalki, dla dorosłego może być to stresujące. Kiedy rodzic nie wiem, jak się wtedy zachować, wycofuje się lub karze dziecko za takie zachowanie.

5. Zabawa nudzi dorosłego, który ma dość powtarzania wciąż tych samych czynności i słów.

6. Dorosły odczuwa irytację i żal związane z tym, że sam nie doświadczył zabawy z rodzicami.

Spędzanie czasu ze swoim dzieckiem przywołuje na myśl wydarzenia z dzieciństwa, w których nie było miejsca na spontaniczną radość i beztroskę.

7.Zabawa budzi wiele trudnych emocji u rodzica.

Może to być frustracja, uraza, złość, niepokój, czy zmęczenie. Ponieważ nie chce on ich przeżywać, rezygnuje z takiej formy spędzania czasu z dzieckiem.

„Wielu rodziców tak mówi o swoich zabawach z dziećmi: I tak już poświęca się im więcej uwagi, niż ja kiedykolwiek otrzymywałem w dzieciństwie… Nikt nigdy się ze mną tak nie bawił… Jestem zbyt zmęczona po pracy i opiece nad dziećmi, by się jeszcze z nimi bawić… Próbuję się z nimi bawić, ale zaczyna strasznie chcieć mi się spać… Jak mam się bawić, skoro mam tyle pracy do zrobienia?”

„Rodzicielstwo przez zabawę”, Lawrence J. Cohen

nie lubię się bawić z dzieckiem

Jak sobie radzić ze swoją niechęcią do zabawy?

Wiesz już, jakie znaczenie ma zabawa.

Zdajesz sobie też sprawę z tego, co Cię od niej odciąga.

Ale co dalej? Jak przezwyciężyć swoją niechęć?

Mnie nie zawsze się to udaje. Są takie chwile, kiedy jestem tak podirytowana zachowaniem syna, że zupełnie nie w głowie mi zabawy. Słyszę wtedy w środku cichy głos: Po co to robisz? Przecież wiesz, że jak zaczniesz krzyczeć, sytuacja tylko się pogorszy. Zrób z tego zabawę, powygłupiaj się, a wszystko się od razu zmieni!

Nie zawsze słucham tego głosu. I zwykle cierpię z tego powodu. Syn nadal nie chce mnie słuchać, sytuacja robi się coraz bardziej napięta, a ja coraz bardziej zdenerwowana.

Zabawa z dzieckiem to wysiłek. Aby pokonać w sobie poczucie, że nie lubię się bawić z dzieckiem, możesz wykonać następujące kroki.

 

  1. Zauważ emocje, które Ci towarzyszą.

Przyjrzyj się sobie, kiedy jesteś z dzieckiem. Jak się wtedy czujesz? Które zabawy Cię nudzą, które irytują i drażnią? Nie neguj tych emocji, nie zaprzeczaj im. Po prostu je zauważ.

 

2. Znajdź osobę, która Cię wysłucha

Abyś mogła poradzić sobie z tymi uczuciami, potrzebujesz towarzyszenia drugiej osoby dorosłej. Każdy z nas ma tendencję do ukrywania swoich emocji. Dlatego zabawa stanowi dla nas wyzwanie: sprawia, że te emocje z nas wychodzą (podobnie, jak dzieje się to w przypadku dzieci). Jeśli chcemy się bawić, musimy rozluźnić napięte mięśnie, rozładować zmartwienia, dać ujście skrywanym łzom. Nie ma innego wyjścia.

Jest to proces, który pochłania wiele naszych sił. Pomagamy dziecku, a później potrzebujemy, aby ktoś pomógł nam. Czas spędzony w ten sposób opróżnia nasz kubek na miłość. Musisz mieć miejsce, w którym możesz go napełnić.

Świetnym sposobem na naładowanie swoich rodzicielskich baterii jest rozmowa z drugą osobą dorosłą. Muszą być jednak spełnione określone warunki. Konieczna jest szansa, aby wypowiedzieć wszystko, co się w Tobie dzieje, bez przerywania, pocieszania czy zaprzeczania Twoim uczuciom. Chodzi więc o to, abyś została wysłuchana.

Możesz zwrócić się z tym do męża, przyjaciółki czy terapeuty. Jeśli rozmawiasz z przyjaciółką, zapewnij jej to samo i wysłuchaj jej.

Rozmawiając w ten sposób z innym rodzicem odkryjesz, że nie tylko Ty zmagasz się z trudnościami w kontaktach z dzieckiem. Silne emocje towarzyszą wszystkim rodzicom. Warto posłuchać innych i zobaczyć, że nie jesteś w tym sama. Wielu rodziców może Ci powiedzieć: Ja też nie lubię się bawić z dzieckiem.

Przykładowe pytania, które możecie sobie zadać:

  • Co pamiętasz z okresu własnego dzieciństwa?
  • Jakie wiążesz z dzieckiem nadzieje i oczekiwania?
  • Co jest dla Ciebie najważniejsze w byciu rodzicem? Jakie jasne punkty dostrzegasz w tym doświadczeniu?
  • Jakie są ciemne strony bycia rodzicem?

nie lubię się bawić z dzieckiem

3. Poświęć regularnie czas na zabawę z dzieckiem.

Po prostu spędźcie ze sobą nieco czasu. Wygłupiajcie się, róbcie miny, tańczcie razem, ganiajcie się po domu. Pozwól dziecku, aby to ono wybrało motyw zabawy i jej styl.

 

4. Jeśli odczuwasz nudę, włącz do zabawy element budowania więzi.

W czasie nudnych dla Ciebie zabaw przytulajcie się, uściśnijcie sobie ręce, pocałujcie się, powiedz dziecku, co w nim cenisz.

 

5. Odpowiedz na fantazję dziecka.

Dzieci do zabawy bez skrępowania włączają postaci, które kłamią, zabijają, kradną albo umierają. Nie uciekaj przed tymi tematami. Jeśli córka przydziela Ci rolę złej macochy, odegraj ją na tyle, na ile potrafisz. Przez takie zachowania dziecko przepracowuje w sobie trudne dla niego tematy.

Daj mu również możliwość kontrolowania sytuacji. W Waszym domu to Wy, rodzice, ustalacie zasady i ich pilnujecie. Pozwól, aby chociaż w zabawie doświadczyło poczucia sprawczości i decydowania o tym, co się dzieje z nim i z Tobą.

 

6. Odłóż na bok swoje przyzwyczajenia zabawowe.

Obserwuj potrzeby dziecka i podążaj za nimi. Wyłącz u siebie chęć rywalizacji – Twoja wieża z klocków nie musi być najwyższa, a bieg w wyścigu najszybszy. Dzieci w zabawie potrzebują odczuć, że są silne, szybkie, zwinne – w życiu codziennym często czują się przestawiane z kąta w kąt. Daj mu doświadczyć, że jest silniejsze od Ciebie i może rozłożyć Cię na łopatki. Twoim zadaniem jest pomóc mu w budowaniu poczucia własnej wartości. Życie samo da mu mnóstwo okazji do przegrywania i doświadczania porażki.

 

Czasem nie lubię się bawić z dzieckiem. Nudzi mnie to, denerwuje, a chwilami wręcz usypia. Znam jednak wartość zabawy i wiem, że może być wspaniałym narzędziem w pracy nad emocjami dziecka. Paradoksalnie często pełne zaangażowanie w zabawę sprawia, że wracają mi siły, poprawia się nastrój i czuję się znacznie lepiej. Zyskują nie tylko moje dzieci, ale ja sama.

Czy popełniasz te błędy w małżeństwie?

błędy w małżeństwie

Do mojego męża przyciągnęło mnie między innymi jego poczucie humoru. Zanim się spotkaliśmy wiedziałam, że mój przyszły mąż musi lubić się śmiać i bawić, tak samo jak ja. Już na pierwszym spotkaniu to zauważyłam: częsty uśmiech na jego twarzy i bijąca od niego radość zauroczyły mnie. Spędziliśmy długie godziny, śmiejąc się z różnych rzeczy razem, żartując, docinając sobie z życzliwością. Wspólna zabawa to jeden z elementów, które spajają nasz związek. Śmiem twierdzić, że jest to rzecz, która powinna być obecna u każdej pary. Popełniamy różne błędy w małżeństwie, a jednym z najmniej zauważanych jest właśnie to.

błędy w małżeństwie

„Lepiej zacznij traktować ZABAWĘ bardziej poważnie, bo los Twojego związku może od niej zależeć!”

Stacey Martino, Relationship Development

Gdzie się podziała zabawa?

Przyglądam się naszemu małżeństwu. Część tej początkowej radości i beztroski gdzieś wyparowała. Widzę to szczególnie po sobie. Dużo trudniej mi wejść z entuzjazmem w proponowane mi gry i zabawy (np. planszowe czy terenowe podczas spotkań z przyjaciółmi). Co takiego się stało? Przecież jeszcze niedawno sama twierdziłam, że mój mąż MUSI mieć wielkie poczucie humoru i lubić się bawić. Co się we mnie zmieniło? Skąd te błędy w małżeństwie, które popełniam?

Z przykrością stwierdzam, że pozwoliłam, aby codzienność przykryła tę część mojej osoby. Nie twierdzę, że już w ogóle się nie śmieję i nie bawię. O nie, to by było nierealne! Kto zna mnie osobiście ten wie, że uśmiech bardzo często gości na mojej twarzy. Podejrzewam, że znaczna część osób określiłaby mnie nawet jako osobę bardzo zabawową. Ja jednak znam siebie najlepiej i wiem, że nieco się zmieniłam. I ta zmiana mi się nie podoba.

Co więc się stało? Przyszła codzienność życia rodzinnego. Obowiązki domowe. Płaczące dzieci, którymi trzeba się zajmować podczas spotkań z przyjaciółmi. Zmęczenie nadmiarem zadań do wykonania. Z tym wszystkim pojawiło się poczucie, że nie mam w tej chwili czasu/siły/chęci na żarty i śmiechy. Ja tu wykonuję poważną pracę i potrzebuję, aby ktoś mnie wspierał i pracował razem ze mną, a nie sobie żartował! Kiedy czuję się przytłoczona obowiązkami mamy, nie w głowie mi zabawa.

Wyobraź sobie konkretną sytuację (przykład zaczerpnęłam z opowieści Stacey Martino, której słowa pojawiły się na początku artykułu). Stoisz przy kuchence i gotujesz obiad. Wokół kręci się trójka dzieci. Najmłodsze zaczyna płakać, bo rozlało mu się mleko z kubeczka. Starsze marudzi, że nie ma koszulki, która jest mu potrzebna na jakieś zajęcia w szkole. Średnie zaczepia najmłodsze i zaczyna się między nimi kłótnie. Jesteś zmęczona i sfrustrowana, najchętniej wyszłabyś z domu i trzasnęła drzwiami. W tym momencie do kuchni wkracza mąż i rzuca w Twoją stronę dwuznaczny żart o tym, co chciałby robić w tej chwili z Tobą zamiast siedzieć tutaj z dziećmi.

Co dzieje się w tym momencie w Tobie?

Stacey mówi, że odpowiedź większości kobiet, z którymi pracuje, wyrażałaby się w słowach typu: Czyś ty zwariował?! Zawsze musisz sobie tylko żartować, to jakby mieć czwarte dziecko w domu! Lepiej mi pomóż ogarnąć tę sytuację, a nie się śmiejesz!

Niestety w większości przypadków ja bym się też tak zachowała. Tym sposobem straciłam okazję do rozluźnienia się i krótkiego oddechu od stresującej sytuacji. Mąż zaprosił mnie do przyjemnej zabawy, a ja odrzuciłam propozycję. Następnym razem dwa razy się zastanowi, zanim znów mnie zaprosi. Może widzisz, że Twój mąż śmieje się i żartuje w relacjach z innymi, a z Tobą jest często poważny? Może właśnie dlatego?

Znasz te błędy w małżeństwie z własnego doświadczenia?

błędy w małżeństwie

Co daje nam wspólna zabawa?

Przypomnij sobie Wasze pierwsze chwile spędzane razem. Co robiliście? Ile czasu przeznaczaliście na beztroskie bycie ze sobą (spacery, rozmowy przy kawie, taniec, gry itd.), a ile na wspólne obowiązki? A jak to wygląda teraz? Czy zabawa nie została zastąpiona pracą na rzecz dzieci i domu?

Wraz z założeniem rodziny przychodzą nowe zadania i obowiązki. Trzeba zarobić pieniądze na codzienne życie, ugotować, uprać, sprzątnąć, wyprawić dzieci do przedszkola lub szkoły… Dzień wydaje się zbyt krótki, aby zdążyć ze wszystkim. Często wybieramy to, co pilne, a beztroską zabawę spychamy na jutro – bo teraz jestem zmęczona, bo muszę jeszcze zrobić to i tamto. 

Z naukowego punktu widzenia zabawa wspiera wytwarzanie ważnych dla nas hormonów – endorfin. Wydzielają się one między innymi podczas wysiłku fizycznego, śmiechu, tańca czy współżycia seksualnego. Są to hormony szczęścia, która sprawiają, że jesteśmy zadowoleni z życia i czujemy, że możemy góry przenosić.

Jeśli zabawa wiąże się z kontaktem fizycznym, dostajemy dodatkowo zastrzyk oksytocyny, która wzmacnia więź pomiędzy dwoma osobami i daje poczucie bliskości. To hormon, który pomaga nam nawiązywać relacje.

Mówiąc w skrócie, wspólny śmiech i beztroska wzmacniają nasze więzi i dają poczucie szczęścia w relacji z drugą osobą. Bez nich będzie nam dużo trudniej je osiągnąć.

 

Lekceważone błędy w małżeństwie

Na hasło błędy w małżeństwie, w internecie najczęściej natykam się na informacje o braku rozmowy, tłumionych emocjach, wtrącaniu się rodziców czy skupianiu na pracy zamiast na relacji z małżonkiem. To wszystko prawda. Jednak oprócz poznania języka miłości Twojego męża, nie lekceważ również znaczenia zabawy we wspólnym życiu.

To ona pomaga nam zachować pozytywne myślenie w obliczu trudności dnia codziennego. Daje nam chwilę oddechu w dniu wypełnionym pracą i obowiązkami. Odnawia nasze siły, dzięki czemu z nowym entuzjazmem ruszamy w wir pracy. Wspiera nawiązywanie relacji z dziećmi i z mężem. 

Dla wielu mężczyzn naturalnym sposobem rozluźniania atmosfery są żarty i śmiech. Kiedy facet widzi drugiego faceta zmagającego się z jakimś problemem, raczej nie będzie go pocieszał i pytał, jak się z tym czuje. Zamiast tego rzuci jakiś żart i zaprosi przyjaciela do wspólnego śmiechu. To jego naturalny sposób postępowania w takich sytuacjach (dlatego często mąż w ten sposób postępuje wobec swojej żony).

Ja jako kobieta często potrzebuję, by w obliczu problemów ktoś mnie wysłuchał i dał mi wsparcie. Dlatego śmiech i żarty w takiej sytuacji mnie irytują. Dziś zastanawiam się nad tym, co stałoby się, gdybym poddała się tej beztrosce, którą w takiej sytuacji proponuje mój mąż? Niekiedy to robię i przyznam, że nigdy tego nie żałuję! Żarty i śmiech rozładowują napięcie. Później przychodzi czas na spokojne porozmawianie o tym, co się dzieje.

błędy w małżeństwie

Jak wypełnić dzień radością i śmiechem?

Jakiś czas temu usłyszałam, że umiejętność zabawy jest jak mięsień – im więcej ją ćwiczymy, tym lepiej nam wychodzi. Zgadzam się z tym, bo widzę, że im mniej zabawy w moim życiu, tym później trudniej mi do niej wrócić. Jak zatem znaleźć czas i siły na nią?

Zacznij od małych kroczków. Nie potrzebujesz dużej ilości wolnego czasu i zorganizowanego wyjścia poza dom z mężem. Zaproście zabawę do swojej codzienności. 

Jak zaczynacie swój dzień? Zamiast wprowadzać poranny stres  i pośpiech, włącz Waszą ulubioną muzykę i śpiewajcie razem, przygotowując się do wyjścia z domu. Wydaje Ci się to nierealne? Chociaż spróbuj. Kiedy gotujesz obiad podśpiewuj sobie lub tańcz przy kuchence. Te proste gesty mogą zupełnie odmienić przebieg Waszego dnia.

Pozwólcie Waszym dzieciom, aby pomogły Wam we wprowadzeniu zabawy do Waszej rodzinnej codzienności. One są w tym najlepsze. Nasz syn uwielbia udawać, że jest kimś innym, niż naprawdę: raz jest Zygzakiem McQuinnem, raz Dusty Popylaczem, innym razem kotkiem lub dinozaurem. Twoje dziecko zapewne też lubi takie udawanki. Przyłączcie się do niego! Bądźcie rodziną kotów lub skaczących królików. Modulujcie głosy, gadajcie głupoty i na chwilę zapomnijcie o tym, że jeszcze tyle obowiązków do wykonania.

Jeśli Twój mąż żartuje w najmniej oczekiwanym przez Ciebie momencie, nie strofuj go od razu. Odetchnij głęboko i spróbuj odpowiedzieć mu tym samym. Sprawdź, jak to wpływa na Twoje uczucia i na całą sytuację. Może okaże się to świetnym sposobem na radzenie sobie z drobnymi stresami codzienności?

Jeśli macie możliwość, wyjdźcie gdzieś razem. Sami lub całą rodziną. Pójdźcie na spacer (chociażby na plac zabaw), jedźcie na wycieczkę rowerową, odwiedźcie pobliski park rozrywki. Zróbcie coś tylko po to, by pobyć ze sobą i wspólnie coś przeżyć. Odłóż na ten czas telefon, skup się na swoich bliskich. Bądź z nimi, słuchaj ich, śmiej się z tego, co ich śmieszy.

Taki czas beztroskiej zabawy jest Wam potrzebny regularnie. Nie raz na kilka miesięcy, ale codziennie. Może trwać kilka minut, a może to być zorganizowane wyjście na kilka godzin do zoo lub do lasu. Nawet jeśli będziesz naprawiać inne błędy w małżeństwie, a to zaniedbasz, Wasza relacja utknie w martwym punkcie. Dbałość o tę sferę pomaga również zaspokoić potrzebę różnorodności w Waszym wspólnym życiu.

Małżeństwa, które dobrze się ze sobą bawią i potrafią wprawić się nawzajem w śmiech, lepiej radzą sobie z codziennymi problemami. Ja chcę przeżyć swoje życie ciesząc się nim i dzieląc tę radość z moim mężem. A Ty?

Zachęcam Cię, abyś przyjrzała się Waszej relacji i szczerze odpowiedziała sobie na pytanie: jak dużo wspólnej zabawy i radości w niej jest? Czy popełniamy te błędy w małżeństwie i eliminujemy śmiech, beztroskę i żarty? Jeśli tak, co mogę zrobić, aby zacząć zmianę już dziś? Jak sprawić, by to stało się naszym codziennym nawykiem?

 

Jak jest u Was? Czy zabawa jest stałym elementem Waszego małżeństwa? Jakie zajmuje miejsce w Waszej relacji?

 

Inne posty z serii „Więcej miłości na co dzień”

  1. Potrzeba pewności

2. Potrzeba różnorodności

3. Potrzeba znaczenia

Rodzinna sesja zdjęciowa

Lubicie spędzać czas całą rodziną? Bawić się razem, rozmawiać, cieszyć się swoją obecnością? Wiem, że w życiu bywa różnie – codzienny stres, wielka ilość obowiązków, ciągły brak czasu… Te czynniki nieraz skutecznie odciągają nas od wspólnych zajęć. Niekiedy też brakuje pomysłów – co moglibyśmy robić całą rodziną? Oto moja propozycja: rodzinna sesja zdjęciowa. To już ostatnia zabawa z wyzwania „Odmień swoją rodzinę w 15 minut”.

sesja zdjęciowa

Rodzinna sesja zdjęciowa

Czego potrzebujesz?

  • rekwizyty do przebierania się – czapki, kapelusze, okulary, chustki, śmieszne ubrania; co tylko znajdziesz w domu
  • aparat fotograficzny

 

Jak ma wyglądać zabawa?

Zaproś całą rodzinę do wspólnego spędzenia czasu. Przebierajcie się, wygłupiajcie, śmiejcie się razem. Zróbcie sobie zdjęcia w przebraniach, żeby została Wam pamiątka z tego dnia. Pamiętaj, że chodzi o dobrą zabawę – zapomnij na ten czas o upominaniu dziecka, odłóż na bok ostatnie niesnaski z mężem czy żoną. Wspólny śmiech i radość bardzo zbliżają ludzi do siebie i dają szansę na odnowienie relacji między Wami.

sesja zdjęciowa

Kiedy robiliśmy te zdjęcia, nasze dzieci były jeszcze małe i różnie to było u nich z przebieraniem się. Franek lubił zakładać różne kapelusze i stroje. Znacznie trudniej było zrobić mu w nich zdjęcie, bo zaraz po założeniu już by je zdejmował i nakładał kolejne. Jednak kilka zdjęć udało nam się zrobić. Franek razem z tatą ustawiał aparat, pilnował, żeby statyw był na odpowiedniej wysokości. Takie dodatkowe zajęcie zachęciło go do większego zaangażowania.

Jeśli chodzi o przebrania, w naszym domu mamy ułatwioną sytuację. Mój mąż ma firmę Trio z Rio, w której zajmuje się prowadzeniem różnego rodzaju imprez. Dlatego śmiesznych ubrań i innych gadżetów mamy mnóstwo. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie rodziny są w takiej sytuacji. Możecie wykorzystać to, co macie pod ręką – okulary przeciwsłoneczne, chustki na głowę, prześcieradła, sukienki… Na pewno macie w domu coś, co nadaje się do tego, aby powstała rodzinna sesja zdjęciowa

Pisząc ten tekst, wyobrażam sobie, co możesz sobie myśleć. Czego ona ode mnie oczekuje: ledwo daję radę przetrwać cały tydzień pracy, obowiązków domowych, humorów moich dzieci, a tu mam jeszcze się przebierać i robić sobie zdjęcia? Przemknęła Ci taka myśl przez głowę? Rozumiem, ja też nieraz myślę podobnie. Wydaje mi się, że nie mam siły ani ochoty na takie wygłupy, bo ciągle tysiąc innych, ważniejszych spraw na mnie czeka.

Tylko czy rzeczywiście ważniejszych?

Jednym z czynników, które spajają ludzi ze sobą jest wspólna zabawa i śmiech. Przypomnij sobie, jak było na początku Twojego związku małżeńskiego – jak często się razem śmialiście i robiliście coś tylko po to, żeby przyjemnie i radośnie spędzić czas? A jak jest teraz? Jeśli Twoją głowę zajmują tylko codzienne problemy i obowiązki, czas wprowadzić nieco luzu i radości. Może rodzinna sesja zdjęciowa będzie pierwszym krokiem?

Nie masz na to siły i ochoty? Trudno Ci się bawić, kiedy stos prania i brudnych naczyń czeka na Ciebie, a w głowie dźwięczą jeszcze słowa z ostatniej sprzeczki z mężem/żoną?

Umiejętność zabawy jest jak mięsień – im częściej ją ćwiczysz, tym łatwiej będzie Ci przychodzić. I tym więcej radości Ci sprawi.

 

P.S. Na naszych zdjęciach oprócz naszej czwórki jest również przyjaciółka rodziny, a jednocześnie współpracowniczka Adriana w firmie Trio z Rio, Helenka.

sesja zdjęciowa

sesja zdjęciowa

Jak Ci się podoba taki pomysł na wspólne popołudnie w gronie rodziny?

 

Zabawy z I edycji wyzwania:

Dzień 1. – Wielkie dzieło sztuki – zabawa na długie, deszczowe dni

Dzień 2. – Ciecz nienewtonowska – zaskakująca zabawa sensoryczna

Dzień 3. – Proste i zajmujące zabawy ruchowe z papierem toaletowym

Dzień 4. – Prosta wskazówka, jak rozwijać inteligencję emocjonalną u dzieci

Dzień 5. – Jadalne farby do malowania palcami

Dzień 6. – Baza dla dziecka do zabawy i czytania

Baza dla dziecka do zabawy i czytania

W dzieciństwie bardzo lubiłam budować różnego rodzaju domki. Wykorzystywaliśmy do tego kołdry, koce, poduszki, meble – wszystko, co akurat było w domu pod ręką. Mój mąż na takie konstrukcje mówi: „baza” (może wśród chłopaków to bardziej popularna nazwa?). Jest w nich coś wyjątkowego: nasze dzieci również je lubiły.

W ramach wyzwania „Odmień swoją rodzinę w 15 minut” zachęcam Cię do zbudowania bazy dla dziecka do zabawy i czytania.

baza dla dziecka

Baza dla dziecka do zabawy i czytania

Czego potrzebujesz?

  • koce, kołdry, materace, poduszki, krzesła, stół – materiały do budowania
  • książki
  • ewentualnie jakaś przekąska

 

Jak ma wyglądać zabawa?

Wspólnie stwórzcie domek/bazę z przygotowanych materiałów. Ma mieć podłogę, ściany i dach. Jak będzie wyglądać, wszystko zależy od Waszej pomysłowości. Ważne jest to, abyście później mogli wejść do środka.

Jeśli macie możliwość, wstawcie do niej lampkę. Na podłodze połóżcie poduszki. To stwarza dodatkowy klimat przytulności i wyjątkowości. Chodzi o to, abyście mieli ochotę tam przebywać.

W tak przygotowanej bazie możecie wspólnie poczytać. Kiedy nasz syn, Franek miał 3 lata, bardzo lubił, kiedy mu czytaliśmy. Kiedy robiliśmy bazę, długo w niej siedzieliśmy i czytaliśmy wszystkie książki, jakie udało się znaleźć w domu.

Lubił też, kiedy robiliśmy sobie piknik w takim domku. Wystarczyła prosta przekąska, którą można jeść rękami. Chyba mu lepiej smakowało w takich okolicznościach.

Kiedy pogoda temu sprzyja, baza może powstać nie w domu, ale na dworze. Tutaj znajdziesz pomysły na to, jak samemu zorganizować dziecku na zewnątrz nie tylko sekretny domek, ale i inne miejsca, w których będzie mogło swobodnie się rozwijać.

 

baza dla dziecka

Bawicie się czasem w budowanie bazy? Jakie materiały najczęściej do tego wykorzystujecie?

 

Zabawy z I edycji wyzwania:

Dzień 1. – Wielkie dzieło sztuki – zabawa na długie, deszczowe dni

Dzień 2. – Ciecz nienewtonowska – zaskakująca zabawa sensoryczna

Dzień 3. – Proste i zajmujące zabawy ruchowe z papierem toaletowym

Dzień 4. – Prosta wskazówka, jak rozwijać inteligencję emocjonalną u dzieci

Dzień 5. – Jadalne farby do malowania palcami

Dzień 7. – Rodzinna sesja zdjęciowa