Mamy w domu ogromną ilość rzeczy. Nie tylko to wszystko, co znajduje się każdym przeciętnym mieszkaniu (ubrania, elektronika, sprzęt kuchenny, książki, kosmetyki, zabawki itd.), ale również firmowy sprzęt mojego męża (wielkie kolumny do puszczania muzyki, światła, lasery, gadżety do przebierania się i różnych zabaw) oraz sporo materiałów do zajęć plastycznych (pozostałość po moim hobby i ostatniej pracy zawodowej). Mój mąż jest mistrzem w układaniu wszystkiego tak, by się zmieściło nawet na małej powierzchni. Coraz częściej jednak czuję się przytłoczona ilością tego wszystkiego. Wiem, że czas na wielkie sprzątanie domu. Chcemy pozbyć się tego, co je zagraca, by zostawić miejsce na to, co ważne.
Słuchałam ostatnio rozmowy z Julie Morgenstern, autorką książki Jak być doskonale zorganizowanym. Zadano jej pytanie o to, od czego powinna zacząć osoba, która czuje, że w jej życiu panuje totalny chaos, jest niezorganizowana, nie ma na nic czasu i jest ciągle zmęczona. Julie zaproponowała najpierw zrobić porządek w rzeczach, w przestrzeni fizycznej wokół siebie. Dopiero później można zająć się porządkowaniem myśli i kalendarza.
Nie chodzi jednak o ścieranie kurzy, układanie zabawek na półkach czy odkurzanie. Jakkolwiek większość ludzi czuje się lepiej, kiedy to zrobią, jest to tylko chwilowy efekt. W niedługim czasie bałagan znów przejmuje kontrolę nad domem i trzeba zaczynać od nowa.
Chodzi o to, by sięgnąć głębiej. Zastanowić się, które rzeczy są nam w domu potrzebne. Pozbyć się wszystkiego, co je zagraca. Zrobić miejsce tylko na to, co ważne.
Czuję, że przyszedł w moim życiu czas na sprzątanie domu, o którym mówi Julie.
Dlaczego warto zrobić gruntowne sprzątanie domu?
Masz czasem poczucie, że odkąd zostałaś mamą (albo po urodzeniu drugiego czy trzeciego dziecka), przestałaś ogarniać rzeczywistość?
W głowie wiruje Ci setki myśli o tym, co powinnaś jeszcze dziś zrobić. Sprzątanie, gotowanie, pranie, rozwiązywanie konfliktów między rodzeństwem, rozmowy z mężem, czas dla siebie, uczenie dzieci, jak się ubrać, jak samodzielnie jeść, czy umyć ręce… Każdy dzień to niekończąca się lista zadań, obowiązków, ale też pragnień i tego, co chciałabyś zrobić.
Ja czasem czuję się przytłoczona tym wszystkim.
Dodatkowo to uczucie potęguje nieporządek w moim domu. Gdzie spojrzę, tam widzę mnóstwo rzeczy leżących na szafkach, na stole, w kącie… Wydaje się, jakby mieszkanie było zbyt małe, by je wszystkie pomieścić! Albo jakbyśmy mieli za mało szafek. Patrzę na to wszystko i sama nie wiem, w co ręce włożyć. Jak mam sobie z tym wszystkim poradzić?!
Ilość rzeczy, które posiadamy w domu w sposób bezpośredni wpływa na to, jak się czujemy i jak się zachowujemy. Jeśli czujesz się przytłoczona ich nadmiarem, Twój stan od razu przenosi się na inne sfery życia. Dzieje się to zwykle w sposób nie do końca świadomy. Patrzysz na to, co Cię otacza i wydaje Ci się, że nie masz siły, chęci ani energii, aby radzić sobie z czymkolwiek. Nie tylko z bałaganem, ale też z nadmiarem zajęć i nieporządkiem w relacjach z bliskimi. Myślisz sobie: Nie dam rady się z tym uporać… Nie jestem w stanie nic zrobić.
Kiedy w domu znajduje się mała ilość rzeczy, jest w nim przestrzeń na to, aby oddychać i skupić się na tym, co ważne.
April Perry, założycielka portalu Power of Moms opowiadała, że kiedy jej mama zachorowała na Alzheimera, zaczęła stawiać na widoku ogromną ilość rzeczy. W jej sypialnie wszystkie szafki, łóżko, podłoga były pokryte różnymi przedmiotami z jej życia. Robiła to dlatego, bo bała się, że jeśli nie będzie ich widzieć, zapomni o nich.
W pewnym momencie jednak cała rodzina zaczęła dbać o to, aby tych rzeczy było jak najmniej. Okazało się, że to bardzo obniżyło u mamy poczucie ciągłego niepokoju. Kiedy widziała te wszystkie przedmioty, wciąż o nich myślała, przypominała sobie różne wydarzenia, osoby, a to powodowało, że była niespokojna. Musiała pozbyć się ich, by wrócił do niej pokój serca.
Dlaczego zatem warto zrobić gruntowne sprzątanie domu? Dlaczego warto pozbyć się z domu wszystkiego, co nie jest Ci potrzebne? Poniższe powody znalazłam w książce It’s here… Somewhere A. Fulton-Osborne i P. Hatch. Autorki opracowały je na podstawie własnych obserwacji z pracy z setkami osób, którym pomogły odgracić swój dom.
- Mniejsza ilość rzeczy = mniejszy bałagan = mniej czasu potrzebnego Ci na sprzątanie.
- Zyskujesz więcej przestrzeni życiowej, aby zająć się tym, co naprawdę ważne: relacjami z bliskimi, spotkaniem z drugim człowiekiem.
- Przestrzeń, która nie jest zagracona, wprowadzi w Twoje serce spokój i pobudzi kreatywność.
- Porządek w rzeczach pomoże Ci wprowadzić porządek w myślach i kalendarzu.
- Dzieci, które znajdują się w uporządkowanej przestrzeni, są bardziej spokojne i chętniej bawią się samodzielnie.
- Łatwiej przyjdzie Ci zapraszać innych ludzi do domu (również Twoje dzieci będą chętniej przyprowadzać swoich przyjaciół).
- Kiedy robisz porządek w swoich rzeczach, zyskujesz poczucie kontroli nad pewnym elementem swojego życia – łatwiej Ci wtedy zabrać się za porządkowanie pozostałych sfer, ponieważ czujesz przypływ energii, motywacji i przekonania, że: Jeśli poradziłam sobie z tym bałaganem, poradzę sobie też z wszystkim innym!
Czego powinnam się pozbyć?
Każdy ma wokół siebie przedmioty, których powinien się pozbyć. Jednak dla każdego może to być coś innego. Czym się kierować przy podejmowaniu decyzji?
W języku angielskim używane jest słowo clutter na określenie tego rodzaju przedmiotów. Jest ono tłumaczone jako rupiecie, śmieci, nieporządek. Nie do końca odpowiada mi to tłumaczenie. Autorki książki It’s here… Somewhere, na podstawie swoich obserwacji, stwierdziły, że słowo clutter oznacza przedmioty, których:
- nie lubisz,
- nie potrzebujesz,
- nie używasz,
- nie chcesz,
- nie masz na nie miejsca.
Nie chodzi zatem o to, co my zwykle rozumiemy jako rupiecie i śmieci. Nie wiem, jak Ty, ale ja słowo rupiecie interpretuję przede wszystkim jako coś, co jest zepsute i stare. Tymczasem coś w moim domu może być nowe, w ogóle nie używane, idealnie funkcjonujące, a podlegać pod kategorię clutter, czyli jest przedmiotem, którego powinnam się pozbyć.
Będę zatem używać słowa graty (również niezbyt mi się podoba, ale nie mam pomysłu na inne, bardziej pasujące – może Wy coś podpowiecie?).
Zatem graty to rzeczy, których nie lubisz, nie potrzebujesz, nie używasz, nie chcesz lub nie masz na nie miejsca. Dany przedmiot nie musi spełniać każdej z tych cech, aby należało się go pozbyć. Ostateczna decyzja zawsze należy do Ciebie. Czasem wystarczy, że czegoś NIE CHCESZ i dlatego usuwasz to ze swojego domu.
Dlaczego tak trudno nam się pozbyć gratów?
Nasze babcie funkcjonowały w zupełnie innym świecie. Większość z nich w ogóle nie musiała podejmować refleksji nad tematem gruntownego sprzątania mieszkania z niepotrzebnych rzeczy. Dlaczego? Bo po prostu miały mało rzeczy! Tymczasem wielu z nas każdego dnia przynosi do domu jakieś nowe przedmioty. Gazety, książki, zabawki, plastikowe pudełka, nowe naczynia, kosmetyki, buty, ubrania… Rzeczy przybywa, ale czy w tym samym czasie inne znikają?
Dlaczego tak trudno nam się czegoś pozbyć?
Są trzy główne powody.
- Rzecz ma dla nas wartość sentymentalną.
Może to być bluzka, którą założyłam na pierwszą randkę z mężem, maskotka, którą dostałam od pierwszego chłopaka, czy kubek, z którego uwielbiał pić herbatę mój zmarły tata. Przedmioty przypominają nam ludzi, wydarzenia i przeżycia. Trudno nam się z nimi rozstać, bo czujemy, jakbyśmy w ten sposób wyrzucali z naszego życia również osobę, od której otrzymaliśmy dany przedmiot. Podobnie jak mama April Perry z podanego wcześniej przykładu boimy się, że jeśli zabraknie danej rzeczy, stracimy dostęp do jakiegoś przeżycia. Że nasze życie będzie uboższe i mniej szczęśliwe.
W ten sposób Twoje mieszkanie może zostać wypełnione pamiątkami o ludziach i wydarzeniach. Z biegiem czasu będzie ich coraz więcej i więcej. W końcu poczujesz się przytłoczona ich nadmiarem i zmęczona koniecznością ciągłego sprzątania.
Co zatem zrobić?
- Każdy członek rodziny niech założy swoje pudełko wspomnień. Musi być ono nieduże i nie możecie go zamieniać na coraz to większe. Do pudełka można wkładać przedmioty, które są dla Was szczególnie ważne i nie wyobrażacie sobie, aby się ich pozbyć. Jest to przydatne szczególnie, jeśli masz dziecko – większość z nich to wyjątkowi kolekcjonerzy. Pozwól, by ono samo decydowało, co włoży do swojego pudełka. Jednocześnie niech ma świadomość, że jeśli pudło się wypełni, będzie musiało wyciągnąć coś, by przechować w nim coś nowego. Będzie miało szansę uczyć się trudnej sztuki decydowania o tym, co jest mu naprawdę w życiu potrzebne.
- Zrób zdjęcia przedmiotu, który ma dla Ciebie dużą wartość sentymentalną. Możesz na fotografii uchwycić siebie lub swoich bliskich, jak trzymacie czy używacie danej rzeczy. Zdjęcie zachowaj (wywołaj lub trzymaj na komputerze), a przedmiot przekaż innym.
2. Zapłaciliśmy za daną rzecz sporą ilość pieniędzy.
Możesz nie używać kupionego jakiś czas temu robota kuchennego, ale kiedy myślisz o tym, aby go komuś oddać, przychodzi Ci myśl: Ale przecież zapłaciłam za niego tyle kasy…
Dodatkowo sprawę utrudnia fakt, że mamy tendencję, aby posiadanym przez nas przedmiotom przypisywać większą wartość, niż one rzeczywiście posiadają. Jeśli zapłaciłaś za coś dużo pieniędzy, tym bardziej nie chcesz się tego pozbywać z domu. Bo przecież szkoda takiego wydatku!
3. Myślimy, że może jeszcze kiedyś będziemy potrzebować danej rzeczy.
Autorka książki It’s here… Somewhere dała mi odpowiedź na tę wątpliwość, która wgniotła mnie w ziemię.
Tak, prawdopodobnie będziesz kiedyś potrzebować danej rzeczy. Ale na świecie są ludzie, którzy potrzebują jej TERAZ, dziś, w tej chwili. Wykonaj ten akt odwagi i przekaż daną rzecz dalej, aby ktoś inny mógł z niej skorzystać. A jeśli przyjdzie czas, że będziesz jej potrzebować, bądź pewna, że znajdzie się sposób, abyś ją otrzymała.
To argument, który przemawia do mnie całkowicie. Może nie jest logiczny, ale dotyka czegoś, co siedzi głęboko w każdym z nas. Pragnienie, aby pomóc innym, obdarować ich czymś, co jest dla nich ważne i im potrzebne jest uniwersalne wśród ludzi.
Pomyśl o przedmiotach wokół siebie jak o bilecie do kina. Kupujesz bilet po to, by czegoś doświadczyć, coś przeżyć. Bilet sam w sobie jest tylko kawałkiem papieru. Kiedy obejrzysz film, już go nie potrzebujesz. Wszystkie przedmioty wokół nas również są nam potrzebne, by czegoś doświadczyć. Kiedy to zrobimy, możemy się ich pozbyć i przekazać je komuś innemu, by on również mógł z nich skorzystać.
Przez swoją hojność możesz ubogacić i zmienić życie kogoś innego. Dana rzecz, zamiast stać i kurzyć się w Twojej szafce, może posłużyć komuś, kto jej naprawdę potrzebuje. Czyż to nie wspaniały powód do tego, aby zrobić gruntowne sprzątanie domu?
Kiedy myślę o pozbywaniu się rzeczy z domu, nie chodzi mi o wyrzucanie wszystkiego do śmietnika. Proponuję Ci wyrzucenie tylko tego, co już nie nadaje się do użytku. Pozostałe przedmioty przekaż komuś innemu: rodzinie, przyjaciołom lub osobom ubogim (poprzez jakąś organizację).
Dwie umiejętności, których potrzebujesz, aby zabrać się do pracy
- Świadomość, dlaczego pozbywasz się z domu konkretnych przedmiotów.
Moje odpowiedzi na to pytanie znajdują się powyżej w tekście: bo chcę swobodnie oddychać w swoim domu, mieć miejsce na to, co ważne, odgracić nie tylko przestrzeń, ale i moje myśli oraz przekazać innym to, z czego oni mogliby skorzystać.
Jaki jest Twój powód i motywacja?
Jeśli nie odpowiesz sobie na to pytanie, nie będzie Ci się chciało ruszyć do pracy. Sprzątanie domu z gratów to działanie wyczerpujące zarówno pod względem fizycznym, jak i emocjonalnym. Musisz setki, tysiące razy odpowiadać sobie na pytanie: Czy chcę daną rzecz? Czy jej potrzebuję? Czy jej używam? Czy ją lubię? Czy mam na nią miejsce?
Zrywanie emocjonalnych więzów z przedmiotami może być trudne, ale to uczucie ulgi, wolności i przestrzeni, które następuje później, jest wyjątkowe.
2. Znajomość pytań, które pomogą Ci ocenić, czy zostawić dany przedmiot, czy usunąć go z domu.
Te pytania już padły:
Czy chcę daną rzecz?
Czy jej potrzebuję?
Czy jej używam?
Czy ją lubię?
Czy mam na nią miejsce?
Zapamiętaj je, bo dzięki nim możesz stać się również bardziej uważna na to, co nowego wnosisz do swojego domu.
Jestem gotowa na zmiany. Chcę tego. Potrzebuję tego.
Kiedy ustalałam swoje cele na 2016 r., wśród nich znalazł się też punkt dotyczący utrzymania porządku w domu. Odgracanie będzie świetnym wstępem do tego.
Rozpoczynam proces gruntownego sprzątania domu w tym miesiącu. Opracowuję pewien plan, który ma mi w tym pomóc i usprawnić pracę. Chciałabym poświęcać na odgracanie minimum 15 minut każdego dnia (dłużej może być trudno przy dwójce małych dzieci…). Dostosowuję się do okoliczności mojego życia i będę pracować w sposób realny, ale efektywny. Wszystko małymi kroczkami.
Cały proces będę opisywać na blogu. Jeśli chcesz, możesz skorzystać z moich podpowiedzi i zrobić porządek w swoim domu.
Chciałabyś się do mnie przyłączyć? Jeśli tak, zostaw komentarz poniżej. Będziemy się nawzajem motywować do działania.