Prosty sposób, aby zniszczyć swoje małżeństwo, kiedy pojawi się dziecko

kryzys-w malzenstwie po urodzeniu dziecka

W środku: Wiele par przeżywa kryzys w małżeństwie po urodzeniu dziecka. Co zrobić, aby go uniknąć? Poznaj jeden, skuteczny sposób.

Byli w sobie szaleńczo zakochani. Wzięli ślub, głęboko przekonani o tym, że chcą spędzić ze sobą resztę życia, wspierać się w radosnych i trudnych chwilach. Po kilku miesiącach przyszły pierwsze rozczarowania, zmęczenie dużą ilością obowiązków w pracy i niewielkie starcia w relacji – jednak wciąż wierzyli, że są ze sobą na dobre i na złe.

Naturalną konsekwencją było urodzenie dziecka. Czekali na nie oboje. Widzieli w nim przedłużenie swojej miłości, dopełnienie ich małej rodziny.

kryzys w malzenstwie po urodzeniu dziecka

Pierwsze chwile były huśtawką różnorodnych emocji. Radość z pojawienia się w ich życiu małego człowieka, obawa o to, czy się dobrze rozwija, zmęczenie związane z niewielką ilością snu.

Po kilku miesiącach coś zaczęło się zmieniać.

Na gorsze.

Ona była całkiem pochłonięta potrzebami dziecka: trzeba je przewinąć, nakarmić, ponosić, zabawić, ululać do snu… Brakowało jej czasu na spokojną, gorącą kąpiel, wypicie ciepłej kawy czy poczytanie książki w samotności. Po ogarnięciu prania i sprzątnięciu minimalnej ilości rzeczy padała wieczorem zmęczona na łóżko, marząc tylko o tym, aby się wyspać.

On nieudolnie próbował jej pomagać przy dziecku. Łapała się za głowę, kiedy patrzyła na to, jak je trzyma na rękach. Głośno upominała go, kiedy chciał dać czteromiesięczniakowi kawałek mięsa do jedzenia. Pojękiwała ze strachu, kiedy, bawiąc się z nim, podrzucał je do góry i mówiła: Daj mi go już, proszę, bo coś mu w końcu zrobisz! 

Po dwóch latach od urodzenia dziecka zauważyła, że jej małżeństwo przeżywa kryzys. Jej mąż coraz później wracał z pracy, a kiedy był w domu, siadał do komputera i spędzał z nimi niewielką ilość czasu. Niechętnie zostawał sam z dzieckiem. Nie czuła z jego strony żadnego wsparcia i pomocy. Jakby go w ogóle nie było. Zero rozmów, zero bliskości fizycznej, zero bliskości emocjonalnej. Dwoje obcych sobie ludzi pod jednym dachem.

 

Masz wpływ na Wasz związek

Czy wiesz, co decyduje o tym, czy małżeństwo przetrwa?

Dr John Gottman badał związki małżeńskie przez kilkadziesiąt lat od ślubu. Odkrył, że pary, które pozostały małżeństwem przez sześć pierwszych lat wspólnego życia podejmowały określony typ zachowania w ciągu 86% interakcji między nimi. Pary, które się rozwiodły ten sam typ zachowań podejmowały średnio tylko przez 33% spędzanego razem czasu. O jakie zachowanie chodzi?

O typ reakcji wobec współmałżonka, który Gottman nazwał turn toward (zwrócić się w stronę).

Są to codzienne, drobne reakcje na zachowanie drugiej osoby, przez które pokazujemy jej, że ją dostrzegamy, myślimy o niej, pamiętamy o niej, że jest dla nas ważna. Nie musi to być wcale czasochłonne i męczące działanie – czasem turn toward oznacza krótkie zdanie wypowiedziane ciepłym tonem głosu.

Gottman wyróżnił trzy typy reakcji na zachowanie współmałżonka:

  • turn against (zrazić kogoś),
  • turn away (odwrócić się)
  • turn toward  (zwrócić się w stronę)

Dla lepszego wyjaśnienia podam przykład.

Mąż wraca z pracy do domu i mówi: Kochanie, wróciłem!

Żona odpowiada:

  • O matko, w końcu! Umieram już z tymi dziećmi! (Turn against)
  • Tutaj jestem, jestem zajęta. (Turn away)
  • Cieszę się! Jak ci minął dzień? (Turn toward)

Różnica w poszczególnych reakcjach żony jest kolosalna i ma znaczący wpływ na to, jak będzie wyglądał ich związek w niedługim czasie. Może też przyczynić się do kryzysu w małżeństwie po urodzeniu dziecka.

kryzys w malzenstwie po urodzeniu dziecka

Skąd ten kryzys w małżeństwie po urodzeniu dziecka?

Okres po urodzeniu dziecka jest szczególnie trudny dla kobiety. Jest zmęczona ciążą, porodem i połogiem, później dużą ilością nowych obowiązków. Codziennie przeżywa mnóstwo nowych dla niej sytuacji, a tym samym wiele frustracji i trudnych emocji.

Potrzebuje pomocy ze strony innych. Potrzebuje mieć czas na odpoczynek i regenerację. Potrzebuje mieć możliwość, aby chociaż na pięć minut odejść od dziecka i zająć się czymś innym.

Oczywiście podobne zachowania po urodzeniu dziecka mógłby zacząć przejawiać mężczyzna. Jednak dzieje się tak znacznie rzadziej, co jest spowodowane zarówno naturą, jak i tym, że to najczęściej kobieta spędza z dzieckiem najwięcej czasu.

Przyjrzyjmy się jeszcze raz opisanej powyżej sytuacji pod kątem odkryć dr Gottmana.

Kobieta, która skupia swoje myśli wyłącznie na dziecku, łatwo traci z oczu swojego męża. Zupełnie nieświadomie i bez zamierzenia może podejmować zachowania typu turn away (odwrócić się) lub nawet turn against (zrazić kogoś) – wypływają one z jej zmęczenia, trudnych emocji oraz nadmiernego skupienia się na tym, czego potrzebuje jej dziecko.

Jakie reakcje typu turn away lub turn against mogą się u niej pojawić?

 

  1. Krytykowanie sposobu, w jaki mąż zajmuje się dzieckiem

Ona czuje, że jej styl opieki jest najbezpieczniejszy i najlepiej zaspokaja potrzeby dziecka

  • Możesz go chwilę potrzymać? O matko, ile razy mam ci pokazywać, żebyś tak tego nie robił!
  • Zostaniesz chwilę z Kasią? Idę do sklepu. Tylko weź jej nie włączaj bajek, mógłbyś się trochę wysilić i się z nią pobawić!

2. Zalewanie go potokiem negatywnych emocji i narzekania, kiedy tylko przekroczy próg domu po powrocie z pracy (pierwsze słowa, które kieruje do męża to słowa frustracji)

  • Ale jestem zmęczona, nic mi się już nie chce!
  • Czemu jesteś tak późno, już nie daję rady sama!

3. Unikanie bliskości fizycznej z powodu zmęczenia i wypominanie mu, że powinien ją w tym temacie zrozumieć.

  • Nie dzisiaj, proszę!
  • Naprawdę myślisz, że mam ochotę teraz na seks?! Przecież ledwie stoję

4. Reagowanie niechęcią na jego propozycje wspólnego spędzenia czasu

On: Może obejrzymy dziś razem film?

Ona: Hmmm, a może lepiej pogadajmy chwilę i pójdźmy wcześniej spać?

5. Zbywanie jego zaproszenia do rozmowy (np. kiedy zaczyna opowiadać o tym, co wydarzyło się w pracy)

  • Powiesz mi później, muszę dziecko przebrać…
  • Uhmm, a wiesz, że nasz Staś dziś sam wyniósł pieluszkę do kosza?

6. …

Reakcji, które odpychają Twojego męża od Ciebie, zamiast go przyciągać, może być mnóstwo. Mogą one mieć miejsce, kiedy jesteś szczególnie zmęczona, przytłoczona, skupiona na czymś zupełnie innym niż Twoje małżeństwo: kiedy masz bardzo stresujący okres w pracy, kiedy Twoi rodzice chorują i wymagają większej niż zwykle opieki, kiedy urodziło się Wam dziecko…

Te trudne okresy wymagają szczególnej uważności i świadomego przyglądania się temu, jak reagujesz na swojego męża.

 

Wasze małżeństwo buduje się w codzienności

Chodzi o te drobne, codzienne interakcje pomiędzy Wami: jak reagujesz, kiedy wraca z pracy? Co mówisz, kiedy zaczyna opowiadać o swoich wątpliwościach w jakimś temacie? Jak przyjmujesz jego propozycje wspólnie spędzonego czasu? Jak reagujesz na to, w jaki sposób opiekuje się Waszym dzieckiem?

To naturalne, że w pierwszych miesiącach życia dziecka Twoja uwaga skupia się w znacznym stopniu na nim. Jest to wpisane w naturę kobiety: to ona nosi je w sobie przez dziewięć miesięcy, to ona je rodzi, to ona ma zdolność karmienia go… Większość kobiet ma łatwość w nawiązaniu więzi z dzieckiem od samego początku. Mężczyznom zwykle przychodzi to trudniej.

I niezwykle łatwo jest wykorzystać wszystkie swoje siły, dobrą wolę i empatię podczas opieki nad dzieckiem, a dla męża zostawić nieprzyjemne emocje, zmęczenie i stres. Bo przecież on jest dorosłym mężczyzną i sobie z nimi poradzi.

Tak, on jest dorosłym mężczyzną.

Ale potrzebuje, abyś podejmowała wobec niego zachowania typu turn towards – pokazała mu, że o nim myślisz, że jest dla Ciebie ważny, że o nim myślisz i nadal podziwiasz go i doceniasz. Czasem wystarczy ciepły ton głosu, uśmiech i podziękowanie za jego dobrą wolę.

„To, co robię i mówię teraz, w tej codziennej, małej sytuacji, jest częścią mojego „na zawsze” z mężem – moje wybory zdecydują, jaką relację będziemy mieć za kilkadziesiąt lat”

Ramona Zabriskie, „Wife for life”

kryzys w malzenstwie po urodzeniu dziecka

Kryzys w małżeństwie po urodzeniu dziecka może mieć różne powody. Pamiętaj jednak, że Twoją bronią przeciwko niemu mogą być zachowania typu turn towards.

Abyś jednak mogła je podejmować, zadbaj o siebie na tyle, na ile to możliwe. Szukaj pomocy przy dziecku, proś o nią i korzystaj z niej bez nadmiernych oczekiwań co do tego, jak ktoś ma się nim zająć. Nawet 30 minut mniej wprawnej opieki nad nim niż Twoja nie wyrządzi mu tak wielkiej szkody, jak Twoje przemęczenie i frustracja, które przełożą się na Twoją postawę wobec męża.

Twój mąż wziął z Tobą ślub, ponieważ chciał z Tobą stworzyć szczęśliwą rodzinę. Urodzenie dziecka to duża zmiana w Waszym życiu i huśtawka emocjonalna. Nie pozwól jednak, aby odsunęło Was od siebie na tyle, że później już trudno będzie wrócić.

Jaka jest Twoja recepta, aby uniknąć kryzysu w małżeństwie po urodzeniu dziecka?

Jak radzić sobie, kiedy emocje przejmują kontrolę? (instrukcja krok po kroku)

jak radzić sobie z emocjami

Odpowiedź na pytanie każdej mamy i żony: Jak radzić sobie z emocjami?

Kiedy nasz starszy syn, Franek, kolejny raz tego dnia wywołał płacz u młodszego, miarka się przebrała.

W domu robiło się coraz ciszej i spokojniej – szykowaliśmy chłopców do spania. Mój mąż zabrał młodszego syna, Jasia, do łazienki, żeby umyć mu zęby. Franio biegał jeszcze z pokoju do pokoju, czekając na wspólną modlitwę. Usiadłam na łóżku i zamknęłam oczy, wykorzystując chwilę na odpoczynek po całym dniu w domu z dziećmi.

jak radzić sobie z emocjami

Nagle usłyszałam głośny płacz Jasia z łazienki, a za chwilę wybiegł z niej Franek.

Co on ZNOWU mu zrobił?! Nosz nie wytrzymam już tego! – przemknęło mi przez głowę.

Poczułam przyspieszone bicie serca i wewnętrzny przymus, aby natychmiast zadziałać i nauczyć starszego syna właściwego zachowania.

– Fraaaaanek!! Chodź tutaj!!!

Przybiegł do mnie. Podniosłam głos i ostrym tonem powiedziałam:

– Ileż razy mamy ci powtarzać?! Zostaw tego Jasia w spokoju! Nie umiesz przejść obok niego, żeby go nie zaczepić?! Słyszysz, że teraz płacze? Nie popychaj go, nie uderzaj w głowę, bo to przecież go boli!!

Twarz Frania wykrzywił dziwny grymas. Zmroziło mnie, kiedy powtórzył po mnie, dokładnie takim samym tonem, jak mój:

– Bo to przecież go boli!!

Jego głos zabrzmiał tak, jak mój przed kilkoma sekundami. Ostry, nieprzyjemny, głośny. 

Tego uczy się dziecko, kiedy rodzic nie radzi sobie z emocjami.

 

Skąd się biorą emocje?

Co to są emocje?

To sygnały płynące z naszego organizmu, informacje, które mają nas skłonić do nauczenia się czegoś lub podjęcia działania. Odczucia, które dzieją się w naszym ciele to m.in. przyspieszone bicie serca, spłycony oddech, drżące dłonie, wypieki na twarzy, pot spływający po karku. W parze z nimi idą myśli, które pomagają zinterpretować sytuację.

Emocje pojawiają się w odpowiedzi na to, co dzieje się wokół nas. Są zawsze reakcją na otoczenie, a dokładniej są reakcją na naszą interpretację otoczenia.

Mało ważne jest to, co naprawdę się wydarza. Liczy się to, jakie Ty nadajesz temu znaczenie.

Jeśli stale towarzyszy Ci myśl, że Twoje dziecko jest wkurzającym bachorem, jego zachowania będą wywoływać w Tobie nieprzyjemne emocje. Jeśli natomiast uznajesz, że zachowuje się niewłaściwie, bo przeżywa teraz trudny czas, łatwiej będzie Ci okazać zrozumienie i cierpliwość.

Jeśli pielęgnujesz w sobie negatywne myśli o swoim mężu, większość jego działań będziesz interpretować jako skierowane przeciwko Tobie. A to będzie wywoływać nieprzyjemne uczucia i pytanie, jak radzić sobie z emocjami?

Twoje emocje zależą zatem od Twojego sposobu postrzegania świata, samej siebie, innych ludzi i Twoich myśli. Masz na nie wpływ: jeśli będziesz zmieniać to, jak interpretujesz określone sytuacje, zmienią się również emocje, które wtedy Ci towarzyszą.

jak radzić sobie z emocjami

Dlaczego masz taki problem z emocjami?

Przywołana na początku artykułu historia jest dobrym przykładem tego, co dzieje się w nas w sytuacji, kiedy odczuwamy złość.

Kiedy usłyszałam płacz Jasia, natychmiast nastąpiła we mnie nieświadoma interpretacja tego, co się stało. Dziecko płacze, a to oznacza, że mamy sytuację alarmową, ktoś jest w niebezpieczeństwie. Odpowiedzią mojego ciała było pojawienie się mechanizmu fight, flight or freeze (walcz, uciekaj lub udawaj martwego). Od razu zaatakowałam, krzycząc na Franka.

Moje emocje spowodowane były tym, jak zinterpretowałam sytuację.

Kiedy Twoje dziecko jest nieposłuszne (bije młodszego brata, rzuca zabawkami, nie chce założyć butów, mówi do Ciebie nieprzyjemne słowa), często nieświadomie uznajesz, że stanowi to dla Ciebie zagrożenie. Tętno Ci przyspiesza, oddech się spłyca i odczuwasz wewnętrzne przynaglenie do szybkiego ataku.

Czy takie zachowanie dziecka naprawdę stanowi zagrożenie?

Nie.

Jeśli Twoje dziecko nie założy butów, Twoje życie nie jest w niebezpieczeństwie. Nie zagraża Ci nic, co mogłoby spowodować uszczerbek na Twoim zdrowiu.

Jednak cały proces zachodzi tak szybko i tak głęboko w Tobie, że zwykle nie masz o nim pojęcia. Taka interpretacja bierze się z Twoich doświadczeń z dzieciństwa, z obawy, że znów stracisz nad sobą panowanie lub ze zmęczenia i stresu.

Kiedy czujesz się zagrożona, Twoje ciało ma tylko trzy możliwe sposoby reagowania: ucieczka, atak lub udawanie, że jest martwe. Jest to mechanizm wpisany w naszą naturę. Dlatego w chwili zdenerwowania czujesz nieodpartą potrzebę reagowania natychmiast, powiedzenia lub wykrzyczenia tego, co masz na myśli, pouczenia dziecka od razu, bez zwlekania.

Czujesz, że stanie się coś strasznego, jeśli nie zrobisz czegoś natychmiast. Nie ma chwili do stracenia: trzeba działać już.

To wewnętrzne przynaglenie wynika właśnie z działania mechanizmu fight, flight or freeze. W rzeczywistości nie ma konieczności działać od razu. Możesz odwlec swoją reakcję w czasie i nic złego się nie stanie.

Jest to najtrudniejsze. Zobaczyć, że pomiędzy emocją a reakcją jest czas na moją decyzję, co chcę zrobić.

To nie emocje stanowią problem, ale Twój sposób reagowania na nie. Nie musisz działać od razu.

Podejmij postanowienie, aby nie robić nic pod wpływem silnych emocji. Daj sobie czas, aby się uspokoić. Dopiero wtedy będziesz w stanie podjąć działania, których nie będziesz żałować. Znajdziesz odpowiedź na pytanie, jak radzić sobie z emocjami.

 

Jak radzić sobie z emocjami – instrukcja krok po kroku

  1. Zauważ emocje. Zatrzymaj się.

Wykorzystaj to, że pomiędzy emocją a Twoją reakcją jest zawsze przestrzeń na decyzję.

Przestań na chwilę mówić i robić to, co w tej chwili robiłaś. Zatrzymaj się. Jeśli trzeba, odsuń się od dziecka czy małżonka, wyjdź do drugiego pokoju. Weź kilka głębokich oddechów.

 

2. Zaakceptuj emocję bez działania pod jej wpływem.

Pozwól sobie ją poczuć w ciele. Oddychaj głęboko i po prostu chwilę z nią pobądź. Jeśli Ci to pomaga nazwij ją. Zauważ, jak ją odczuwasz.

 

3. Zauważ, jaka myśl była głównym wyzwalaczem emocji.

Co pomyślałaś tuż przed tym, kiedy emocja się pojawiła?

Co on ZNOWU mu zrobił?! Ile razy mamy mu powtarzać, żeby zostawił brata w spokoju!

 

4. Przełącz emocję.

Skieruj energię w ciele na inne tory: włącz muzykę i tańcz, wykrzycz złość w samochodzie ze spuszczonymi szybami, potrząsaj energicznie całym ciałem.

Znajdź nową myśl, która nada inną interpretację sytuacji i pomoże Ci szybciej wrócić do dobrego nastroju: To nie jest sytuacja alarmowa… Zachowuje się jak dziecko, bo jest dzieckiem… Jest już zmęczony i podekscytowany, nie potrafi zapanować nad swoim zachowaniem… Ma wobec brata dobre intencje…

jak radzić sobie z emocjami

5. Kiedy się uspokoisz, zacznij działać.

Jeśli sytuacja dotyczy dziecka, postaw niezbędne granice z empatią, zapewniając wszystkim bezpieczeństwo.

Dopiero teraz jesteś gotowa zachować się w sposób, o który Ci chodzi: okazać miłość i zrozumienie bliskim, jednocześnie wskazując swoim dzieciom właściwą drogę postępowania.

 

6. Zastanów się, jakie Twoje działanie w przyszłości mogłoby zapobiec sytuacji.

Emocje są dla nas sygnałami, informacjami, które daje nam nasze ciało. Co Twoja złość, irytacja, żal, zniechęcenie chciały Ci powiedzieć?

Może jesteś przemęczona, przeciążona obowiązkami i potrzebujesz jakiejś zmiany?

Może brakuje Ci spokojnego czasu z Twoimi bliskimi, w którym zadbacie o bliskość i zrozumienie?

 

Jeśli pozwolisz, aby emocja przekazała swoją informację, ona odchodzi. Jest jak posłaniec, który opuszcza Cię, jeśli przyjęłaś to, co miał Ci powiedzieć.

Czasem wystarczy krótka chwila, aby wysłuchać emocji. Zwykle nie jest konieczne długotrwałe trwanie w niej. Jeśli ją zauważysz, odczujesz w swoim ciele, pobędziesz z nią, znajdź następnie sposób, aby przekierować energię, którą ze sobą przyniosła. Później działaj, mądrzejsza o wiadomość, którą otrzymałaś.

To jest Twój sposób na to, jak radzić sobie z emocjami.

 

Nasze relacje rodzinne zwykle nie są sytuacjami alarmowymi, wbrew temu, co często odczuwamy. Kiedy słyszę płacz Jasia lub Franka, od razu włącza mi się mechanizm fight, flight or freeze. Nie jestem jednak skazana na to, aby działać pod jego wpływem. Mogę się zatrzymać, odetchnąć głęboko i uspokoić się.

Ty również. Pomiędzy emocją a Twoją reakcją jest zawsze przestrzeń na decyzję.

Zawsze.

 

W jakich sytuacjach masz największy problem z radzeniem sobie z emocjami?

5 działań, które zmniejszą ilość nerwowych sytuacji z Twoim dzieckiem

problemy wychowawcze

W środku: Mniejsze lub większe problemy wychowawcze dotykają większość rodzin. Zastosuj te pięć praktyk w Waszej rodzinie, a radykalnie zmniejszysz ich ilość.

Czułam się zmęczona, sfrustrowana i zniechęcona.

Franek od rana co chwilę wybuchał płaczem. Złościł się, kiedy Jaś tylko zbliżył się do jego zabawek. Przepychali się i kłócili nieomal o wszystko. Moje serce biło jak szalone, a ręce się trzęsły. Miałam dość tego dnia, chociaż dopiero się rozpoczął.

Kiedy doszło do kolejnego spięcia między synami, zaczęłam na nich krzyczeć.

problemy wychowawcze

Przez głowę przemknęła mi myśl, że moje zachowanie nie poprawi sytuacji, a raczej ją pogorszy. Ale nie byłam w stanie się zatrzymać. Cała moja wiedza o empatii, rodzicielstwie przez zabawę i stawianiu granic poszła w kąt. U każdego z nas górę wzięły emocje. Chciałam tylko, żeby w końcu zaczęli słuchać tego, o co ich proszę: ubrali się spokojnie na spacer, nie wyrywali sobie zabawek z ręki i włosów z głowy swojego brata.

Nic nie szło po mojej myśli. W uszach brzmiał mi tylko ciągły płacz i krzyk.

To był jeden z dni, o których mówię, że to najgorszy dzień mojego życia.

Ale na szczęście nie są one zbyt częste w naszym domu. Mamy sposób na to, aby im zapobiegać i zmniejszyć ilość problemów wychowawczych.

 

Kiedy Ty również nie dajesz rady

Kiedy najczęściej w Twoim domu mają miejsce nerwowe sytuacje?

U nas zwykle wtedy, kiedy gdzieś się spieszymy. Szykujemy się do jakiegoś wyjazdu, chcemy dotrzeć na określoną godzinę do kościoła lub zdążyć przed nadejściem nocy ze spacerem, który był zaplanowany na godziny przedpołudniowe. Wtedy nagle mi i mojemu mężowi przyspiesza puls, a głos nabiera nowej, ostrzejszej barwy. Spieszymy się my, więc dzieci też mają się spieszyć.

Wtedy często pojawia się w mojej głowie myśl:

Nie mam teraz czasu na te całe zabawy, dogadywanie się, okazywanie empatii i nie wiadomo co jeszcze! Mają po prostu zrobić to, co im każę i tyle!

Rzeczywiście w nerwowej sytuacji zwykle nie mam siły, ochoty ani czasu na odpowiednie reagowanie na trudne zachowanie dziecka. Sama mam wtedy problem z regulowaniem emocji – okazanie empatii i postawienie granic ze zrozumieniem jest dla mnie nieosiągalne jak wejście na Mount Everest.

Dlatego wybrałam stosowanie prewencji.

Wprowadziliśmy do naszej rodziny pięć praktyk, które ograniczają ilość nerwowych sytuacji do minimum. Zmniejszyła się też liczba naszych problemów wychowawczych.

 

Dlaczego nie masz czasu, aby tego nie robić

Wydaje Ci się, że nie masz czasu na wprowadzanie do Waszej rodziny nowych działań?

Nie masz raczej czasu, aby tego nie robić.

Jeśli zastosujesz poniższe wskazówki, ograniczysz ilość trudnych sytuacji w Waszym dniu. Zmniejszy się ilość niekontrolowanych wybuchów płaczu, kłótni o wszystko, przekonywania dziecka do zrobienia tego, o co je prosisz. Znikną niektóre problemy wychowawcze. Pomyśl, ile minut w ten sposób zyskasz?

Jeśli budząc się rano liczysz na to, że Twój syn może dziś nie będzie tak marudził, zwykle kończy się na Twoich marzeniach. Jeśli każdy dzień próbujesz po prostu przeżyć, myśląc: Byleby dziś nie było żadnych problemów…, w końcu czeka Cię nieprzyjemna niespodzianka. I to w chwili, w której nie będziesz mieć siły, aby jej sprostać.

problemy wychowawcze

Zapobiegaj zamiast leczyć

Czym jest prewencja w relacji z dzieckiem?

To świadome i aktywne odpowiadanie na jego potrzeby, zanim dojdzie do silnej frustracji.

W pewnym stopniu już to robisz. Dajesz mu jeść, troszczysz się o to, by się wyspało. To również zaspokajanie jego potrzeb, tych fizjologicznych. Co jednak z potrzebami emocjonalnymi: bycia wysłuchanym, zauważonym, zrozumianym, akceptowanym? Jeśli Twój syn lub córka nie mają wypełnionego kubka na miłość w sposób regularny, wybuch nastąpi w najmniej odpowiednim momencie.

 

5 działań, które zmniejszą ilość nerwowych sytuacji

  1. Empatia

Empatia to odczuwanie sytuacji z perspektywy drugiej osoby.

Możesz okazywać ją w czasie trwania jakiejś sytuacji lub później, po fakcie.

Przypomnij sobie chwile, kiedy byłaś z dzieckiem na placu zabaw i zdecydowałaś, że już czas wracać. Jego głośne: Nieeee! sprawiło, że serce zaczęło Ci bić nieco szybciej. To normalne: kiedy nasza pociecha zaczyna się na nas złościć, mamy ochotę atakować:

Mieliśmy już iść 10 minut temu, powiedziałeś, że jeszcze tylko zjedziesz ze zjeżdżali. I tak spędzasz tu kilka godzin dzienne! Idziemy, nie ma gadania. Nie patrz tak na mnie, wiedziałeś, że mamy tylko pół godziny.

Co możesz powiedzieć w takiej sytuacji, aby było Wam łatwiej??

To naturalne, że u dziecka pojawia się złość, żal, smutek czy rozczarowanie, kiedy musi skończyć coś, co sprawia mu wielką radość. Możesz mu pomóc, okazując empatię. Zauważając, jak się czuje. Po prostu to dostrzegając.

Wiem, to trudne, aby już iść do domu. Tak świetnie się bawiłeś! Wolałbyś pewnie nigdy stąd nie wychodzić, bawić się cały dzień i noc! Wiem, kochanie, to jest trudne.

Takie słowa sprawią, że Twoje dziecko będzie czuło się zrozumiane i zauważone. Będzie mu łatwiej opuścić plac zabaw (chociaż oczywiście empatia nie działa jak magiczna różdżka i niekoniecznie sprawi, że Twoja pociecha w podskokach wróci do domu).

Jeśli w danej sytuacji z jakiegoś powodu nie udało Ci się okazać empatii, możesz to również zrobić później. Wieczorem, przed snem, powiedz:

Kiedy opuszczaliśmy plac zabaw, byłam bardzo sfrustrowana tym, że nie chcesz iść do domu. Ale chcę Ci teraz powiedzieć, że rozumiem, że to jest trudne. Tak dobrze się wtedy bawiłeś i trudno było wrócić do domu. Możesz pomyślimy razem, co sprawiłoby, aby ta sytuacja była łatwiejsza dla nas obojga?

Okazywanie empatii niech stanie się Twoim codziennym nawykiem. Po prostu odzwierciedlaj to, co widzisz u dziecka, w jego zachowaniu i uczuciach. Powiedz głośno o tym. Pokaż, że je rozumiesz.

Nikt z nas nie jest w stanie być empatycznym non stop. Twój cel to stopniowe zwiększane ilości sytuacji, w których okazałaś zrozumienie dla Twojej pociechy. Ciesz się każdym krokiem do przodu.

 

2. Śmiech

Śmiech jest jednym ze sposobów na rozładowanie napięcia związanego ze stresem i trudnymi emocjami.

Większość dzieci sama znajduje wiele okazji do radości w ciągu dnia. Jednak ze względu na duże znaczenie śmiechu, wykorzystaj go w sposób świadomy. Zrób wszystko, aby każdego dnia dostarczyć Waszej rodzinie chociaż minimalną jego ilość.

Ty jesteś specjalistą od swoich dzieci. Najlepiej wiesz, co doprowadza je do śmiechu. Odkryj to i rób tego więcej.

Możesz wykorzystać zabawy zwane siłowankami (termin roughhousing został stworzony przez dr Lawrence Cohena, autora książek Rodzicielstwo przez zabawę Siłowanki). Są to wszelkie formy aktywności fizycznej, które doprowadzają Twoje dziecko do śmiechu.

Możecie turlać się razem po podłodze. Urządzić zapasy na niby. Możesz podrzucać je do góry. Udawać, że jesteś koniem i wozić je na swoich plecach. Cokolwiek będzie dla Was odpowiednie (kilka podpowiedzi znajdziesz tutaj).

Siłowanki to nie czas na to, aby uczyć dziecko przegrywać poprzez stawianie zbyt dużego oporu w czasie zapasów. To zabawa, która ma sprawiać Wam obojgu radość i przyjemność. Do tej kategorii nie zaliczają się również łaskotki, które nie dają Twojej córce czy synowi efektu rozładowania napięcia.

 

3. Wyjątkowy czas (special time)

To czas, który spędzasz tylko z jednym dzieckiem, sam na sam. Wyróżnia go to, że nie jest ustrukturalizowany – nie jest to jakaś wycieczka z dzieckiem, wspólne gotowanie czy układanie puzzli. Wyjątkowy czas to forma słuchania.

Dostarcza mu składnika odżywczego, którego nie da mu nic innego.

Przekonuje go o Twojej bezwarunkowej miłości, zainteresowaniu i tym, że jest dla Ciebie ważne. Jestem pewna, że zrobiłabyś wiele dla swojego dziecka. Jednak ono postrzega Waszą codzienność inaczej. Wyjątkowy czas pozwala mu doświadczyć Twojej pełnej, niczym nie zakłóconej uwagi i obecności, o którą trudno w szybkim, stresującym życiu.

Jak wygląda wyjątkowy czas?

  • trwa minimum dziesięć minut,
  • może mieć swoją nazwę (np. Czas Natalki, Czas Patryka – zależnie od tego, jak ma na imię Twoje dziecko),
  • jego czas jest wyznaczony przez timer – ustalacie, że będzie trwał określoną ilość czasu, nastawiacie timer i kończycie go, kiedy zabrzmi dzwonek,
  • obejmuje czas spędzony tylko z jednym dzieckiem (każde dziecko powinno mieć oddzielny specjalny czas z jednym z rodziców),
  • najlepiej, aby był wprowadzony w rutynę domową codziennie, jednak trzeba to dostosować do możliwości – może być realizowany raz na kilka dni,
  • nie jest ustrukturalizowany – mówisz dziecku: Przez najbliższe 10 minut jestem całkowicie do Twojej dyspozycji, co chcesz robić? Najlepiej, aby ono po prostu się bawiło (np. w odgrywanie różnych scenek czy wspólne siłowanki) – raczej zrezygnujecie w tym czasie z czytania książek czy pieczenia ciasteczek,
  • ma swoje zasady, które wyglądają inaczej niż w codzienności – np. możesz pozwolić dziecku na zachowania, które normalnie są w Waszym domu niedozwolone,
  • oznacza, że nie zajmujesz się w tej chwili niczym i nikim więcej (gotowanie, telefon, sprzątanie, opieka nad innym dzieckiem).

Wielu rodziców doświadcza trudności, kiedy próbują wprowadzić w swoją codzienność tego typu czas. Czują, że nie mają ochotę na zabawę, w której ich dziecko prowadzi – nudzą się, męczą, denerwują. Jeśli Ty odczuwasz podobnie, przeczytaj ten artykuł.

problemy wychowawcze

4. Rutyna

Dzieci potrzebują stabilizacji, aby czuć się bezpiecznie.

Wielu rodziców oburza się na tego typu stwierdzenie. Uważają oni, że nie ma potrzeby wprowadzać w życie żadnej rutyny, że dziecko samo wie kiedy i co potrzebuje.

Oczywiście, nie chodzi o to, aby stać się niewolnikiem planu dnia. Zawsze wszystko robić o tej samej porze dnia i bać się jakiegokolwiek odstępstwa.

Ważne jednak jest to, aby dzień miał pewien szkielet. Odstępstwa od niego nie są niczym złym, ale trzeba najpierw mieć od czego robić te odstępstwa…

Rutyna jest ważna z trzech powodów:

  • sprawia, że dziecko czuje się bezpiecznie – codzienność niesie ze sobą ogromną ilość zmian i nieprzewidywalności (nowe jedzenie, nowe umiejętności, nowi ludzie…), która zwykle leży zupełnie poza kontrolą malucha; schemat dnia powoduje, że wie on, czego może się spodziewać,
  • wspiera rozwój kory przedczołowej (odpowiedzialnej za racjonalne myślenie, podejmowanie decyzji, planowanie) – kiedy opowiadasz dziecku o tym, jak będzie wyglądał Wasz dzień, pozwalasz mu zaplanować swoją przyszłość, a za tego typu działania odpowiada ta część mózgu,
  • pomaga dziecku lepiej się zorganizować – ustalenie konkretnego czasu w ciągu dnia przeznaczonego na odrabianie lekcji, higienę osobistą czy sprzątanie zabawek sprawia, żemaluch uczy się zarządzać samym sobą w czasie i organizować ważne, chociaż trudne dla niego czynności.

Jeśli zastanawiasz się, jak zorganizować dzień swojej rodziny, zerknij tutaj.

 

5. Kontrolowany płacz (scheduled meltdown)

Ostatni punkt może budzić najwięcej Twoich pytań. Jak można kontrolować płacz dziecka? I po co?

W rzeczywistości nie chodzi o to, że masz specjalnie wywoływać płacz u dziecka. Istota tkwi w umiejętności przyjmowania jego emocji.

Każdy dzień przynosi wiele trudnych sytuacji, z którymi Twoje dziecko może sobie nie radzić. Swoje uczucia chowa w plecaku emocji. Jeśli nie będzie miało okazji rozładować napięcia przez śmiech, siłowanki czy czas spędzony z rodzicem, który okaże pełnię swojej uwagi i zrozumienia, emocji robi się coraz więcej i więcej. W końcu może nastąpić wybuch – Twoja pociecha wyżywa się na Tobie lub innej osobie. W rzeczywistości pragnie kontaktu z Tobą, ale czuje się tak źle, że złości się, kiedy próbujesz jej pomóc.

Tego typu wybuchy następują najczęściej w sytuacji, kiedy nie masz czasu lub siły się z nimi zmierzyć.

Chcesz wyjść szybko z domu, jesteś zmęczona po pracy lub szykujecie się do snu. Ostatnią rzeczą, która jest Ci potrzebna w takiej chwili, jest wybuch niekontrolowanej złości i płaczu.

Dlatego możesz podjąć działanie, które dr Laura Markham nazywa kontrolowanym płaczem.

Wymaga to od Ciebie obserwacji zachowania dziecka. Jeśli świadomie będziesz patrzeć na jego zachowanie, zauważysz, kiedy potrzebuje ono rozładować napięcie poprzez płacz. Twoim zadaniem jest wtedy wygospodarować nieco czasu i sił, by przyjąć te emocje, wysłuchać i okazać zrozumienie.

Zwykle łatwo rozpoznać te chwile. Przygotowujesz kanapki, kroisz je w taki sam sposób, jak zawsze, a wtedy słyszysz pełen złości krzyk: Nieeee! Nie chcę, żeby były pokrojone w ten sposób!

Podajesz dziecku kubek z wodą, a ono głośno zawodzi: Chcę ten zielony kubek! Nie będę pić z tego!

Kiedy widzisz, że Twoje dziecko jęczy, cały czas balansuje na granicy płaczu lub złości się z byle powodu, najprawdopodobniej potrzebuje sobie popłakać.

Kontrolowany płacz oznacza, że przyjmujesz te emocje wtedy, kiedy masz czas, aby dać swojemu dziecku pełną uwagę. Jeśli wiesz, że możesz teraz spędzić kilkanaście minut, słuchając emocji dziecka, nie dawaj mu zielonego kubka, od którego wszystko się zaczęło. Nie jest on główną przyczyną jego wybuchu, ale może być pretekstem do wsłuchania się w to, co dzieje się w środku.

Kochanie, zielony kubek jest w tym momencie w zmywarce. Wiem, że bardzo go lubisz. Nie mogę Ci go w tej chwili podać.

Tego typu słowa mogą spowodować, że emocje wybuchną z pełną siłą. I bardzo dobrze! Okaż empatię, bądź blisko, wysłuchaj, pozwól płakać. W ten sposób dziecko pozbędzie się napięcia, które mu towarzyszyło. Uczucia znajdą swoje ujście.

 

Jeśli zastosujesz te pięć działań, ograniczysz ilość trudnych dla Was sytuacji i problemów wychowawczych.

W naszym domu bardzo nerwowe dni, zdarzają się raz na kilka tygodni. Zmniejszyła się też liczba kłótni między braćmi i włosów, które wyrwali sobie z głów.

Które z tych działań mogłabyś wprowadzić w Waszym domu, aby zmniejszyć ilość problemów wychowawczych?

Dlaczego dziecko ciągle domaga się uwagi (i jak sobie z tym poradzić)?

ile czasu poświęcać dziecku

Ile czasu poświęcać dziecku? Czy wystarczy godzina dziennie? Czy może raczej cztery godziny?Czy sama ilość czasu ma tu jakiekolwiek znaczenia?

Dwudziesty raz w tym tygodniu bawiliśmy się z Frankiem samolotami i udawaliśmy, że są w myjni. On wydawał z siebie miarowe dźwięki, udając startującą maszynę. Ja posypywałam je kolorowym ryżem i suchymi fasolkami, udając, że to woda, która ma je umyć. Westchnęłam. Moje myśli biegły do innych spraw: co ugotuję na obiad? Kiedy napiszę artykuł na bloga? Gdzie podziała się ta niebieska skarpetka, której szukam od kilku dni?

Nerwowo spojrzałam na zegarek. Wskazówka powoli przesunęła się w kierunku kolejnej cyferki. Minęło dopiero pięć minut?! Dlaczego ten czas tak wolno leci?

Pytanie, które zadaje sobie wielu rodziców: Ile czasu poświęcać dziecku?

Czujesz czasem, że Twoje dzieci chcą być blisko Ciebie 24 godziny na dobę i bawić się tylko z Tobą? Trzymają Twoją nogę, kiedy próbujesz gotować obiad, skaczą koło Ciebie, kiedy rozmawiasz przez telefon i wpatrują się w Ciebie, stojąc metr od kibelka, na którym robisz siku?

Zadajesz sobie pytanie: czy one naprawdę potrzebują mojej uwagi i obecności non stop? Ile czasu mam im poświęcać, aby w końcu dały mi odpocząć?

Witaj w klubie. Wielu rodziców tak ma. Szczególnie wiele matek, które zwykle spędzają z maluchami najwięcej czasu.

Jak to jest z tą potrzebą uwagi u dzieci? I jak jest z jej zaspokajaniem: czy ważne jest to, ile czasu im poświęcamy?

Dobra wiadomość dla Ciebie jest taka: Twoja córka, Twój syn nie potrzebują uwagi 24/7. Nie potrzebują, abyś patrzyła na nie i była przy nich obecna w każdej sekundzie ich dnia.

Oczywiście im młodsze dziecko, tym więcej tej uwagi wymaga. Maluchy są zaprogramowane, aby pozostawać blisko swoich rodziców. Czują się bezpieczne, jeśli wiedzą, że jest przy nich ich opiekun. Niektóre domagają się, aby być większość czasu na rękach. Innym wystarczy, jeśli mama siedzi blisko nich lub gotuje obiad tuż obok.

Z każdym miesiącem życia Twoja pociecha jest coraz bardziej samodzielna. Nabywa nowe umiejętności. Rozwija się. Już nie jest zależna od Ciebie w 100%. Tym samym zmienia się również ilość czasu i uwagi, którą musisz jej poświęcać.

Dlaczego więc tak często dzieci zachowują się, jakby potrzebowały tej uwagi stale?

 

Potrzeba dziecka, która musi zostać zaspokojona

Owszem, Twoje dziecko nie potrzebuje stale Twojej uwagi.

Potrzebuje jednak mieć pewność, że będziesz dla niego dostępna, kiedy wydarzy się coś niebezpiecznego. Kiedy poczuje się zagrożone. Musi wiedzieć, że wtedy je usłyszysz, zobaczysz, co się z nim dzieje, zareagujesz.

Kiedy zatem ma taką pewność?

Wtedy, kiedy jesteś w pełni obecna. Kiedy Twoje myśli, uczucia i serce są tu i teraz. Kiedy dajesz mu swoją pełną uwagę choćby przez krótki czas. To tak, jakbyś ładowała jego akumulatory na kolejne minuty, w których będziesz zajęta czymś innym: robieniem kolacji, przebieraniem młodszego dziecka czy szukaniem zaginionej trzy dni temu niebieskiej skarpetki. Jeśli wcześniej dałaś mu chociaż pięć minut swojej pełnej obecności, w czasie Twojej pracy ono jest spokojniejsze. Wie, że mama jest dla niego dostępna wtedy, kiedy ono tego potrzebuje.

ile czasu poświęcać dziecku

Jak sprawić, aby dziecko czuło się bezpiecznie?

Co to w ogóle znaczy być w pełni obecną?

Jeśli wciąż gdzieś się spieszysz, jeśli myślisz o miejscach, w których teraz powinnaś być, a nie jesteś, o sprawach, którymi powinnaś teraz się zająć, a nimi się nie zajmujesz, nie jesteś w pełni obecna.

Być tu i teraz to znaczy spokojnie cieszyć się chwilą, która trwa. Odłożyć na bok wszelkie rozpraszacze (telefon i komputer, książkę czy gazetę) i być w pełni zaangażowaną w kontakt z drugą osobą. Spojrzeć jej w oczy. Poczuć zapach jej skóry. Usłyszeć ton jej głosu. Uczestniczyć w tym, co ją teraz zajmuje.

Taka forma obecności sprawia, że Twoje dziecko nabiera pewności, że będziesz dla niego dostępna, jeśli będzie tego potrzebowało.

Dzieci potrafią idealnie wyczuć, czy jesteś w pełni obecna w danej chwili. Jeśli jednym uchem słuchasz tego, co mówią, a drugim okiem zerkasz na telefon, przeglądając, co tam nowego słychać na fejsie, zapala im się lampka alarmowa. Nie czują się bezpiecznie. Zaczynają robić wszystko, aby zdobyć Twoją uwagę.

Zauważyłaś, że Twoje dziecko zaczyna szaleć za każdym razem, kiedy bierzesz do ręki telefon?

Dzieje się tak, ponieważ traci w tej chwili poczucie bezpieczeństwa. Nie jesteś uważna na jego potrzeby, zajmujesz się czymś innym, a to znaczy, że może mu grozić jakieś niebezpieczeństwo (w odczuciu dziecka). Jeśli będzie musiało uderzyć siostrę, by odzyskać Twoją uwagę, to właśnie zrobi.

Oczywiście wszystko odbywa się na poziomie nieświadomości.

 

Dlaczego warto być tu i teraz?

1.Twoje dziecko czuje się bezpieczne, jeśli ma pewność, że jesteś dla niego emocjonalnie i fizycznie dostępna wtedy, kiedy tego potrzebuje.

Nie musisz mu poświęcać 24 godzin na dobę. Wystarczy, jeśli wtedy, kiedy z nim jesteś, będziesz w pełni dostępna. To może być dziesięć minut w tej chwili, pięć minut następnym razem lub pół godziny przy kolejnej okazji. To mogą być nawet trzy minuty w przelocie pomiędzy powrotem ze szkoły a wyjściem na zajęcia dodatkowe.

Trzy minuty wypełnione spotkaniem. Spojrzeniem sobie głęboko w oczy. Szczerym uśmiechem. Ciepłym przytuleniem lub dotknięciem dłoni. Dobrym słowem, które ogrzeje serce.

Przykładaj szczególną uwagę do chwil, kiedy się rozstajecie, nawet na krótki czas: poranne wyjście do przedszkola lub szkoły, gotowanie obiadu, sprawdzenie poczty mailowej, nocne usypianie. Przed każdym rozstaniem daj dziecku kilka minut swojej pełnej uwagi. To naładuje jego akumulatory i pomoże mu poradzić sobie z brakiem Twojej obecności.

 

2. Cieszyć się życiem możesz tylko wtedy, kiedy cieszysz się poszczególnymi chwilami.

Życie jest krótkie.

Nie warto spędzać go w stanie wiecznego rozkojarzenia.

Tak naprawdę masz tylko chwilę obecną. Przeszłości już nie zmienisz, przyszłość jeszcze nie nadeszła. Jeśli każdą chwilę spędzasz, myśląc o tym, co było lub o tym, co będzie, tracisz to, co najcenniejsze: chwilę, która trwa.

Nasz syn, Franek, jest bardzo wylewnym dzieckiem. Lubi się przytulać i bardzo dużo mówi. Często zaprasza mnie do wspólnej zabawy w wymyślonym domku. Mówi do mnie: Mamo, porozmawiamy? Siada wtedy blisko mnie, patrzy mi głęboko w oczy i wypowiada słowa: Lubię cię. Dobrze jest być blisko mamy. 

Z pełną świadomością łapię te chwilę i zachowuję w sercu. Kiedy zaprasza mnie do domku, odkładam na bok wszelkie sprawy i skupiam uwagę tylko na nim. Oddycham głęboko, czuję ciepło jego ciała. Dotykam jego włosów. Uśmiecham się i odpowiadam mu dobrym słowem.

Te krótkie chwile wypełniają moje serce radością i spokojem. Przypominają mi o tym, co jest naprawdę dla mnie ważne. Przywołują mnie do porządku. Mówią do mnie: tutaj jest to, na czym ci zależy. 

Według Bronnie Ware (autorka książki Czego najbardziej żałują umierający?) na łożu śmierci większość osób żałuje między innymi, że:

  • za mało czasu poświęcała swoim bliskim,
  • nie miała odwagi okazywać swoich uczuć,
  • nie pozwoliła sobie być szczęśliwsza.

Jeśli będziesz ćwiczyć swoją pełną obecność tu i teraz, istnieje duże prawdopodobieństwo, że pod koniec życia nie będziesz żałowała żadnej z tych rzeczy. Twoje życie wypełni się bliskością z innymi i świadomością samej siebie.

 

3. Zabawa z dzieckiem sprawi Ci radość tylko wtedy, jeśli się w nią zaangażujesz.

Przypomnij sobie moją opowieść o zabawie z Frankiem w samoloty w myjni.

Każda minuta wydawała mi się wiecznością, bo myślami byłam zupełnie gdzieś indziej.

Niestety współczesny świat sprawia, że jesteśmy coraz mniej zdolni do pełnego zaangażowania w to, co dzieje się tu i teraz. Pomyśl o tym, jak często zerkasz na telefon, wykonując różne czynności w domu lub w pracy? Te spojrzenia na smartfona odrywają Cię od chwili obecnej. Bzyczące powiadomienia kierują nasze myśli i emocje w zupełnie inne miejsce, niż byliśmy przed chwilą.

Im częściej przerywasz swoje aktualne zajęcie, by spojrzeć na telefon, facebooka czy jakąś aplikację, tym bardziej Twój mózg odzwyczaja się od pełnego skupienia na jednej czynności. Nawet, jeśli będziesz chciała w pełni zaangażować się w jedno działanie, będzie to dla Ciebie coraz trudniejsze.

Coraz trudniej będzie Ci bawić się z dzieckiem przez określony czas bez ciągłego zerkania na telefon. Wspólny czas będzie sprawiał Ci coraz mniej radości. W końcu możesz stwierdzić, że nie lubisz się bawić i bardzo Ci się to nie podoba.

Lekarstwem na ten stan jest między innymi ćwiczenie się w pełnej obecności. Mniejsze znaczenie ma to, ile czasu poświęcać dziecku. Ważniejsze jest, jakiego rodzaju będzie to czas.

 

Zrób to, a zobaczysz różnicę w swojej codzienności

Jak ćwiczyć bycie tu i teraz?

Aby sobie pomóc, wyłączyłam na swoim telefonie wszelkie powiadomienia. Kiedy się bawię, odkładam telefon daleko od siebie, aby nie mieć go pod ręką. Czasem nastawiam sobie budzik na określony czas, aby skupić się tylko na tym, co robię z dziećmi przez konkretną ilość czasu.

Jest to dla mnie bardzo trudne, szczególnie, że dużo pracuję w internecie. Piszę artykuły, promuję je na facebooku i prowadzę swoją grupę. Dopiero uczę się, jak wykonać wszystkie swoje zadania online, bez ciągłego zerkania na telefon.

Pomocna w ćwiczeniu pełnej obecności jest również metoda „Stop, drop and breathe” , o której pisałam już kilkukrotnie. Pozwala ona się zatrzymać, przywołać całą swoją uwagę do chwili obecnej. Pomaga też uświadomić sobie, że moje zachowanie jest zawsze moim wyborem. Nawet, jeśli czuję, że zalewają mnie silne emocje.

ile czasu poświęcać dziecku

Twoje dziecko nie potrzebuje Twojej uwagi 24/7, a Ty wcale nie musisz czuć się zmęczona zabawą w kucyki Pony po raz setny. Skup się na tym, co dzieje się tu i teraz: Twój oddech, zapach włosów Twojej córki czy syna, jego perlisty śmiech i słowa, Wasza wzajemna czułość. Zagubione skarpetki i jutrzejszy obiad mogą poczekać dziesięć minut. Ta chwila bliskości z Twoim dzieckiem zaraz przeminie. Zostanie po niej tylko ciepło w Twoim sercu, o ile byłaś w pełni w niej obecna.

Jakie Ty masz sposoby, aby być tu i teraz w czasie, który spędzasz z dziećmi?

Jak zadbać o siebie, aby pozbyć się frustracji i częściej uśmiechać się w domu

jak zadbać o siebie

Każdy dzień żony i matki niesie ze sobą wiele frustracji. Jak zadbać o siebie, aby czuć się dobrze i dawać miłość najbliższym?

Nie jest łatwo przejść przez dzień bez frustracji z dziećmi w domu. Ich częsty płacz, krzyk, kłótnie i jęczenie mogą wyprowadzić z równowagi nawet najbardziej cierpliwą osobę. Tymczasem eksperci od dzieci podkreślają, że w wychowaniu podstawą jest empatia i spojrzenie na świat z perspektywy malucha. Jednak jak to zrobić, kiedy emocje wewnątrz Ciebie buzują, a Ty masz ochotę wyjść z domu i nigdy nie wrócić?

jak zadbać o siebie

Dlaczego musisz zadbać o siebie?

Większość rodziców, których znam, podchodzi do wychowania dzieci w sposób bardzo świadomy. Czytają książki psychologiczne, podejmują refleksję w tym temacie, rozmawiają z innymi, szukają odpowiedzi na nurtujące ich pytania.

Bardzo łatwo dziś znaleźć wskazówki dotyczące wychowania. Internet jest na wyciągnięcie ręki, podobnie książki czy warsztaty dla rodziców. Nikt nie ma wymówek, że nie był w stanie dotrzeć do wiedzy.

Kiedy szukasz odpowiedzi na swoje rodzicielskie pytania, zalewa Cię ogromna ilość wskazówek, porad i narzędzi. Zgodnie z nimi powinnaś być cierpliwa, kreatywna, empatyczna, chętna do zabawy, zawsze gotowa do wysłuchania płaczu… Lista zadań, które pomogą wychować dziecko ciągnie się w nieskończoność.

Wszystkie te porady mają jedno, wspólne założenie: aby je wykonać, musisz być w szczytowej formie. Jeśli jesteś przemęczona i sfrustrowana, nie jesteś w stanie okazywać empatii i zrozumienia dla bliskich. Nie ma szans. Marzysz wtedy tylko o tym, aby wszyscy dali Ci święty spokój.

Tak samo wygląda sytuacja dotycząca Twojego męża. Aby budować szczęśliwy związek, konieczna jest otwartość, zrozumienie dla drugiej strony, postawa wdzięczności, umiejętność słuchania i prowadzenia rozmowy. Nie jesteś w stanie tego wszystkiego dać, jeśli sama jesteś sfrustrowana i przygnębiona.

Aby tworzyć silne relacje, musisz zadbać o siebie. Nie ma innej drogi.

 

Twój wewnętrzny stanometr

Stacey Martino, ekspertka ds. relacji, podpowiada, że Twoim codziennym obowiązkiem jest monitorowanie Twojego stanu wewnętrznego. Wyobraź sobie, że służy do tego coś na kształt termometru (nazwijmy go stanometrem). Jeden koniec skali pokazuje moment, w którym jesteś zalewana przez negatywne emocje: czujesz się sfrustrowana i przemęczona, życie wydaje się być wielkim pasmem niepowodzeń, nic Ci się nie chce i masz ochotę tylko krzyczeć, atakować lub uciekać. Drugi koniec pokazuje moment, w którym jesteś pełna energii i pasji do życia, żadne zadanie nie jest dla Ciebie straszne, przepełniają Cię radosne uczucia.

Pośrodku znajduje się linia 50% dobrostanu wewnętrznego. Kiedy spadasz poniżej tej linii, zaczynasz działać według mechanizmu fight, flight or freeze – przestajesz logicznie myśleć, a zalewają Cię nieprzyjemne emocje. W takim stanie podejmujesz działania, których później żałujesz. Krzyczysz, obrażasz się, wypominasz, obwiniasz, ostentacyjnie milczysz…

Poniżej linii 50% nie potrafisz wprowadzić w życie żadnej mądrej rady dotyczącej wychowania dzieci czy tworzenia związku miłosnego. Wszystkie idą w odstawkę, zwykle wtedy nawet o nich nie pamiętasz. Dajesz się ponieść emocjom i pierwotnym instynktom.

Dlatego Twoim pierwszym i najważniejszym zadaniem jako rodzic i małżonek jest sprawdzać, w którym miejscu na stanometrze się znajdujesz. Czy jesteś w szczytowej formie? Czy może zbliżasz się do linii 50%? A może już dawno ją przekroczyłaś?

Jeśli spadasz poniżej linii, masz wtedy tylko jeden obowiązek do wykonania. Podciągnąć się w górę.

Dopiero wtedy przypomnisz sobie wszystkie mądre porady, które słyszałaś o wychowaniu dzieci i małżeństwie. Będziesz miała wystarczającą ilość wewnętrznych zasobów, aby wprowadzić je w życie.

Pamiętaj więc: kiedy widzisz, że Twój stan się pogarsza, zatrzymaj się na chwilę. Przywołaj w pamięci wszelkie sposoby, przez które poprawiasz swój nastrój: taniec, energetyczna muzyka, modlitwa, przytulenie, przywołanie w myślach tego, co dobrego ostatnio się wydarzyło… Znajdź swoje własne odpowiedzi na pytanie, jak zadbać o siebie w tym momencie. Zapisz je sobie na kartce i noś przy sobie. Sięgaj po nie wtedy, kiedy Twój stanometr wskazuje, że spadłaś poniżej linii 50%.

jak zadbać o siebie

Jak zadbać o siebie – Partnerstwo w słuchaniu

Kiedy jesteś blisko z dzieckiem, w naturalny sposób powstaje napięcie emocjonalne. Kilka razy dziennie słuchasz jego płaczu, krzyku, narzekania. Przyjmujesz jego uczucia, które wyraża w bardzo ekspresyjny sposób. Jego zachowania również wywołują u Ciebie silne emocje, bo odwołują się do Twoich doświadczeń z dzieciństwa.

Nieomal każdy rodzic doświadcza bardzo intensywnych uczuć w kontakcie ze swoim dzieckiem. Czasem wydają się zupełnie nieadekwatne do jego zachowania. Ono rozlało mleko na podłodze, a Ty robisz awanturę o sile huraganu. Później sama się sobie dziwisz.

Również w relacji z mężem towarzyszy Ci wiele silnych emocji. Niektóre z nich mogą pochodzić z Twojej przeszłości (towarzyszą Ci w postaci plecaka emocji, który musisz rozpakować, aby uwolnić się od frustracji i zmęczenia).

Chcę Ci dać dziś narzędzie, które pomoże Ci przepracować reakcje na trudne zachowania dziecka oraz uczucia, które się w Tobie pojawiają w relacji z mężem. Nazywa się Partnerstwo w słuchaniu i jest propagowane przez Patty Wipfler z Hand in Hand Parenting. Jest to umowa pomiędzy dwoma osobami, które chcą siebie nawzajem wysłuchać.

Zapytasz: co w tym takiego szczególnego? Przecież często opowiadam innym o tym, co dzieje się w naszym domu. Mówię o trudnych sytuacjach z dziećmi. O swoich uczuciach w relacji z mężem.

W normalnej rozmowie przerywamy sobie nawzajem, oferujemy porady i wsparcie. Jest to naturalny sposób funkcjonowania większości z nas. Kiedy słyszymy o jakimś problemie, natychmiast podpowiadamy, co my byśmy zrobili w takiej sytuacji. Użalamy się nad rozmówcą. Próbujemy go pocieszyć. Tak zostaliśmy nauczeni.

W ten sposób jednak nie pozwalamy drugiej osobie wypowiedzieć wszystkiego, co chciałaby. Nie ma możliwości sama dojść do sedna sprawy. Jej tok myślenia jest ciągle zakłócany przez rozmówcę.

Nie jesteś w stanie uczyć się ze swojego doświadczenia, jeśli nie masz okazji, aby mu się spokojnie przyjrzeć. Musisz wypowiedzieć i nazwać wszystkie detale, uczucia, frustracje, bez przerywania przez inne osoby. Jesteś w stanie do wielu rzeczy dojść sama, o ile nikt Ci w tym nie będzie przeszkadzał. Nie potrzebujesz, aby ktoś Ci mówił, co masz myśleć o danej sytuacji i jak się zachować.

Partnerstwo w słuchaniu polega na tym, aby dać sobie nawzajem 100% słuchania, uwagi i akceptacji, bez oceny i dawania rad. Osoba, która słucha ma za zadania robić tylko to. Ewentualnie zadać jakieś otwarte pytanie, które pogłębi proces myślenia mówiącego.

Taka rozmowa daje szansę na lepsze poznanie samej siebie i uczenie się z własnego doświadczenia. Im więcej będziesz korzystać z Partnerstwa, tym łatwiej będzie Ci znaleźć miejsce, które wymaga w Tobie uleczenia. Szybciej zlokalizujesz źródło napięcia, które Ci towarzyszy. Będziesz mogła je rozładować przez sesję śmiechu lub płaczu.

Twoje emocje nie będę już skierowane przeciwko temu, przy kim się pojawiły. Znajdziesz inny sposób, aby je z siebie wyrzucić.

 

O czym i jak rozmawiać?

Sesja Partnerstwa w słuchaniu może trwać około jednej godziny. W tym czasie pół godziny mówi jedna osoba (druga wyłącznie słucha), później następuje zamiana. Tematem rozmowy są:

  • uczucia, które się w Tobie pojawiają, w relacji z dzieckiem lub mężem,
  • różne wydarzenia z Twojego dzieciństwa i poprzednich związków,
  • refleksja nad tym, dlaczego pojawiają się w Tobie tak silne uczucia dotyczące danych zachowań Twoich bliskich.

Rozmowa nie ma na celu obwinianie Twoich bliskich o to, co się w Tobie dzieje. Nie chodzi w niej o bezmyślne narzekanie i wypominanie im ich błędów. Twoja uwaga ma być skierowana na to, co dzieje się w Tobie: jakie uczucia Ci towarzyszą, jakie reakcje się w Tobie pojawiają, jakie słowa cisną się na usta.

Na początku taki dialog może być dla Ciebie bardzo dziwny. Jesteśmy przyzwyczajeni do zupełnie innego stylu konwersacji. Jeśli jednak zachowacie podstawowe zasady Partnerstwa w słuchaniu, efekty zauważysz bardzo szybko.

Będziesz bardziej spokojna w kontakcie ze swoimi dziećmi i mężem. Łatwiej zauważysz, kiedy spadasz poniżej linii 50% na stanometrze. Będziesz bardziej uważna na samą siebie i swoje uczucia. Pozbędziesz się frustracji, która do tej pory nie miała żadnego ujścia. Zadbasz o siebie i swoje samopoczucie. Dzięki temu będziesz bardziej hojna w dawaniu uwagi, troski i empatii swoim bliskim.

jak zadbać o siebie

 

Daj sobie szansę, aby opowiedzieć komuś o tych chwilach, w których miałaś ochotę wyjść z domu i nigdy nie wrócić. Dzięki temu pozbędziesz się napięcia emocjonalnego i odkryjesz w sobie nowe pokłady troski, zrozumienia i miłości do bliskich.

Zechcesz do nas dołączyć? A może już masz blisko siebie osobę, która potrafi wysłuchać Cię w taki sposób?

Praktyczny przewodnik, jak wychować dziecko bez kar w 6 krokach

jak wychować dziecko

Jak wychować dziecko bez karania go za niewłaściwe zachowanie?

Kilka dni temu Franek obudził się po drzemce w kiepskim humorze. Po pięciu minutach od wstania zaczął płakać i jęczeć, że chce zjeść lizaka, którego dostał od kolegi. Mamy zasadę, że je słodycze tylko w niedzielę, a to była sobota. Powiedziałam więc, że nie może go zjeść. Zaczął się złościć, chciał mnie uderzyć, biegał po domu, na zmianę jęczał i płakał, próbował zrzucić jakieś przedmioty ze stołu. Po około piętnastu minutach całkowicie się rozpogodził, uśmiechnął i był gotowy do radosnej współpracy ze mną. Co takiego się wydarzyło?

jak wychować dziecko

Konsekwencje czy stawianie granic?

Zanim jednak zdradzę, jak zachowałam się w tej sytuacji, jestem Ci winna ważne wyjaśnienie.

Na pewno wielokrotnie spotkałaś się ze stwierdzeniem, że dziecko powinno ponosić konsekwencje swojego zachowaniaCzym różni się konsekwencja od kary? To zależy, o jakie konsekwencje chodzi, bo możemy wyróżnić dwa rodzaje:

  1. Naturalne.

Są to następstwa jakiegoś zachowania dziecka, które wynikają tylko i wyłącznie z tego, jakie zasady rządzą światem, materią i życiem ludzkim, np.:

  • jeśli zapomnę zabrać drugie śniadanie do pracy, to go ze sobą nie mam;
  • jeśli przewrócę szklankę z wodą na podłogę, to płyn się wyleje;
  • jeśli sypnę sobie piaskiem w oczy, to mnie pieką;
  • jeśli nie założę kurtki w środku zimy, wychodząc na dwór, to jest mi zimno.

 

2. Zaaranżowane przez osobę dorosłą.

Są to następstwa działań dziecka, które wynikają z tego, co wymyślił i zorganizował rodzic. Mogą to być pewne zasady, które zostały wprowadzone w życie danej rodziny, np.

  • kiedy odrobisz lekcje zadane na dany dzień, możesz wyjść na dwór;
  • jeśli nie pozbierasz swoich zabawek wieczorem, nie będziesz się nimi bawił następnego dnia.

Tak rozumiane konsekwencje powinny spełnić kilka wymagań, aby nie uznano ich za kary. Według Amy McCready (Positive Parenting Solutions) muszą mieścić się w zasadzie 5R:

  • są wypowiedziane w sposób, który okazuje szacunek dziecku (respectful),
  • są ściśle powiązane z zachowaniem (related to misbehavior),
  • zapowiedziane wcześniej i dziecko wie, czego może się spodziewać, kiedy zachowa się w określony sposób (reaveled in advance) – dlatego nie liczą się tutaj wymyślone na szybko konsekwencje, które rodzic tworzy pod wpływem emocji, wypowiadając klasyczne zdanie: Jeśli tego nie zrobisz, poniesiesz konsekwencje!
  • mają rozsądny czas trwania (reasonable in duration),
  • zostały wypowiedziane na głos przez dziecko podczas zawierania pewnego rodzaju umowy z rodzicem (reapeted).

Pomiędzy karą a konsekwencją zaaranżowaną jest bardzo cienka granica. Wielu osób nie przestrzega zasady 5R. Łatwo jest pogubić się w swoich wymaganiach wobec syna czy córki, szczególnie, kiedy do głosu dochodzą emocje wywołane przez trudną sytuację.

Dlatego wielu rodziców używa tego sformułowania na określenie działań, które tak naprawdę są karą. W związku z tym ja w ogóle nie stosuję słowa konsekwencje w wychowaniu dziecka. Jest ono według mnie zbyt obciążone niewłaściwym rozumieniem. Musiałabym za każdym razem tłumaczyć, o jaki rodzaj konsekwencji mi chodzi.

Zamiast tego używam sformułowania: stawianie granic zachowaniom. To ono jest odpowiedzią na pytanie, jak wychować dziecko bez kar.

jak wychować dziecko

Kiedy stawiać granice zachowaniom?

Masz w swoim życiu zasady, które codziennie pozostaną takie same. Prawdopodobnie nie chcesz, aby Twoje dziecko wbiegało na ulicę, nie patrząc wcześniej, czy jedzie jakiś samochód. Nie chcesz, aby biło swojego młodszego brata. Chcesz, aby zwracało się do innych ludzi z szacunkiem.

Inne sprawy są płynne, zależnie od sytuacji czy Twojego nastroju. Jednego dnia pozwalasz, aby dzieci zrobiły sobie perkusję z garnków i patelni, innego nie masz na to ochoty, bo jesteś zmęczona i marzysz o spokoju w domu. Zwykle wieczorem kąpiecie córkę, jednak czasem możecie zrobić odstępstwo od tej reguły (np. kiedy wracacie bardzo późno do domu po wizycie u przyjaciół).

Jeden rodzic nie chce, aby jego dzieci skakały po łóżku, inny nie widzi w tym problemu. Wszystko zależy więc od naszych osobistych potrzeb, oczekiwań czy stylu wychowawczego. Nie da się jasno powiedzieć, kiedy należy stawiać granice. 

Kiedy jednak chcesz, aby dziecko zachowało się w określony sposób lub czegoś nie robiło, wtedy jest czas na stawianie granic. Nie powiem Ci konkretnie, w jakiej sytuacji masz to zrobić. Sama musisz podjąć refleksję nad tematem, na co pozwalasz, a na co nie. Co uznajesz za dozwolone, a co nie. Co według Ciebie jest bezpieczne, a co nie.

Moment, kiedy Franek chciał zjeść lizaka, chociaż nie mógł (zgodnie z zasadami w naszym domu), był w moim odczuciu czasem na postawienie granicy.

Zauważ więc, że nie chodzi tylko o chwile, kiedy dziecko robi coś złegoniewłaściwego. Może być tak, że chcesz postawić granicę, bo to nie jest odpowiedni moment na jakieś zachowanie.

Twoja córka chce pójść na plac zabaw, a Ty potrzebujesz zrobić zakupy, bo nie macie w domu nic do jedzenia. Twój syn chce zorganizować swoje przyjęcie urodzinowe w modnym lokalu, ale nie stać was na to i musicie mu powiedzieć nie. Twoje dziecko chce bawić się samochodzikami w domu, a Ty za 30 minut musisz być w pracy, odwożąc je po drodze do przedszkola.

Nie chcę wchodzić w dyskusję o tym, że dziecko ma swoje prawa, oczekiwania, plany i marzenia i dorosły nie powinien nim rządzić. To dla mnie oczywiste, pisałam o tym między innymi tutaj. Zawsze należy brać pod uwagę aktualne potrzeby i pragnienia swoich maluchów. 

Nie znaczy to jednak, że musisz do nich w 100% dostosowywać życie całej rodziny. Jeśli pracujesz, możesz oczekiwać, aby Twój syn rano wyszedł do przedszkola o określonej porze. Jeśli potrzebujesz zrobić zakupy, możesz oczekiwać, abyście poszli na zakupy i to Ty określasz, kiedy to zrobić. Twoje dziecko może nie rozumieć, że wieczorem sklep jest zamykany i nie możecie iść później.

Jednocześnie szukaj rozwiązania, które będzie zwycięstwem dla obu stron. Może po zakupach zajdziecie na chwilę na plac zabaw? Może wstawaj 10 minut wcześniej, aby dać rano synowi czas na poranne przytulanie?

Jeśli nie jest to możliwe, abyś zrealizowała aktualne pragnienie dziecka, daj mu chociaż możliwość okazania swojego niezadowolenia z tego powodu.

 

Jak wychować dziecko bez kar w 6 krokach?

Kiedy Franek zaczął płakać, prosząc o lizaka, najpierw głęboko odetchnęłam. Postanowiłam sobie, że nie będę na niego krzyczeć, ale jednocześnie jasno postawię granicę i będę się jej trzymać. Całą sytuację mogę zamknąć w sześciu krokach. Są to uniwersalne zasady, które dotyczą każdej sytuacji, w której stawiasz granice.

 

  1. Uspokój samą siebie.

Jak zawsze zacznij od siebie. Zrób kilka głębokich oddechów, przypomnij sobie, że chcesz postępować z pozycji miłości, a nie strachu czy złości.

 

2. Stwórz bezpieczną atmosferę.

Przemawiaj spokojnym głosem. Okaż swoją troskę o to, co dzieje się z dzieckiem. Jeśli na to pozwoli, dotknij go delikatnie, pokazując, że jesteś blisko niego. Wypowiadaj minimalną ilość słów. Nie analizuj na głos zachowania i uczuć malucha, bo czuje się ono wtedy mniej bezpiecznie.

 

3. Okaż empatię i pokaż, że widzisz sytuację z jego perspektywy.

Stawianie granic nie oznacza, że masz celowo sprawiać dziecku przykrość! Wprost przeciwnie. Chodzi o to, abyś spojrzała na to, co się dzieje z jego perspektywy i zobaczyła, co ono może w tej chwili czuć.

Franiu, wiem, że bardzo chciałbyś zjeść tego lizaka. Wiem, że czekasz na to. Widzę, że to dla ciebie trudne, kiedy ci na to nie pozwalam.

Przez te kilkanaście minut wypowiedziałam tylko kilka zdań. Dużo milczałam, ale cały czas byłam fizycznie blisko niego. Kiedy chciał mnie uderzyć, złapałam go lekko za rękę, mówiąc: Nie, nie bij mnie, to boli.

Postawić granicę możesz w różny sposób. Kilka propozycji znajdziesz tutaj.

 

4. Postaw granicę jasno i życzliwie.

Jeśli to konieczne, interweniuj w sposób fizyczny, aby utrzymać granicę. Jeśli dziecko skacze w butach po łóżku i nie słucha, kiedy do niego mówisz, zdejmij je delikatnie z łóżka (lub poproś, żeby samo skoczyło w Twoje ramiona). Jeśli chce Cię uderzyć, zatrzymaj jego rękę i przytrzymaj ją lekko.

Franek chciał zrzucać przedmioty ze stołu, stanęłam więc między nim a stołem i zatrzymałam go swoim ciałem. Chodzi o to, aby zatrzymać dane zachowanie, oczywiście bez stosowania przemocy, ale jednocześnie, jeśli jest taka potrzeba, wykorzystując do tego swoje ciało.

 

5. Pamiętaj, że dziecko będzie testować granicę.

Cała sytuacja trwała około piętnastu minut, bo Franek na początku w ogóle nie chciał się zgodzić na to, co mówię. Chodził zdenerwowany po kuchni, mówił: A ja znajdę tego lizaka i go zjem… Płakał, jęczał, powtarzał: Chcę zjeść lizaka…!

 

6. Dopuszczaj wszelkie uczucia.

Dziecko ma prawo nie zgadzać się z tym, czego od niego oczekujesz. Pozwól mu to wyrazić.

U Franka pojawiła się złość, irytacja, rozczarowanie, żal, smutek… Nie mówiłam na głos, jakie uczucia w tej chwili w nim widzę, wystarczyło, abym powiedziała: Widzę, że to dla ciebie trudne… Albo: Wiem, że jesteś rozczarowany… Wystarczy nazwać jedno z nich i nie mówić o tym zbyt długo.

Pomyśl sobie, jak Ty byś się czuła, gdybyś wróciła po trudnym dniu w pracy, a Twój mąż od progu zacząłby mówić: Widzę, że jesteś rozczarowana i zezłoszczona… Pewnie też trochę ci smutno… Może jeszcze masz żal do tej koleżanki.

Za dużo tych słów by było, prawda? Nikt nie lubi być analizowany w ten sposób, dzieci również. Empatia nie polega na tym, że rozkładasz na czynniki pierwsze ich aktualny stan. Raczej próbujesz spojrzeć na wszystko w ich perspektywy i w pewnym stopniu poczuć to, co czują one.

jak wychować dziecko

Kiedy przeszliśmy wspólnie przez te sześć kroków, płacz Franka ucichł. Zaczął się uśmiechać, przytulił się do mnie i był gotowy zająć się czymś innym. Przestał mówić o lizaku i zaczął się ze mną bawić. Kolejne godziny dnia minęły nam bardzo spokojnie.

 

Zastanawiasz się, jak wychować dziecko bez kar?

Stawiaj mu granice z empatią i zrozumieniem. Pozwól, aby wyraziło swoje uczucia. Bądź blisko. Jeśli to zrobisz, po pewnym czasie będzie dużo bardziej skłonne do współpracy z Tobą i słuchania Ciebie.

Dlaczego?

Bo w ten sposób odkrywa, że ma w rodzicu sojusznika, który go rozumie. Nawet, jeśli nie może mieć wszystkiego, co by chciało, ma Ciebie: Twoją uwagę, troskę, empatię. Ma bliską więź z Tobą. A to znaczy więcej, niż jakakolwiek inna rzecz, o której marzy.

Jak Ty reagujesz, kiedy Twoje dziecko chce coś, czego nie może mieć?

Czego (prawdopodobnie) nie wiesz o tym, jak być dobrą mamą i żoną

jak być dobrą mamą

Budząc się rano czuła, że w jej głowie wirują setki myśli. Muszę umówić syna na szczepienie. O, i dla Basi kupić nowe buty. Piotrek ma dziś trening. Może powinniśmy go jeszcze na angielski zapisać…? Jego wszyscy koledzy chodzą na jakieś zajęcia… Trzeba zrobić zakupy, poprasować. A, i pranie zrobić. Ale wczoraj dzieciaki się kłóciły… Już nie mogę tego wytrzymać, o wszystko jest awantura! Co jest z nimi nie tak?! Och, a ten wieczór z mężem… Matko, fatalnie to się potoczyło… Nie jestem najlepszą żoną, znowu na niego naskoczyłam. A tyle razy sobie obiecywałam… Nie mam pojęcia, jak być dobrą mamą i żoną… Ciągle te same błędy…

jak być dobrą mamą

„Nigdy nie będziesz doskonała. Nie będziesz nawet bliska doskonałości. Zaakceptuj to i ciesz się każdym, nawet małym krokiem do przodu. Skup się na przyszłości, zamiast być sfrustrowaną i smutną z powodu tego, czego nie możesz zmienić.”

Crystal Paine, „Say goodbay to survival mode”

Każdego dnia nieświadomie zadajesz sobie pytanie: czy jestem dobrą mamą i żoną? Sama siebie oceniasz. I jestem nieomal pewna, że robisz to bardzo surowo. Stawiasz sobie wysoko poprzeczkę. Wymagasz od siebie dużo. Czy jednak nie za dużo?

 

Skąd tak wiele stresu w życiu?

W artykule 3 podpowiedzi, jak wygrać walkę ze stresem raz na zawsze pisałam o tym, że jedną z metod, aby obniżyć poziom stresu w życiu, jest zmniejszanie ilości stresorów. Czy wiesz o tym, że Ty sama masz największy wpływ na to, jak wiele stresujących czynników na Ciebie działa?

Stres może pochodzić z niemożliwych do kontrolowania, nieprzewidywalnych okoliczności życia. Ale to tylko część prawdy. Skąd pozostałe czynniki stresogenne?

  1. Potrzeba adrenaliny.

Życie na pełnych obrotach jest bardzo ekscytujące. Ciągle coś się dzieje, wciąż jakieś nowe wyzwania i zadania.

Jeszcze niedawno uwielbiałam taki stan. Zgadzałam się nieomal na wszystko, co proponowali mi inni, bo każdy pomysł był interesujący. Na studiach przebywałam poza domem od rana do wieczora, godząc ze sobą jedną z najwyższych średnich ocen w moim roczniku, duże zaangażowanie we wspólnocie religijnej, zajęcia taneczne, częste spotkania z przyjaciółmi i udział w różnych dodatkowych wydarzeniach.

Czułam się bardzo podekscytowana, kiedy pojawiały się na horyzoncie jakieś nowe możliwości.

Ale kiedy wszystkie przyjęte na siebie zobowiązania i plany nakładały się na siebie, byłam wykończona. Przez kilka tygodni chodziłam, marząc tylko o tym, żeby położyć się spać. Obiecywałam sobie, że nigdy więcej nie popełnię tego błędu. Byleby tylko dotrwać do końca tego tygodnia, później już będzie lżej.

Ale za chwilę znów było to samo.

Tak to właśnie działa: w momencie, kiedy zgadzasz się na kolejne spotkanie, kolejne zobowiązanie, kolejne zadanie, czujesz się podekscytowana. Adrenalina skacze w górę, wydaje Ci się, że możesz góry przenosić.

Po pewnym czasie jednak emocje opadają i zaczynasz żałować. Czujesz się przemęczona i rozczarowana, łatwo wpadasz w złość i wyładowujesz się na innych ludziach.

 

  1. Perfekcjonizm.

Wiele kobiet żyje w przekonaniu, że nie dają z siebie wszystkiego, jeśli nie czują się kompletnie wyczerpane. 

Takie poczucie podkręca również współczesna kultura. Każe nam ona podziwiać ludzi, którzy są wciąż czymś zajęci, robią milion różnych rzeczy, wciąż się gdzieś spieszą i nie mają czasu na to, aby zatrzymać się spokojnie na pięć minut.

Dodatkowo sprawę komplikuje nasz mózg. Jest on nastawiony na wyszukiwanie tego, co negatywne. Mechanizm ten nazywany jest negativity biasTo on przyczynia się również do tego, że wciąż czujesz się niewystarczająco dobra. Bo rzeczywiście, zawsze jest coś, co jeszcze mogłabyś zrobić dla swoich dzieci i męża. Zawsze jest coś, co mogłabyś poprawić, wykonać inaczej, lepiej. Twój mózg zrobi wszystko, żeby Ci to podsunąć pod oczy i przypomnieć o tym.

Czujesz się niewystarczająco dobra, więc przyjmujesz na siebie wciąż nowe obowiązki. Tak, zajmę się przygotowaniem tego raportu. Tak, pomogę przygotować spotkanie wspólnoty, chociaż mam w ten dzień dwa inne spotkania. Tak, możesz do mnie zadzwonić, kiedy tylko zechcesz, żeby się wygadać.

A Twoje dzieci? Może one również nie są wystarczająco dobre? Może powinny zapisać się na trzy kolejne dodatkowe zajęcia po lekcjach? Może taniec (bo rozwija ciało), język obcy (bo bez tego w dzisiejszym świecie nigdzie nie dojdą) i piłkę nożną (niech się uczą zdrowej rywalizacji)?

W tych wszystkich działaniach z tyłu głowy wciąż towarzyszy Ci pytanie: jak być dobrą mamą i żoną? Nie, nie dobrą, raczej IDEALNĄ, najlepszą. Dobra to za mało.

Dążenie do perfekcji we wszystkim, co robisz i jaka jesteś, jest ogromnym czynnikiem wywołującym stres.

jak być dobrą mamą

Nie jesteś idealna

Jeśli budzisz się rano z głową przepełnioną myślami, podobnymi do tych opisanych na początku artykułu, to znak, że skupiasz się na byciu perfekcyjną mamą i żoną. A to jest nierealne.

Życie nie jest idealne. Ty nie jesteś. Twoje dzieci i Twój mąż również nie są. Ja też nie jestem.

Na pewno popełniłaś mnóstwo błędów jako żona i mama. Ja też. Popełniam je codziennie. I dalej będę to robić, chociaż wcale nie chcę.

Najgorsze, co możesz zrobić, to zadręczać się tym, że nie jesteś idealna. Dołowanie się, myślenie wciąż o swoich błędach i porażkach nie pomoże Ci ich uniknąć w przyszłości. Raczej odbiera Ci motywację, energię i chęć do zmiany. Powoduje, że zatrzymujesz się na tym, jak bardzo sobie nie radzisz. Im więcej o tym myślisz, tym gorzej czujesz się sama ze sobą.

Mam dla Ciebie propozycję rozwiązania tego problemu.

 

Jak być dobrą mamą i żoną?

Zastanów się chwilę, jaką mamą chciałabyś być? Jakie cechy mieć? Jak zachowywać się wobec swoich dzieci?

Dla mnie najważniejsze jest to, aby okazać im, że kocham je takie, jakie są. Że są dla mnie ważne, lubię z nimi spędzać czas i cieszę się tym, że z nimi przebywam. Chcę dawać współczucie, kiedy mają jakieś trudności. Chcę słuchać, kiedy do mnie mówią. Chcę pozwolić im okazywać ich emocje, bez oceniania, czy są dobre, czy złe.

Oczywiście, chciałabym również przekazać im naukę o tym, co jest dobre, a co złe, co jest właściwe, a co nie. Chciałabym, aby nauczyły się po sobie sprzątać, były samodzielne, umiały współpracować, były otwarte na innych ludzi… Jednak tu już wchodzimy w mówienie o tym, jak mają zachowywać się dzieci. Początkowe pytanie było o Ciebie i Twoje zachowanie wobec nich..

Słuchać potrzeb dzieci i na nie odpowiadać. Okazać im miłość, współczucie i cieszyć się nimi takimi, jakie są. Tak, według mnie, powinien zachowywać się rodzic.

Jeśli chcesz być dobrą mamą i żoną, naucz się najpierw być takim rodzicem dla samej siebie.

Może doświadczyłaś takiej miłości ze strony swojej mamy i taty. W takim wypadku masz dobry wzór do naśladowania. Jeśli jednak nie, tym bardziej potrzebujesz zostać rodzicem dla samej siebie.

 

Jak zostać rodzicem dla samej siebie?

Jesteś dorosła, a tym samym odpowiedzialna za swoje zachowanie. Co pomoże Ci zmieniać swoje postępowanie na lepsze?

Człowiek ma motywację i energię do zmiany wtedy, kiedy:

  • czuje się akceptowany, nawet wtedy, kiedy popełnia błąd,
  • doświadcza współczucia wobec siebie, nawet wtedy, kiedy popełnia błąd,
  • doświadcza wsparcia, nawet wtedy, kiedy popełnia błąd.

Bycie rodzicem dla siebie oznacza, że dajesz sobie to, co jest Ci potrzebne do wzrostu i zmiany. Dajesz sobie akceptację, współczucie i wsparcie. Zrezygnujesz z nierealnych i wygórowanych oczekiwań wobec siebie. Zaczniesz doceniać każde najmniejsze dobro, które wychodzi z Twoich rąk. Podziękujesz sobie za nie. Okażesz sobie współczucie, kiedy zrobisz coś, czego później żałujesz. Zapewnisz sobie wsparcie ze strony swojego męża, przyjaciół czy innych rodziców.

To Twoja odpowiedzialność. Nikt inny nie musi tego robić zamiast Ciebie.

Wiem, że byłoby cudownie, gdyby Twój mąż sam się domyślił i każdego dnia dawał Ci to, czego potrzebujesz. Nie jest on jednak cudotwórcą i nie zawsze wie, o co chodzi. Nie zawsze też potrafi Ci to dać, z różnych powodów. W pierwszej kolejności powinnaś zatem sama o to zadbać.

jak być dobrą mamą

Jesteś wystarczająco dobra taka, jaka jesteś. 

Od tego wszystko się zaczyna. Dopiero, kiedy zobaczysz dobro w sobie, ucieszysz się tym, jaka jesteś, będziesz gotowa do zmian.

Każdego dnia zacznij dzień od pomyślenia o pięciu rzeczach, za które jesteś sobie wdzięczna. Zacznij dzień od akceptacji samej siebie, a nie od karania się w myślach za to, co zrobiłaś źle poprzedniego dnia. To da Ci radość i motywację do pracy nad sobą. A jeśli coś się nie uda, okaż sobie współczucie, przeproś tych, których skrzywdziłaś i nadal ciesz się życiem. Nie tylko Twoi bliscy zasługują na to, aby ich kochać. Ty również.

Co dziś widzisz w sobie dobrego?

3 podpowiedzi, jak wygrać walkę ze stresem raz na zawsze

walka ze stresem

Szybsze bicie serca. Spłycony oddech. Pocenie się. Każdy z nas zna te odczucia ze swojego życia – często są to objawy stresu. Doświadczamy ich codziennie. Powoduje je duża ilość trudnych zadań w pracy. Problemy z dziećmi. Nadmiar obowiązków, przez które czujemy, że musimy wciąż się gdzieś spieszyć. Kłopoty w małżeństwie. I wiele innych czynników. Nie jesteśmy w stanie ich uniknąć. Czy da się więc wygrać walkę ze stresem, jeśli nie możemy całkiem wyeliminować z życia trudnych sytuacji?

walka ze stresem

Szkodliwość stresu

Zanim jednak zajmiemy się walką ze stresem, zatrzymajmy się na chwilę. Chcę Ci przekazać ważną informację. Nawet bardzo ważną.

Czy stres sam w sobie jest szkodliwy? Czy trzeba z nim w ogóle z tym walczyć?

Większość osób zapewne odpowie, że tak. Takie głosy słyszymy wokół siebie.Tak mówią lekarze – pozostawanie dłuższy czas w stanie stresu wywołuje różne choroby ciała.

Jakiś czas temu w Ameryce przeprowadzono ciekawe badanie. Przez 8 lat śledzono losy 30 tysięcy dorosłych Amerykanów. Pytano ich o to, czy w ostatnim roku doświadczyli dużej ilości stresu oraz czy uważają, że jest on dla nich szkodliwy. Później śledzono statystyki zgonów wśród tych osób.

Okazało się, że największe ryzyko zgonu występowało wśród tych, którzy doświadczyli dużej ilości stresu ORAZ wierzyli, że jest on szkodliwy. U osób, które doświadczyły go dużo, ale nie uznawały jego szkodliwości, ryzyko zgonu było najniższe, nawet w porównaniu z osobami, które przeżyły mało stresu. O tym badaniu opowiadała Kelly McGonigal w przemówieniu na TED Conference.

Co wynika z tego badania?

Prawdopodobnie wpływ stresu na zdrowie jest ściśle powiązany z tym, jak go postrzegamy. Objawy stresu (szybsze bicie serca, pocenie się, spłycony oddech) możesz interpretować jako coś, co zagraża Twojemu ciału i życiu. Możesz jednak myśleć o nich jako przygotowaniu organizmu do poradzenia sobie z wyzwaniem. Ciało w ten sposób pomaga mi sprostać trudnemu zadaniu.

Takie postrzeganie stresującej sytuacji jest szczególnie przydatne w kontekście przeżywania krótkotrwałych, trudnych dla nas sytuacji (np. nieprzyjemna rozmowa, którą należy przeprowadzić). Warto o tym pamiętać w codziennym życiu.

 

Co to jest stres?

Ale może zaczęłam od końca. Warto najpierw zastanowić się, czym w ogóle jest stres?

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Nie chcę zagłębiać się w psychologiczne dyskusje na ten temat, skupmy się na tym, co może nam pomóc w codziennym życiu. Przyjmijmy, że stres to fizjologiczna reakcja na sytuacje, które postrzegamy jako zagrożenie. Przejawia się w szybszym biciu serca, poceniu się, spłyconym oddechu, drżeniu rąk, wyostrzeniu zmysłów, może występować też ból brzucha czy głowy, trudności w oddychaniu… Objawy mogą się nieco różnić u poszczególnych osób. W większości przypadków są jednak postrzegane jako nieprzyjemne doznanie.

Najważniejsze jest, aby uświadomić sobie, że:

  • stres jest NORMALNĄ reakcją związaną z naszym funkcjonowaniem,
  • mobilizuje nasz organizm do radzenia sobie z trudnościami – w początkowej fazie trwania sprawia, że działamy lepiej i sprawniej,
  • stresu nie trzeba się bać, ale należy nauczyć się, jak sobie z nim radzić.

 

Czy zatem warto prowadzić walkę ze stresem?

Niekoniecznie. Lepiej uznać, że pewien jego poziom jest nieunikniony. Warto jednak pracować nad tym, aby było go jak najmniej i aby zmienić swoje postrzeganie stresujących sytuacji.

Nie jesteś w stanie być dobrą żoną i mamą, jeśli jesteś ciągle zestresowana. Długotrwałe odczucie stresu to znak, że jesteś przeładowana obowiązkami, jedziesz na rezerwie i balansujesz na granicy reakcji fight, flight or freeze (walcz, uciekaj albo udawaj martwego). W takiej chwili nieomal każde zachowanie dziecka, męża czy kogokolwiek innego, które Ci się nie podoba, może spowodować wybuch.

Na początku warto uświadomić sobie, że stres tylko w niewielkim stopniu zależy od tego, co rzeczywiście nam się przydarza. Jest to raczej nasza reakcja na to, co dzieje się dookoła nas. Reakcja, która wiąże się z naszymi decyzjami i naszym sposobem myślenia.

Dlatego to samo wydarzenie może totalnie zestresować jedną osobę, podczas gdy druga nieomal się nim nie przejmie.

Jako dorosły człowiek sama odpowiadasz za to, czy potrafisz zarządzać stresem. Masz wpływ na to, jakie wydarzenia dzieją się w Twoim życiu. A jeśli nie masz możliwości czegoś zmienić, to możesz decydować, jak będziesz postrzegać i interpretować sytuację.

 

Zdrowa walka ze stresem

Co zatem możesz zrobić, aby lepiej zarządzać stresem, nawet, jeśli jest on nieunikniony?

walka ze stresem

  1. Zmniejszaj ilość stresorów.

Jak to zrobić?

Wiele stresorów wynika z przeładowania naszego codziennego grafika zajęć. Dom, praca, dzieci, małżeństwo, przyjaciele, pasje… Wszystko wydaje się równie ważne i niezbędne do codziennego funkcjonowania.

Musisz dokonywać trudnych wyborów. Zadawaj sobie często pytanie: Czy dane zajęcie jest ważne i potrzebne? Czy służy mi i mojej rodzinie?

Ja zauważyłam, że muszę często robić przegląd tego, co sobie dokładam do moich codziennych zadań. Na przykład w każdym tygodniu zapisuję się na różne wydarzenia online, na które później i tak nie mam czasu. Regularnie wypisuję się więc z mini-kursów, szkoleń, webinarów  i konferencji online. O tym temacie pisałam więcej w artykule Czego nikt Ci nie powiedział o tym, jak znaleźć czas na wszystko.

Jeśli widzisz, że cały czas musisz się gdzieś spieszyć i wciąż poganiasz swoje dzieci, czujesz się zmęczona, sfrustrowana i nie masz kiedy zatroszczyć się o siebie, to znak, że Twój grafik jest przeładowany.

W artykule Czego (prawdopodobnie) nie wiesz o tym, jak być dobrą mamą i żoną przeczytasz o innych powodach, dlaczego często bierzemy na siebie zbyt dużo i jak sobie z tym poradzić.

 

2. Dbaj o to, aby Twoje samopoczucie było jak najlepsze.

Możesz to robić w rozmaity sposób. Najważniejsze, abyś nauczyła się wielokrotnie w ciągu dnia zwracać się myślą ku samej sobie z pytaniem: Czego w tym momencie potrzebuję, aby czuć się dobrze? Jeśli już wiesz, co jest Ci potrzebne, daj to samej sobie w tym momencie lub zrób postanowienie, że wrócisz do tej potrzeby później (np. kiedy dzieci pójdą spać).

Na Twój stan ma wpływ wiele czynników – Twoje emocje, psychika, intelekt, duchowość, fizjologia. Musisz wziąć pod uwagę wszystkie te sfery, ponieważ każda z nich ma coś do powiedzenia w Twoim życiu. Jeśli skupisz się tylko na tym, co zewnętrzne (kosmetyczka, fryzjer, manicure itp.), umknie Ci coś znacznie ważniejszego. To Twoje wnętrze przede wszystkim potrzebuje, aby się nim zaopiekować. Twoje włosy czy paznokcie też są ważne, jednak zajmowanie się wyłącznie nimi to jak łagodzenie objawów choroby, zamiast docierania do jej przyczyn.

W tym artykule przeczytasz, jak konkretnie możesz zadbać o siebie już dziś. Innych inspiracji szukaj w artykule Sposoby, aby zadbać o siebie wśród obowiązków.

 

3. Zmieniaj swoje nastawienie.

Jednym z powodów, dla których możesz czuć się zestresowana, jest perfekcjonizm. Dążenie do bycia perfekcyjną żoną, matką, pracowniczką czy przyjaciółką powoduje ogromne napięcie i frustrację, ponieważ nigdy nie będziesz w stanie osiągnąć tego stanu

Ty i ja jesteśmy tylko ludźmi. Popełniamy błędy. Krzywdzimy innych, chociaż mamy dobre intencje. Nie ma rodziców czy małżonków idealnych.

Możliwe, że popełniłaś do tej pory w małżeństwie i rodzicielstwie wiele błędów. Ja też. Robię to codziennie.

Teraz jest czas, aby je sobie wybaczyć. Zadręczanie się tym, co zrobiłaś źle nic nie zmieni, nie powoduje również, że następnym razem postąpisz inaczej. To, czego potrzebujesz, to współczucie wobec samej siebie i podarowanie sobie odpowiedniego wsparcia w drodze do zmiany.

Zachęcam Cię do tego, abyś sama dla siebie stała się rodzicem. Takim, który kocha bezwarunkowo, wybacza błędy, okazuje zrozumienie i współczucie. Który zachęca do pozytywnej zmiany, ale również akceptuje, jeśli coś się nie uda.

Jesteś wystarczająco dobra taka, jaka jesteś dzisiaj. Twój mąż i Twoje dzieci również. Nie musisz samej siebie ani ich pchać na siłę ku zmianom. Możesz już teraz ucieszyć się całym dobrem, które w Was jest.

Tylko, jeśli docenisz to, co już masz i gdzie jesteś w tym momencie, będziesz mogła ruszyć w dalszą podróż do zmian w Tobie, Twoim małżeństwie i rodzinie. Bez pośpiechu i niepotrzebnego spinania się. Bez pretensji do samej siebie, że za wolno się zmieniasz. Za to z motywacją i nadzieją, ciesząc się wszystkim, co dzieje się w tej podróży.

Co zrobić, aby zostać takim rodzicem dla samej siebie? O tym przeczytasz w tym artykule.

A już teraz możesz przeczytać o tym, jak docenić to, co dobre w Twoim mężu.

walka ze stresem

Walka ze stresem to trudne zadanie. Pamiętaj, że nigdy nie wyeliminujesz go całkowicie ze swojego życia, ale masz wpływ na to, jak dużo go doświadczasz i jak postrzegasz stresujące sytuacje. Przez swoje reakcje na wydarzenia możesz sama sobie dokładać napięcia lub zmniejszać jego ilość. Masz wpływ na swoje zachowanie, swoje myśli, swoje reakcje i to, czym wypełniasz swój dzień. Wykorzystaj to dla dobra siebie i swojej rodziny.

Jakie są Twoje sposoby walki ze stresem?

5 pomysłów na to, czym zastąpić kary dla dzieci

Mały Krzyś zaczął mieć ataki złości, od kiedy na świecie pojawiła się jego młodsza siostra. Często ją bił, krzyczał na nią i zabierał jej zabawki. Jego rodzice próbowali wszystkich znanych im sposobów. Chowali jego zabawki, aby ukarać go za niewłaściwe zachowanie. Stosowali karny jeżyk. Tłumaczyli i zakazywali takiego zachowania. Dawali mu klapsy za każdym razem, kiedy uderzył siostrę. Nic nie pomagało, a wręcz było coraz gorzej. Dopiero, kiedy zamienili kary dla dziecka na inne zachowanie, sytuacja uległa diametralnej zmianie.

kary dla dzieci

Co jest złego w karaniu?

Wielu ludzi przyzwyczaiło się myśleć, że dzieci zmieniają swoje zachowanie pod wpływem kar. Jeśli maluch zrobi coś, czego w odczuciu rodzica nie powinien, musi przecież doświadczyć negatywnej konsekwencji! Jak inaczej pokazać mu, że zrobił źle? Jak inaczej skłonić go do odmiennego postępowania?

W świecie zwierząt panuje prosta zasada: jeśli zastosujesz wobec psa czy szczura jakiś negatywny bodziec, uczy się on, aby go unikać i zmienia swoje zachowanie. Tego samego często oczekujemy od naszych dzieci. Co więcej, liczymy na to, że kara spowoduje, że maluch przemyśli swoje zachowanie i nauczy się, co jest dobre, a co złe.

Takie oczekiwania pomijają jeden bardzo ważny aspekt człowieczeństwa: ludzie mają uczucia, które w znacznym stopniu decydują o ich postępowaniu. Po doświadczeniu kary dziecko zwykle przeżywa gniew, żal i rozczarowanie postawą swojego opiekuna. Kary często odnoszą natychmiastowy skutek w postaci zaprzestania niewłaściwego zachowania (lub wprowadzenia takiego, które oczekuje rodzic). W dłuższej perspektywie jednak powodują, że w maluchu kumulują się negatywne emocje. Oddala się ono od dorosłego, coraz mniej mu ufa i coraz mniej chętnie stosuje się do jego wskazówek.

Więcej o negatywnych konsekwencjach stosowania kar pisałam w artykule Wszystko, co chcesz wiedzieć na temat wychowania dziecka. Jeśli jesteś zainteresowana tematem, zerknij tam. Tymczasem chcę postawić kolejny krok i podpowiedzieć Ci, czym możesz zastąpić kary dla dzieci. Zakładam bowiem, że chcesz stawiać określone wymagania swojemu maluchowi i podpowiadać mu, co jest zachowaniem odpowiednim (takim, które nie krzywdzi innych ludzi, ale też wspiera rozwój dziecka).

 

Stawianie granic zachowaniom

Myślisz sobie może: Jestem gotowa do tego, aby nie karać. Jestem chętna, aby pomóc mojemu dziecku wybierać to, co dobre. Ale co mam konkretnie robić, kiedy ono zachowuje się niewłaściwie?!

Postawić granice zachowaniu. Zrobić to z empatią i pozostając w kontakcie z dzieckiem. Następnie uczyć je umiejętności refleksji nad tym, co zrobiło i jak mogłoby zachować się inaczej następnym razem. Pomóc odkryć, jak może naprawić swój błąd i wziąć odpowiedzialność za swoje zachowanie.

Tylko tyle i aż tyle.

To znacznie trudniejsze, niż nałożenie kary dla dziecka. Wymaga od Ciebie umiejętności regulowania swoich emocji i poprowadzenia syna czy córki przez proces autorefleksji.

Jeśli tego nie umiesz, czeka Cię nieco pracy. Ale zapewniam Cię: jesteś w stanie to zrobić.

Cały ten proces zamyka się w prostym schemacie: postawienie granicy, refleksja, naprawa i wzięcie odpowiedzialności. Dziś skupimy się tylko na pierwszym elemencie: stawianiu granic zachowaniom.

Postawić granice możesz wtedy, kiedy dziecko robi coś, czego Ty nie chcesz lub wtedy, kiedy ono nie chce zrobić czegoś, czego od niego oczekujesz.

W tym miejscu każdy rodzic powinien podjąć refleksję nad tym, jakich zachowań oczekuje od swojego dziecka, na co mu pozwala, a czego zabrania. Każda rodzina ma nieco inne standardy postępowania i jest to zupełnie normalne. Jedni rodzice zgadzają się na zachowania, które dla innych są nie do pomyślenia. W jednym domu dzieci mogą skakać po łóżku (na przykład w naszym), w innym mogą to robić tylko pod okiem osoby dorosłej, a w jeszcze innym – nie mogą tego robić wcale. Każdy rodzic musi sam odpowiedzieć na pytanie, które sprawy są dla niego szczególnie ważne, czego chce nauczyć swoje dziecko, jakie lekcje mu przekazać.

Większość rodziców chce powstrzymać dziecko przed biciem swojego rodzeństwa. Chce, aby wzięło ono kąpiel. Aby nie przebiegało przez ulicę. Aby nie sypało piaskiem w oczy innym dzieciom. Aby nie wyrywało im z ręki ich zabawek. To są chwile, w których, zamiast karać, krzyczeć czy przekupywać, możesz postawić granice zachowaniom. Robisz to po to, aby zatrzymać zachowanie, którego nie chcesz lub wprowadzić takie, którego oczekujesz i potrzebujesz.

 

Co to znaczy stawiać granice?

Co przychodzi Ci do głowy, kiedy myślisz o stawianiu granic?

Większość osób kojarzy to z twardym wyznaczaniem, co jest dozwolone, a co nie; przedstawieniem, jakie jest prawo, które dziecko powinno bez szemrania wykonać. Tymczasem chodzi tutaj o zupełnie inny rodzaj stawiania granic.

Polega ono na spotkaniu się z dzieckiem tam, gdzie ono aktualnie się znajduje (w sensie fizycznym i emocjonalnym). Nawiązaniu kontaktu z nim w taki sposób, że ono samo wybierze spełnienie naszej prośby. Nie mówię o manipulacji, ale o używaniu języka, którym w danej chwili posługuje się maluch po to, aby zostać przez nie wysłuchanym i zrozumianym.

Sekret skutecznego stawiania granic tkwi w więzi. 

kary dla dzieci

Jeśli pozostajesz w bliskiej relacji z dzieckiem, ono będzie chciało słuchać tego, co do niego mówisz. Jane Nelsen, autorka książki Pozytywna dyscyplina, wypowiedziała słowa: Nawiąż kontakt, zanim będziesz poprawiać zachowanie (Connect before you correct). Tylko, jeśli przed i w trakcie stawiania granicy pozostaniesz w kontakcie z dzieckiem, ono będzie chciało Cię posłuchać.

Dlaczego?

Dlatego, że bliska, słodka więź z Tobą jest dla niego czymś najlepszym, co może mieć. Nawet, jeśli nie może mieć wszystkiego innego (określonego zachowania, którego zabraniasz), może mieć coś znacznie lepszego: Ciebie. Może mieć rodzica, który je rozumie i wspiera, który okazuje mu empatię i stoi po jego stronie. Dziecko w każdym wieku czuje, że to najlepsze, co może wybrać.

O czym musisz pamiętać, abyś mogła w ten sposób postępować?

Po pierwsze: zawsze rozpocznij od samej siebie. Uspokój się nieco, zanim wejdziesz w interakcję z dzieckiem. Pamiętaj, aby oddychać spokojnie, powtarzaj w myślach słowa, które pomogą Ci zachować odpowiednie spojrzenie na sytuację (np. To nie jest sytuacja kryzysowa lub Wybierz miłość). Jeśli Ty jesteś niespokojna, Twoje dziecko przejmuje część Twoich uczuć i również zaczyna być zestresowane.

Po drugie: stawiaj granice z empatią. Twoje dziecko może nie rozumieć, dlaczego tak ważne jest, aby rano szybko nałożyło buty, przestało się bawić i poszło do samochodu. Może płakać, że chce dokończyć swoją zabawę. Jeśli pokażesz mu, że widzisz, że jest to dla niego trudne, że rozumiesz jego niechęć do wyjścia z domu, okazujesz mu szacunek, ale też sprawiasz, że będzie chętniej z Tobą współpracowało. Nawet, jeśli nie może w tej chwili się bawić, wie, że ma po swojej stronie kochającego rodzica, który jest blisko niego i go rozumie.

Chciałbyś nigdy nie przerywać zabawy, prawda? Założę się, że jak będziesz dorosły, będziesz bawić się bez przerwy, cały dzień i całą noc. Nie będziesz w ogóle szedł spać! W tym momencie jest jednak czas, aby umyć zęby i poczytać książkę.

Nie do końca wiem, jak to działa, ale tego typu słowa w bardzo wielu sytuacjach pomogły nam w dobrych humorach przejść od czynności, którą Franek uwielbia do innej, tej mniej lubianej. Jeśli nie możesz czegoś dać dziecku w świecie rzeczywistym, daj mu to w wyobraźni. Góry lodów czy czekolady, kiedy nie zgadzasz się na jedzenie słodyczy w tym momencie, zabawa przez całą noc, kiedy przychodzi czas na położenie się spać. U nas to działa cuda.

 

5 pomysłów na to, czym zastąpić kary dla dzieci

  1. Dawaj wybór i maksymalną kontrolę nad sytuacją.

Jeśli spieszysz się, aby wyjść rano do pracy, możesz zapytać: Masz wybór. Chcesz założyć swoje adidasy czy trampki? Poczucie kontroli jest ważne dla wszystkich dzieci. Im więcej jej mają, tym mniej czują się przestawiane z kąta w kąt. Pozwól mu więc wybierać w ramach tego, co jest dla Ciebie do zaakceptowania.

Daj mu maksymalną kontrolę nad samym sobą. Możesz przygotować razem z nim tablicę, na której będą oznaczone kolejne czynności, które powinno wykonać rano przed wyjściem do przedszkola czy szkoły. Nie poganiaj go, ale powiedz z entuzjazmem: O, widzę, że masz już spakowany plecak! Spójrzmy na tablicę, co teraz będziesz robić?

 

2. Spraw, aby dziecko pomogło Ci rozwiązać problem

Jeśli Twoje dziecko w piaskownicy sypie innym dzieciom piasek w oczy, możesz powiedzieć: Kochanie, mamy pewien problem. Widzę, że chcesz bawić się w piaskownicy. Dzieci, które sypią innym piasek w oczy nie są tu mile widziane, bo sprawiają przykrość innym dzieciom. Co możemy zrobić, abyś mógł nadal się tutaj bawić?

 

3. Zaproś dziecko do zabawy

Zabawa to coś, czemu maluchy nie mogą się oprzeć. Chyba, że mają w sobie jakieś duże, przytłaczające je emocje – wtedy odmawiają zabawy i potrzebują raczej popłakać. Spróbuj jednak postawić granice tym sposobem – zobaczysz, jak często to działa.

Nie masz butów na nogach? Jak w takim wypadku będziesz skakać?! Miałam nadzieję, że będziemy razem skakać w drodze do samochodu! 

 

4. Wyraź swoje uczucia i poproś dziecko o pomoc

Zobacz, jak już późno. Kochanie, obawiam się, że spóźnię się do pracy. Musimy wyjść za chwilę. Potrzebuję, abyś założył buty w tym momencie. Musimy ze sobą współpracować, abym zdążyła.

W tym wypadku nie obwiniasz dziecka o to, że się spóźnisz, raczej spokojnie i z pokorą prosisz go o pomoc. Jasno komunikujesz swoje uczucia. Maluch, który pozostaje w bliskim kontakcie z Tobą, troszczy się o Twoje emocje i chce pomóc Ci rozwiązać problem.

 

5. Przekierowanie

Bardzo trudno jest zatrzymać impuls do jakiegoś zachowania, jeśli już w nas się pojawi. Kiedy dziecko skacze na kanapie, a Ty tego nie chcesz, pokaż mu inne miejsce, w którym będzie mogło skakać.

Dzieci w wieku 1-3 lata uwielbiają rzucać różnymi przedmiotami. Nie jesteś w stanie tego powstrzymać, to jest silniejsze od nich. Możesz natomiast pokazać, jak rzucać np. pluszowymi maskotkami, zamiast pilotem do telewizora.

 

W wielu przypadkach dziecko będzie testowało granice. Zachowaj spokój i podtrzymaj swoje oczekiwanie. Jeśli nawiążesz kontakt z dzieckiem, ono w końcu posłucha tego, o co je prosisz. Dzieci wiedzą, że ostatecznie to Ty jesteś szefem domu i że muszą się podporządkować. Czasem będziesz musiała powtórzyć swoje wymaganie. Czasem wejść w drogę dziecku w przyjazny sposób, aby pogodziło się z tym, że mówisz poważnie.

Jeśli Twoja pociecha nie będzie chciała posłuchać Twoich słów, dzieje się jedna z dwóch rzeczy:

  1. nie czuje z Tobą wystarczająco silnej więzi (w danej chwili lub w ogóle, w szerszym kontekście),
  2. ma trudności z poradzeniem sobie z jakimiś emocjami.

W obu tych przypadkach nic nie zdziałałabyś przez kary dla dziecka. Raczej musisz zastanowić się, jak wzmocnić Waszą więź i jak lepiej pomóc mu regulować emocje.

kary dla dzieci

Jeśli chodzi o sytuację opisaną na początku artykułu, co sprawiło, że Krzyś przestał bić swoją siostrę? Jego rodzice (szczególnie mama, która spędzała z nim najwięcej czasu) zaczęli regulować swoje emocje, aby pozostać spokojnymi w stresującej sytuacji. Zadbali o odnowienie więzi z synem (mnóstwo wspólnej zabawy i radości z bycia razem). Na końcu dali mu również narzędzia potrzebne do radzenia sobie ze swoją złością. Zrezygnowali z kar i klapsów. W ciągu miesiąca bicie siostry nieomal całkowicie ustało.

Nawiąż kontakt, zanim będziesz poprawiać zachowanie. To najważniejsza zasada, która powinna Ci towarzyszyć przy wyznaczaniu granic zachowaniom. Zapamiętaj ją z tego artykułu i wprowadź w życie, a zobaczysz, że nie będziesz już potrzebować kary dla dzieci.

Jakie Ty masz zdanie na temat kar dla dzieci?

Dlaczego rozmowa nie jest najlepszym sposobem na kryzys małżeński?

jak pokonać kryzys małżeński

Co jest najlepszym rozwiązaniem na kryzys małżeński? Rozmowa! Czyż nie tak powtarza nam dzisiejszy świat, mądrzy ludzie dookoła nas, a nawet nasza własna, kobieca logika? Ostatnio dużo o tym myślę, czytam, rozmawiam z innymi i coraz bardziej przekonuję się, że odpowiedź na to pytanie wcale nie jest taka oczywista. Rozmowa owszem, jest niezbędna, ale często wcale nie jest pierwszym sposobem, który trzeba zastosować. Ba, nie jest nawet drugim lub trzecim!

kryzys małżeński

Kilka dni temu rozmawiałam z moim mężem o jednej kobiecie, która przeżywa kryzys małżeński i potrzebuje pomocy. Poprosiłam Adriana o podpowiedź, co on by jej poradził. To on lepiej wie, co gra w męskiej duszy, więc może jego spojrzenie będzie bardziej przydatne niż moje. Dialog, który rozegrał się pomiędzy nami, sprawił, że szeroko otworzyłam oczy ze zdumienia.

– Wszyscy naokoło mówią im, że powinni o tym rozmawiać. Ale ona stwierdziła, że jej mąż już nie chce rozmawiać, że zachowuje się jak zraniony niedźwiedź, który atakuje, żeby uniknąć dalszego bólu! – powiedziałam do Adriana.

– Aga, ale żeby rozmawiać, to najpierw trzeba tę relację jakoś uzdrowić. Pojemność serca ma swoje granice. I nie można cały czas słuchać o tym, co boli drugą osobę i w kółko mówić, o tym, co trudne!

– Ale jak to: naprawić?! No przecież naprawia się przez rozmowę! Przecież tak tworzy się bliskość, to z rozmowy wiem, co Tobie przeszkadza i ty wiesz, co mi…

– Najpierw trzeba sprawić, żeby w ogóle chciało się ze sobą rozmawiać. Żeby było jakoś tak przyjemniej między nami…

Ten dialog ostatecznie utwierdził mnie w przekonaniu, że to NIE ROZMOWA jest pierwszym sposobem na kryzys małżeński. Najpierw trzeba sprawić, żeby w ogóle chciało się ze sobą rozmawiać… Trzeba chociaż trochę odbudować zaufanie, pokazać drugiej osobie, że zrobisz wszystko, aby przez sposób prowadzenia rozmowy już więcej jej nie ranić. Trzeba wzmocnić swoje umiejętności komunikacyjne, aby być zdolnym do szczerego, ale również budującego dialogu, a nie takiego, który współmałżonka rani i zamyka na to, co chcesz powiedzieć. Trzeba popracować nad sobą i pokazać swoim zachowaniem, że dokonuje się rzeczywistych zmian w swoim życiu. W ten sposób można zachęcić małżonka do otwarcia się na nowo, aby zechciał znów porozmawiać o tym, co boli.

Jako ciekawostkę dodam, że nasz dialog z Adrianem odbył się po radosnym, satysfakcjonującym współżyciu seksualnym. Tak, w ten sposób też możemy sprawić, że w ogóle chce się rozmawiać (szczególnie mężczyźnie).

 

Jeśli chcesz:
  • dokonać rewolucyjnych zmian w Twojej relacji z mężem,

  • lepiej zrozumieć samą siebie i jego,

  • zdobyć skuteczne narzędzia do budowania szczęśliwych, spełnionych relacji,

dołącz do wyzwania Miesiąc Pełen Miłości.

Kobieta a mężczyzna w czasie kryzysu małżeńskiego

To nie przypadek, że większość kobiet podaje rozmowę jako najlepszy sposób na kryzys. Dla kobiety rozmowa to sposób na nieomal wszystko! Potrzebujemy jej jak tlenu. Dzięki niej czujemy bliskość emocjonalną z innymi ludźmi. Poprzez nią radzimy sobie z uczuciami i problemami. Poznajemy w ten sposób innych ludzi. Odpoczywamy.

Pewnego dnia przeżyłam ogromne zdziwienie, kiedy przeczytałam, że mężczyzna po współżyciu seksualnym, odczuwa podobny rodzaj bliskości emocjonalnej z kobietą, jak ona po odbyciu z nim głębokiej rozmowy. Naprawdę?! To my nie czujemy tego tak samo?! Dla mnie współżycie jest raczej efektem bliskości, a dla niego sposobem na jej budowanie?! Wow!

Rozmawiałam później o tym z mężem i obserwowałam jego zachowanie. Odkryłam, że to w 100% prawda! Oczywiście, że mężczyzna potrzebuje również rozmawiać. Jednak nie jest to dla niego jedyny i wystarczający środek do bliskości, tworzenia więzi i zaufania. Dla niego ważna jest też fizyczna obecność: towarzyszenie sobie nawzajem w różnych wydarzeniach. I czasem potrzebuje NAJPIERW doświadczyć bliskości poprzez seks, by później być gotowym do ważnego i trudnego dialogu.

Te informacje zmieniły moje podejście do wielu spraw.

I mogą spowodować małe trzęsienie ziemi w Twoim spojrzeniu na kryzysy małżeńskie.

Różnimy się między sobą. Dla kobiety rozmowa zwykle pozwala rozładować napięcie, wyrzucić z siebie wiele spraw, przez co czuje się lepiej. Dla mężczyzny – wprost przeciwnie! Jego mózg funkcjonuje w taki sposób, że roztrząsanie problemów poprzez dialog powoduje raczej wzrost napięcia i stresu. Jest to dla niego prawdziwy trud i wysiłek.

Nie możesz lekceważyć tych różnic. Jeśli będziesz naciskać na swojego męża, aby z Tobą rozmawiał w trudnych sytuacjach, on może wycofywać się coraz bardziej. Jeśli przyjmiesz za pewnik, że on czuje się po konwersacji z Tobą tak samo jak Ty, możesz zrobić krzywdę sobie, jemu i Waszemu małżeństwu. Nie tędy droga.

Ważne dopowiedzenie: oczywiście kobiety również różnią się między sobą, podobnie jak mężczyźni. Jedne znacznie mocniej odczuwają potrzebę rozmowy, inne słabiej, jeszcze inne mogą nieomal w ogóle nie dążyć do dialogu. Nie zmienia to jednak faktu, że współczesna nauka jasno pokazuje, że płeć damska i męska pod tym względem funkcjonują inaczej. Jest to związane z nieco odmienną budową mózgu czy gospodarką hormonalną.

Wiem, że żyjemy w czasach, w których najlepiej byłoby w ogóle nie mówić o różnicach pomiędzy płciami. Jednak ja trzymam się dowodów naukowych (które potwierdzają codzienne obserwacje z życia wielu, wielu ludzi), a nie współczesnej ideologii. Wszystkie cechy, które odróżniają nas między sobą zawsze znajdują się na jakiejś skali – to znaczy, że jedna osoba wykazuje silniej daną cechę, a inną słabiej. Jednak możemy mówić o tym, że przeciętna kobieta różni się nią od przeciętnego mężczyzny.

w kryzysie małżeńskim

Niskie umiejętności komunikacyjne

Czasem sama możesz zobaczyć w małżeństwie, że nie jesteście w stanie rozwiązać problemów przez rozmowę.

  • Twój małżonek w ogóle nie chce podjąć trudnego tematu. Unika go, wychodzi z pokoju, kiedy zaczynasz o tym mówić, złości się, krzyczy i atakuje Cię słownie lub milczy.
  • Każda próba rozmowy na dany temat kończy się Waszą kłótnią: oboje wpadacie w gniew, zaczynacie krzyczeć i ranić siebie nawzajem.
  • Nie masz już siły i ochoty rozpoczynać kolejnej rozmowy. Już tyle razy próbowałaś… Nic z tego nie wynikało, a sytuacja wyglądała jeszcze gorzej.

Jesteśmy tylko ludźmi. Każdy z nas ma jakieś zranienia. Posiadamy określone sposoby reagowania na kryzysy i trudności. Bezwiednie wpadamy w schematy zachowania, które nam samym się nie podobają.

Jeśli wielokrotnie próbowałaś rozwiązać jakiś problem przez rozmowę, a widzisz, że się nie udaje, przestań to robić. Widocznie na ten moment nie jesteście w stanie poradzić sobie z kryzysem przez dialog. Może nie potraficie rozmawiać tak, aby nie zadawać sobie nawzajem coraz większego bólu. Może padło już tak wiele raniących słów, że Twój mąż lub Ty boicie się kolejnej konfrontacji.

Poszukaj innych środków. Odłóż trudną rozmowę o Waszych problemach na jakiś czas (proponuję nawet na 90 dni!). Dokonaj zmian w swoim zachowaniu. Odnówcie wzajemne zaufanie chociaż trochę. Pokaż poprzez swoje konkretne działanie, że uczysz się lepiej odnosić do małżonka. Niech Twoja przemiana zainspiruje go do podjęcia na nowo wysiłku, by znów zawalczyć o mocną więź pomiędzy Wami.

 

Skuteczne sposoby na kryzys małżeński

Jeśli więc nie rozmowa, to co?

Dialog jest niezbędnym elementem wyjścia z kryzysu. Jednak niekoniecznie trzeba od niego zaczynać. Jeśli sprawy zaszły już za daleko, jedna ze stron (lub obie) mogą nie chcieć lub nie potrafić odpowiednio prowadzić rozmowy. Dlatego trzeba szukać innych sposobów.

  1. Wspólna lub indywidualna modlitwa, Eucharystia, spowiedź.

Jeśli jesteś osobą wierzącą, zacznij od tego. Zapytaj męża, czy chciałby pomodlić się razem z Tobą lub pójść na Mszę Święta. W naszym małżeństwie często modlitwa ratowała nas przed wzajemną niechęcią i długim trwaniem w oskarżeniach. Jeśli mąż nie chce, módl się sama. Uczestnicz w Eucharystii i spowiadaj się. Pan Bóg ma swoje sposoby, by kruszyć ludzkie serca. Pomaga nam zobaczyć nasz wkład w aktualną sytuację małżeńską i wziąć odpowiedzialność za to, co zrobiliśmy źle.

 

2. Twoja wewnętrzna i zewnętrzna przemiana.

Wielokrotnie pisałam już o tym, że zmiana w zachowaniu jednej osoby ma wpływ na cały związek. Jeśli dokładasz swoją cegiełkę do kryzysu małżeńskiego poprzez określone zachowania i reakcje (a nieomal na pewno tak jest…), to nie naprawi tego Twoja rozmowa z mężem! Nie jesteś w stanie przegadać tego, że jakieś Twoje zachowanie go rani, denerwuje i męczy i w ten sposób zlikwidować problem. Bo co z tego, że o tym porozmawiacie? Problem nadal istnieje, bo jest nim jakieś Twoje postępowanie!

Nie da się samą rozmową rozwiązać problemów, które wywołują kryzys małżeński. Zawsze konieczne będzie konkretne działanie i przemiana wnętrza (myśli, serca, uczuć) i zachowania. Może zatem warto od tej przemiany zacząć.

Musisz podjąć trud konkretnej zmiany swojego postępowania. Poznać, jakie Twoje zachowania są niewłaściwym sposobem odnoszenia się do drugiej osoby i zacząć nad nimi pracować. Może często krytykujesz męża? Może nie pozwalasz mu podejmować żadnych rodzinnych decyzji? Może masz do niego ciągłe pretensje o to, że za mało zarabia, za mało zajmuje się dziećmi, za mało pracuje w domu, za mało…? Może nie spędzacie razem czasu na beztroskiej zabawie, bo ciągle jesteś spięta, nerwowa i myślisz tylko o tym, co jest jeszcze do zrobienia w domu?

Powodów kryzysu może być mnóstwo. Oboje wnosicie swoje trzy grosze. Jeśli jesteś zdeterminowana, aby ratować swoje małżeństwo, nie oglądaj się na to, czy Twój mąż coś zmienia w swoim zachowaniu. Weź się za siebie i pokaż mu, że zależy Ci na Waszym związku i na nim. Stwórz środowisko, które zainspiruje go do przemiany również poprzez drobne gesty dbania o związek.

Jak to zrobić?

Spieszę z pomocą.

Jeśli chcesz:

  • dokonać rewolucyjnych zmian w Twojej relacji z mężem,

  • lepiej zrozumieć samą siebie i jego,

  • zdobyć skuteczne narzędzia do budowania szczęśliwych, spełnionych relacji,

dołącz do wyzwania Miesiąc Pełen Miłości.