Obowiązki domowe dla dzieci: jak je wprowadzić i utrzymać

Dziecko uczące się obowiązków domowych

W artykule: Dowiedz się, jak nauczyć dziecko obowiązków domowych w prosty i skuteczny sposób i sprawdź, jakie błędy popełniasz.

Weszłam do łazienki i zobaczyłam leżący na podłodze ręcznik. Zapytałam spokojnie stojącego obok syna:

– Kto zostawił po kąpieli ten ręcznik?

– Ja nie. Ja już nie zostawiam po sobie ręczników.

Uśmiechnęłam się pod nosem i pomyślałam, że to zapewne młodszy syn, bo on niedawno brał prysznic.

Uśmiechnęłam się nie dlatego, że cieszy mnie, kiedy któreś z dzieci zostawia po sobie na podłodze mokre rzeczy. Ale dlatego, że całkiem niedawno podobne zachowania miał nasz starszy syn i poświęciliśmy nieco czasu, aby to się zmieniło.

– Tak, ty już nie zostawiasz. Zobacz, jakie to jest fajne, że jeszcze niedawno o tym nie pamiętałeś, żeby ręcznik odwiesić na kaloryfer, a teraz już pamiętasz! Nauczyłeś się. Janek jeszcze tego nie umie, ale też się niedługo nauczy.

Dziecko uczące się obowiązków domowych

jak nauczyć dziecko obowiązków domowych?

Jak jako rodzice możemy wspierać nasze dzieci w wykonywaniu obowiązków, aby na koniec dnia wszystko nie zostało na naszej głowie?

W pewnym sensie jesteśmy na straconej pozycji – dziecko w naturalny sposób ma skłonność wybierać to, co dla niego łatwiejsze, a nie to, co bardziej potrzebne.

Co więc możemy robić? Pamiętaj tylko, że ten temat jest na tyle szeroki (i głęboki), że ten jeden artykuł będzie raczej wstępem do wstępu, niż pełnym rozwiązaniem problemu.

1. Nie ma jednego rozwiązania na każdą możliwą sytuację

Chociaż używamy jednego, zbiorczego hasła „obowiązki domowe”, tak naprawdę składa się na nie setki różnych spraw i tematów.

Sprzątanie swojego pokoju nie jest tym samym, co odnoszenie talerza i szklanki po zjedzeniu kolacji do zlewu (jedno dotyczy przestrzeni prywatnej dziecka, drugie – przestrzeni wspólnej).

Odnoszenie talerza do zlewu nie jest tym samym, co wstawianie prania (jedno dotyczy przedmiotów, które używało wyłącznie dziecko, drugie – ubrań, wśród których są zarówno jego rzeczy, jak i rzeczy innych członków rodziny).

A wstawianie prania nie jest tym samym co podlewanie kwiatów (jedno dotyczy ubrań wszystkich członków rodziny, w tym dziecka, a drugie może nie mieć z dzieckiem nic wspólnego, bo kwiatkami się nie interesuje, a to bardziej mama/tata chcą je mieć w domu).

Skoro więc obowiązki domowe różnią się między sobą, nieco inaczej będzie wyglądało uczenie, jak je wykonywać, zależnie od tego, o co chodzi.

Obowiązki różnią się między sobą

Spójrzmy chociażby na sprzątanie swojego pokoju. W naszym domu pokoje dzieci są oddane w ich ręce, z pewnymi niuansami.
– Często proponuję, że jeśli chciałyby posprzątać, chętnie w tym pomogę, wystarczy, że poproszą.
– Kiedy odkurzamy w domu, robimy to również u nich, o ile na podłodze nie ma leżących przedmiotów.
– Kiedy zapraszamy gości, zawsze zachęcamy do sprzątania w swoim pokoju (i pomagamy w razie potrzeby) – jeśli chcą, aby babcia czy wujek bawili się z nimi w ich pokoju, musi być na to miejsce.
– Regularnie dbamy o to, aby pozbywać się rzeczy, których już nie potrzebujemy (kiedy dzieci chcą kupić sobie coś nowego, robimy przegląd pokojów, czego możemy się pozbyć) – w ten sposób z ich przestrzeni często „wychodzą” różnego rodzaju zabawki czy gazetki i jest łatwiej sprzątać.

To tylko kilka „niuansów”, o których wspomniałam powyżej. Zauważ też, że dotyczy to wyłącznie pokojów, a przecież na obowiązki domowe składa się cała masa innych zadań!

Powyższy „niuanse” (i wszystkie inne, które dotyczą innych zadań w domu) są efektem długotrwałych przemyśleń, rozmów, ustaleń, kultury naszej rodziny. Nie powstały w jednej chwili.

Czyli żeby one wszystkie zaistniały, potrzebne są CZAS i MIEJSCE na przemyślenia, ustalenia, rozmowy – zarówno samych rodziców pomiędzy sobą, jak i wspólnie z dziećmi.

Ja z mężem często omawiamy różne pomysły na to, jak usprawnić w naszym domu różne sprawy. Mamy też spotkania rodzinne, na których ustalamy niektóre zagadnienia wspólnie z dziećmi.

Tu mamy więc pierwszy wniosek:

Rodzina potrzebuje przestrzeni i czasu na szukanie rozwiązań najlepszych na dany czas.

Nie da się tego zrobić w biegu i na szybko. Zwykle też nie da się tego zrobić raz na zawsze.

Lista obowiązków domowych

 
2. Aby wypełniać obowiązki, konieczne jest trenowanie samodyscypliny

Samodyscyplina to jest to coś, co sprawia, że bierzemy się do pracy, którą uważany za ważną czy konieczną, nawet, jeśli w danej chwili nie za bardzo nam się chce.

Dzieci nie rodzą się z tą umiejętnością, ale uczą się jej krok po kroku od początku życia.

Tym, co sprawia, że u dziecka zaczyna kształtować się samodyscyplina, jest stawianie limitów jego zachowaniom. Dodam: umiejętne stawianie limitów.

czym są limity?

To jakby granice, które rodzic nakreśla wokół zachowania dziecka, pokazujące, co jest ok, a co nie jest ok.

Mogą dotyczyć zasad bezpieczeństwa (np. dziecko nie może wybiegać na ulicę), życia społecznego (np. nie przepychamy się w kolejce do zjeżdżalni na placu zabaw), kultury życia w danej rodzinie (np. po kąpieli odkładamy ręczniki na kaloryfer, a nie zostawiamy ich na ziemi) czy granic osobistych danego rodzica (np. nie chcę, abyście teraz hałasowali, bo boli mnie głowa).

Limity mogą określać, czego nie chcemy, aby dziecko robiło (np. nie chcemy, aby grało piłką w kuchni) lub co chcemy, aby zrobiło (np. chcemy, aby wracało  już z nami z placu zabaw do domu). Niektóre limity są stałe, inne mogą się zmieniać zależnie od sytuacji czy potrzeby.

Muszą być powiązane z refleksją i świadomym rozwojem rodzica (!!!), aby nie stały się po prostu żądaniami i kontrolowaniem dziecka, by robiło to, co rodzic sobie wymyślił.

O limitach mogłabym pisać jeszcze sporo, bo jest to temat niezwykle ważny – jak zaznaczyłam na początku, to właśnie one są początkiem samodyscypliny. Tym tematem bardzo szczegółowo zajmuję się w programie Prostsze Rodzicielstwo.

Na potrzeby naszych rozważań dodam jeszcze dwie ważne informacje:

1) limity stawiamy na zachowanie, a nie na emocje (wszystkie emocje są dozwolone),
2) limity stawiamy ze zrozumieniem perspektywy dziecka (czyli z empatią).

jak to wygląda na przykładzie

Wróćmy więc do przykładu ręczników na podłodze.

Kiedy nasz syn zaczął samodzielnie się kąpać (lub brać prysznic), za każdym razem kończyło się to mokrą podłogą i ręcznikiem na ziemi. Kiedy był młodszy, widział, jak my to robimy – po skończonej kąpieli przecieramy podłogę, a ręcznik odwieszamy do wyschnięcia – to jednak nie wystarczyło, aby po prostu przejął te nawyki.

Było kilka sytuacji, kiedy z irytacją rzucałam do niego:

– Znowu zostawiłeś ręcznik na podłodze! lub coś w tym stylu, myśląc o tym, dlaczego nie może tego po prostu zrobić.

Ale dość szybko przypomniałam sama sobie: to NIE JEST stawianie limitów. To jest krytykowanie, które do niczego dobrego nie prowadzi (co zresztą widziałam, bo nie sprawiało to, żeby częściej pamiętał o posprzątaniu).

Dlatego pracowałam nad tym, aby zachować spokój w takich sytuacjach. Przypominałam sobie, że to jest nawyk, który trzeba w sobie wykształcić, a to wymaga czasu i cierpliwości. Że ja też mam sporo takich rzeczy, o których nie pamiętam.

Przeprosiłam syna za te chwile, w których traktowałam go nieprzyjemnie z tego powodu. Kiedy zdarzyło się to kolejny raz, poszłam do niego do pokoju i powiedziałam:

Pamiętasz, jak jeszcze niedawno potrzebowałeś naszej pomocy przy kąpaniu się? Teraz już robisz to sam, nauczyłeś się, jesteś coraz bardziej samodzielny. Pracujemy jeszcze nad tym, abyś pamiętał o wytarciu podłogi i odłożeniu ręcznika, jestem pewna, że tego też się niedługo nauczysz. Chodź, pójdziemy do łazienki zrobić to razem.

I później przez pewien czas na różne sposoby mu przypominałam:

Chyba przydałoby się, żeby ten ręcznik dostał nóg i wszedł na kaloryfer… ale dopóki to się nie stanie, pomożesz mu?

Widzę, że jesteś już po kąpieli. Zrobiłeś wszystko, co trzeba zrobić w łazience po wyjściu z wanny? Nie? To chodź, pomogę ci.

Ręcznik, ręcznik, ręcznik! (śpiewnym tonem).

Wiesz, ja też czasem bym chciała, żeby te wszystkie rzeczy w domu robiły się same… albo żeby jakiś skrzat robił je za mnie… ale dopóki nie mamy skrzatów, trzeba wytrzeć podłogę i zabrać ręcznik. Kiedy będziesz to robił, opowiesz mi, co ciekawego przeczytałeś ostatnio w komiksach Kaczora Donalda?

I nie zniechęcałam się, kiedy przewracał oczami na moje słowa lub z irytacją burknął: No doooobra.

To jest stawianie limitów. Ze zrozumieniem, że można zapomnieć, że może się nie chcieć, że czasem jest trudno – i z jednoczesnym podtrzymaniem oczekiwania, że po prostu trzeba to zrobić.

Napisałam wcześniej, że tak rozumiane limity są początkiem samodyscypliny.

Najpierw to rodzic nakreśla granice zachowaniu dziecka – dając przyzwolenie na jego emocje, okazując zrozumienie dla jego perspektywy i jednocześnie podtrzymując limit, nawet, jeśli nie jest to dla dziecka łatwe.

Dziecko powoli uczy się w ten sam sposób traktować samego siebie – dawać sobie przyzwolenie na wszystkie emocje, a jednocześnie nie pozwalać, aby to one rządziły zachowaniem.

Ogólna zasada jest jednak zawsze taka sama:

Przez pierwsze lata życia dziecka głównym sposobem na uczenie samodyscypliny jest umiejętne stawianie limitów z empatią.

Rodzic pomagający dziecku w obowiązkach domowych

3. Niezbędnym elementem rozwiązania jest też przekazywanie wartości

Na koniec krótko o jeszcze jednej sprawie.

Aby to wszystko dobrze ze sobą grało, konieczny jest jeszcze jeden element, który można nazwać przekazywaniem wartości. Składa się na nie między innymi:

  • Rozmawiania z dzieckiem o tym, jak nasze zachowania wpływają na innych i jakie konsekwencje ze sobą niosą.
  • Wspieranie w wyciąganiu wniosków z tego, co dzieje się w jego życiu (na przykład co się stało, kiedy nie zrobiło tego, co obiecało zrobić dla kolegi z klasy).
  • Pokazywanie wzorców godnych naśladowania – z książek, filmów (u nas często są to postacie z Biblii) i dyskutowanie o tym, co te osoby wniosły w życie innych ludzi.

Pisząc to wszystko, mam na myśli prawdziwe rozmawianie – a nie „prawienie kazań”.

Rozmawianie, czyli:
– zadawanie pytań z ciekawością,
– słuchanie,
– dzielenie się przemyśleniami, bez narzucania swojego spojrzenia, ale też
– opowiadanie o swoich błędach z przeszłości czy lekcjach wyciągniętych z trudnych wydarzeń.

W ten sposób dziecko może powoli podjąć decyzję, kto jest dla niego bohaterem – jaki rodzaj zachowań chciałoby naśladować, a jaki niekoniecznie. To kształtuje jego myślenie o sobie, o świecie i ludziach – daje mu pewne wzorce, do których chce dążyć.

Podsumowując:

Wykorzystuj każdą okazję (wspólne oglądanie bajki czy filmu, czytanie książek, obserwacje z placu zabaw czy szkoły) na przekazywanie wartości – ale nie przez kazania, ale przez inspirowanie, dyskusję i rozmowę.

Nic nie dadzą Ci listy obowiązków dla dzieci w różnym wieku czy inne szybkie rozwiązania, jeśli nie zrozumiesz tych fundamentalnych zasad, które stoją za całym procesem uczenia się. Pamiętaj więc o tych trzech elementach – są one niezbędne, aby pomóc dzieciom uczyć się, jak wykonywać obowiązki nawet, jeśli nie zawsze im się chce.