fbpx

Czego mogę oczekiwać od mojej babci? – narzędzie „Prawa ręka, lewa ręka” w praktyce

W mojej rodzinie pochodzenia od wielu lat tli się konflikt.

Sytuacja zaczęła się pogarszać wraz z narastaniem choroby alkoholowej mojego taty. Napięcie pomiędzy mamą a babcią rosło – babcia zaczęła na różne sposoby okazywać, że według niej mama ponosi winę za to, co dzieje się w życiu taty. Ja w tym czasie już od dawna mieszkałam poza domem rodzinnym i założyłam własną rodzinę. Nie byłam bezpośrednio zaangażowana w te wydarzenia.

 

Babcia mnie nie szanuje?

Babcia bardzo lubi nasze dzieci. Wiem, że Franek i Janek sprawiają jej wiele radości – interesują się ogrodem, który prowadzi na działce, chętnie z nią rozmawiają (tzn. Franek to robi, Jaś jeszcze za mało mówi, żeby nazywać to rozmową). Ona często o nich wspomina i są dla niej ważni.

Poważny zgrzyt między mną a babcią nastąpił niedługo po śmierci taty. Podczas jednej z wizyt w jej domu górę wzięły u niej emocje i zaczęła mówić bardzo nieprzyjemne rzeczy o mojej mamie. Większość z nich nie była prawdą, do tego wypowiadane były bardzo dosadnym językiem. Po krótkiej chwili ze łzami w oczach powiedziałam jej ostrym tonem, że nie życzę sobie, żeby tak mówiła o mojej mamie. Pełna żalu i nieprzyjemnych uczuć wyszłam z jej domu.

Sytuacja powtórzyła się za jakiś czas jeszcze raz, dodatkowo wzbogacona o krytyczne słowa wobec mnie. Wtedy znów zareagowałam w podobny sposób. Na pewien czas babcia przestała się do mnie odzywać, a ja miałam w sobie sporo niechęci do dalszych kontaktów. Czułam, że to, co ona robi, w jakiś sposób mnie krzywdzi. Że kosztuje mnie to mnóstwo nieprzyjemnych emocji. Że najlepiej po prostu zerwać kontakt.

 

Te wydarzenia miały miejsce prawie rok temu. W tym czasie rozpoczęłam bardzo intensywną pracę nad moim sposobem odnoszenia się do innych i nad moimi zapalnikami (trigger). W pewnym momencie poczułam, że zmienia się we mnie podejście do babci. Że już nie mam wobec niej nieprzyjemnych uczuć. Że jestem gotowa na jakiś kolejny krok w tej relacji, jeszcze nie do końca wiedziałam jaki.

Co takiego zaczęło się we mnie zmieniać? Stopniowo zaczęłam odkrywać to, że słowa mojej babci w rzeczywistości nie robią mi żadnej krzywdy, nic mi nie zabierają, niczym mi nie grożą. Są to słowa, które wypowiada kobieta pełna nieprzyjemnych emocji wobec wielu ludzi i spraw, ze mną nie ma to nic wspólnego. Jej życie było pełne trudnych wydarzeń, z którymi nie wiedziała, jak sobie poradzić. Jej krytyka nie definiuje mnie w żaden sposób – jestem pełnowartościową osobą bez względu na to, co ona powie. Jej krytyka wypływa z jej wnętrza, a nie z mojego zachowania.

Zrodziło się we mnie wiele zrozumienia dla niej. W takim znaczeniu, jak opisałam powyżej – wszystko, co ona robi i mówi wypływa z jej wnętrza, z jej postrzegania świata, a te z kolei ukształtowały się przez jej całe życie. Babcia nie jest aktualnie na świadomej ścieżce rozwoju, a ja wcale nie potrzebuję jej zmiany, by czuć się szczęśliwą!

Poczułam się gotowa na kolejny krok. Podczas kursu online u Stacey Martino zadałam jej pytanie: Co mogłabym zrobić, aby potraktować babcię jako osobę z mojej prawej ręki (czyli nie mieć wobec niej oczekiwania zmiany i nie potrzebować tej zmiany do mojej radości i pozytywnych emocji), nie zrywać całkiem kontaktu (bo chciałabym go zachować ze względu na dzieci), a jednocześnie nie podejmować żadnych rozmów na tematy konfliktogenne?

 

Co robię teraz inaczej?

Stacey przekazała mi przykładowy skrypt rozmowy, którą mogłabym przeprowadzić z babcią. Nie będę przytaczać tutaj całego skryptu. Najważniejsze wnioski, które dla siebie wyciągnęłam z tej propozycji to:

 

  • Mam wpływ na to, jak odbieram słowa innych osób

Konkretny ton głosu i słowa mogą być we mnie zapalnikami, które decydują o tym, że czuję się nieszanowana, odrzucona, obrażona itd.. Nieświadome poddawanie się tym zapalnikom najbardziej szkodzi mnie samej – bo wywołuje moje nieprzyjemne emocje, mój ból, niszczy moje poczucie własnej wartości itd. Mam wpływ na te zapalniki i świadomie mogę je rozbrajać! W kontekście mojej babci mogę napisać, że spora część pracy już za mną i czuję, że jej zachowanie nie wyrządza mi żadnej krzywdy.

 

  • W stawianiu granic ogromne znaczenie ma to, jakie emocje temu towarzyszą.

Kiedy przy opisanych powyżej spięciach z babcią stawiałam granice, towarzyszyła mi złość, żal, niechęć – czułam się w tym fatalnie i wywoływało to jeszcze większej napięcie między nami. Babcia kompletnie nie była w stanie usłyszeć, o co mi chodzi, a jedynie utwierdziła się na swoim stanowisku. Po wykonaniu wewnętrznej pracy nad moimi zapalnikami jestem gotowa do tego, aby zupełnie inaczej z nią rozmawiać – z pozycji zrozumienia dla jej emocji, chęci podtrzymania kontaktu, dawania jej moich pozytywnych zachowań przy jednoczesnej niezgodzie na negatywne rozmowy o mojej mamie.

 

  • Nie chcę przekreślać dobra, które moja babcia wniosła do mojego życia.

Jeśli okażę jej za to wdzięczność, to nie oznacza, że daję pozwolenie, aby mówiła nieprawdziwe rzeczy o mojej mamie.

 

  • Nie jestem w stanie zmienić emocji babci.

One po prostu są i tak naprawdę to ona męczy się z nimi najbardziej. To są jej emocje i ja nie muszę ich brać na siebie.

 

  • Moje postawienie granicy będzie polegało na jasnym określeniu, jak zachowamy się, jeśli babcia kolejny raz podejmie ten temat.

Zdecydowaliśmy wspólnie z mężem, że nie chcemy brać udziału w takich rozmowach, nie chcemy również, aby nasze dzieci słyszały takie słowa o mojej mamie. Dlatego będziemy kończyć wizytę, jeśli babcia rozpocznie ten temat, przy jednoczesnym zaznaczeniu, że jesteśmy chętni i gotowi do kolejnych spotkań, kiedy babcia będzie gotowa, aby nasze spotkanie wyglądało inaczej. Nie potrzebuję od niej żadnych przeprosin. Nie jestem obrażona, smutna, zraniona czy nieszanowana. Po prostu czuję, że takie rozmowy nie są dobre i nie chcę brać w nich udziału. Ale to nie znaczy, że przekreślam naszą relację. Doceniam dobro i biorę odpowiedzialność za swoje emocje i zachowanie.

 

  • Zmiana w babci nie jest mi potrzebna do szczęścia.

Ona ma swoje emocje i reakcje, ale to ja decyduję, co z nimi zrobię. Nie potrzebuję jej ciepłych słów o mojej mamie, by czuć się dobrze sama ze sobą. Nie mam wobec niej konkretnych oczekiwań. Ile będzie chciała i potrafiła, tyle mi da. Jest w mojej prawej ręce.

 

Praca we mnie cały czas trwa. Jednak wiem, że na tym wszystkim najbardziej korzystam ja sama, a nie inni – uczę się, że nie potrzebuję jakichś konkretnych zachowań ludzi wokół mnie, abym była szczęśliwa i spełniona. To ja decyduję, czy tak jest, nie oni.