fbpx

Sposób na bycie szczęśliwą pośród konfliktów z bliskimi

sposób na bycie szczęśliwą

Co to jest szczęście? Każdy z nas może podać swoją własną definicję. I wszystkie mogą się od siebie różnić. Nie ma jednej, właściwej odpowiedzi na to pytanie. Wszystko zależy od tego, co jest ważne dla danej osoby. Dla mnie szczęście oznacza przede wszystkim zachowanie zawsze iskierki nadziei, że to, co się dzieje, jest dla mnie dobre. Nawet jeśli cierpię i płaczę, doświadczając jakiegoś problemu – jeśli mam głęboko w sobie przekonanie, że w końcu wyjdzie z tego dobro, jestem szczęśliwa. Czy jest zatem jakiś uniwersalny sposób na bycie szczęśliwą pośród konfliktów z bliskimi?

sposób na bycie szczęśliwą

Każda z nas boryka się z problemami. Niekiedy są to małe trudności dnia codziennego: dziecko nie chce się ubierać do przedszkola lub mąż wrócił zdenerwowany z pracy i powiedział jakieś przykre słowo. Czasem jest to poważna choroba kogoś w rodzinie, utrata pracy lub postępujący kryzys w związku.

Nawet te małe, codzienne problemy potrafią nieźle namieszać w mojej głowie (szczególnie, jeśli nie zadbam o zaspokojenie mojej potrzeby odpoczynku). Kolejna awantura ze strony syna o to, że chce oglądać jakąś bajkę poważnie nadwyręża moją cierpliwość. Czuję przypływ złości, żalu i frustracji: co ja mam mu powiedzieć, żeby w końcu zrozumiał, że nie może? Dlaczego on mi to robi? Dlaczego nie możemy po prostu spokojnie przeżyć tego popołudnia?

Nieomal każdy dzień niesie ze sobą jakieś konflikty z bliskimi. Nieporozumienia małe i duże. Jedno słowo, wypowiedziane nie w porę, może prowadzić do wielkiej awantury. Czasem konflikt jest utajony: na zewnątrz wszystko jest w porządku, ludzie odzywają się do siebie, ale jakby bardziej chłodno, formalnie, z dystansem. Odgradza ich od siebie piętrzący się żal, zranienia, poczucie bycia skrzywdzonym.

 

Co zwykle dzieje się w czasie konfliktu?

Kiedy pojawia się jakiś konflikt mamy do wyboru dwie opcje: zignorować go albo próbować coś z nim zrobić, jakoś go rozwiązać. W jaki sposób?

  • Rozmawiamy o tym, co czujemy, co nas denerwuje, czego potrzebujemy
  • Krzyczymy na siebie nawzajem, bez oporów wyrzucając z siebie wszelkie frustracje, ból i poczucie krzywdy
  • Milczymy, czekając, aż ta druga strona zareaguje, bo dlaczego to ja zawsze pierwsza mam próbować się dogadać?

To tylko niektóre możliwe strategie. Ile osób, tyle sposobów reagowania w obliczu kłótni. Chcę jednak zwrócić uwagę na to, że często trudno jest wrócić do codzienności po kłótni, zachowując w sercu radość i pogodę ducha. W wielu przypadkach konflikt nie zostaje rozwiązany w sposób satysfakcjonujący dla którejś ze stron. Jedna osoba nadal czuje się nie wysłuchana, ma żal i pretensje. Inna ma wrażenie, jakby to ona zawsze musiała ustępować. Jeszcze inna denerwuje się, że już tyle razy prosiła o coś, a jej prośba ciągle nie została spełniona i kłótnia wybucha co chwilę na nowo.

Konflikty są chlebem powszednim większości małżeństw i rodzin. Ponieważ różnimy się od siebie charakterami, temperamentem, potrzebami, siłą rzeczy pojawiają się tarcia. Czasem kilka, kilkanaście razy dziennie. Nawarstwiające się emocje odbierają nam spokój, myśli kotłują się w głowie i coraz trudniej skupić się na tym, co dobre. Niekiedy spór ciągnie się latami i wydaje się, jakby już nigdy miał się nie skończyć. Czasem sytuacja wygląda beznadziejnie: tracisz nadzieję na jej poprawę i wzajemne zrozumienie. Jeśli przestaniemy mówić do siebie językiem miłości, coraz trudniej zawrócić z drogi nieporozumień.

sposób na bycie szczęśliwą

Co do tego wszystkiego ma tytułowe szczęście?

Otóż trudno znaleźć sposób na bycie szczęśliwą, jeśli:

  • skupiam się na żalu, poczuciu krzywdy i niesprawiedliwości,
  • mam wrażenie, że ja zawsze mam pełną rację, a druga strona myli się w 100%,
  • ciągle rozpamiętuję przykre słowa, które usłyszałam w trakcie kłótni,
  • chowam w sercu urazę i nie chcę przebaczyć wyrządzonej mi krzywdy,
  • wychodzę z kłótni z sercem pełnym goryczy i niechęci i pozwalam, aby te uczucia przejęły nade mną kontrolę – pielęgnuję je, podkręcam i zaczynam działać pod ich wpływem.

Nawet, jeśli w jakimś stopniu te uczucia mają swoją podstawę w zachowaniach drugiej osoby, co z tego? Jeśli wiesz, że to druga strona przyczyniła się do powstania kłótni, czy to sprawia, że jesteś bardziej szczęśliwa? A może to właśnie kurczowe trzymanie się tych negatywnych myśli powoduje, że jest Ci źle?

To od Ciebie zależy, czy jesteś szczęśliwa.

Nawet jeśli druga osoba w jakikolwiek sposób Cię skrzywdzi. Nawet jeśli to ona wywoła kłótnię. Od Ciebie zależy, co z tym zrobisz.

Od Ciebie zależy, czy jesteś szczęśliwa, nie od okoliczności Twojego życia.

W tym znajduje się mój sposób na bycie szczęśliwą.

Słuchałam ostatnio rozmowy z Kristi Ling, autorką książki „Operation happiness”. Przez prawie 30 lat życia zmagała się ona ze smutkiem, poczuciem bezsensu i zmęczeniem. Pewnego dnia obudziła się w środku nocy, zlana potem, z szybko bijącym sercem. Uświadomiła sobie, że jeśli nic nie zmieni w swoim życiu, skończy się to jakąś chorobą. Zrobiła zwrot o 180 stopni i zaczęła szukać odpowiedzi na pytanie, jak być szczęśliwym.

Jej odpowiedź jest zaskakująca: poczucie szczęścia to nie coś, co przychodzi samo z siebie. To raczej praca. Nad samym sobą, swoimi myślami, swoim postrzeganiem świata. U większości ludzi naturalną tendencją są raczej negatywne myśli, które oddalają nas od poczucia szczęścia. Kiedy przychodzi trudna sytuacja, np. konflikt, pierwszą reakcją jest skupianie się na poczuciu bycia niezrozumianym i pokrzywdzonym.

Jest to tendencja naturalna dla wielu osób, ponieważ tak jest zaprogramowany mózg większości z nas. Ewolucja, nasze dzieciństwo i wiele naszych dorosłych decyzji spowodowały, że nasz mózg jest skłonny do rozpamiętywania tego, co negatywne i bolesne. Dlatego przychodzi to nam tak łatwo i szybko: nasz mózg reaguje w sposób utrwalony przez lata poprzednich zachowań. Takie reagowanie stało się nawykiem,

Dlatego szczęście wymaga pracy. Musisz pokonać naturalną tendencję do skupiania się na tym, co bolesne i negatywne: rozpamiętywania krzywdy i raniących słów, zatrzymywania w sobie urazy i niechęci. Jeśli pozwolisz, aby one przejęły nad Tobą kontrolę, będziesz tkwić w zamkniętym kręgu smutku i skrzywdzenia.

Oczywiście możesz tam zostać. Możesz trzymać się negatywnych myśli i uczuć, nikt Ci tego nie zabroni. Jednak jeśli chcesz być szczęśliwa, musisz je odpuścić. Bolesne myśli wobec męża, dzieci i w końcu samej siebie. Poczucie krzywdy i niezrozumienia. To jest sposób na bycie szczęśliwą.

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Jak się za to zabrać? Jedne rzeczy łatwiej jest odpuścić, inne znacznie trudniej. Jedne krzywdy są ogromne i zostają z nami na bardzo długo. Inne są łatwe do zostawienia za sobą. To Ty sama zdecyduj, na co jesteś dziś gotowa. Ja podpowiem Ci pewien sposób, który może ułatwić Ci ten proces. Szczególnie pomocny będzie on w przypadku codziennych konfliktów. Duże krzywdy mogą wymagać wsparcia kogoś z zewnątrz i wiązać się z długim procesem przebaczenia.

 

Sposób na bycie szczęśliwą pośród konfliktów z bliskimi

W trakcie trwania konfliktu lub po jego zakończeniu, przywołaj na myśl te dwa słowa. Niech one przemienią Twoje postrzeganie całej sytuacji.

 

1) Przepraszam, przykro mi

Możesz być zaskoczona, że zaczynam od takiego stwierdzenia. Dlaczego mam przepraszać, jeśli to nie ja wywołałam kłótnię? Ogromnie trudna jest umiejętność brania na siebie odpowiedzialności za nieporozumienie. Pamiętaj jednak, że nieomal w każdym konflikcie masz chociaż malutki udział. Jeśli nawet nie w jego powstaniu, to jak wyglądała Twoja reakcja na to, co zrobiła druga osoba? Czy nie była dla niej bolesna i krzywdząca?

Ten etap jest bardzo trudny, a jednocześnie wyzwalający. Daje szansę na przebaczenie, bo pozwala zobaczyć, że ja również mam swój udział w tym, co się dzieje. To jak biblijne szukanie najpierw belki w swoim oku po to, by wyciągnąć drzazgę z oka bliźniego.

 

2) Dziękuję

Zobacz, co jest dobre w Waszej relacji. Podziękuj w myślach za to. Skup się na pozytywach. Wejdź w postawę wdzięczności. Dostrzeż nawet najmniejszą sprawę. Jeśli konflikt dotyczy osoby Ci bliskiej, na pewno znajdziesz jakieś dobro w Waszej relacji.

Wdzięczność bardzo zmienia naszą postawę, pozwala skupić się na tym, co dobre, a nie na tym, co negatywne. W każdej relacji są jakieś nieprzyjemności. Jeśli zwracasz uwagę tylko na nie, cierpią na tym wszyscy. Koncentrowanie się na wadach i słabościach drugiej osoby powoduje, że bledną i przestają mieć znaczenie jej zalety. Jeśli zobaczysz pozytywny wokół siebie, zmienia się również Twoje samopoczucie.

sposób na bycie szczęśliwą

Jeśli szczerze powiesz (nawet w swoich myślach): przepraszam i dziękuję, jesteś gotowa do naprawy relacji. To jest mój sposób na bycie szczęśliwą pośród konfliktów z bliskimi.

Na początku może to być trudne. Tak jak pisałam, jeśli Twój mózg przyzwyczaił się do innego zachowania. Musisz mu pomóc nabyć nowy sposób zachowania. To wymaga czasu i praktyki. Im częściej będziesz praktykować te dwa słowa, tym łatwiej będą Ci przychodzić.

W naszej rodzinie codziennie się przepraszamy i przebaczamy sobie nawzajem. Dzięki temu możemy każdy kolejny dzień rozpocząć z czystym kontem. Tak realizuję mój sposób na bycie szczęśliwą.
&bsp;

Jak radzisz sobie z sytuacjami konfliktowymi w domu? Jak one wpływają na Twoje poczucie szczęścia?

Jak zachęcić dziecko do jedzenia warzyw?

jak zachęcić dziecko do jedzenia warzyw

Kiedy pisałam o pomysłach na drugie śniadanie stwierdziłam, że może u niektórych z Was zaświtała myśl: „Pomysły super, tylko żeby moje dziecko chciało jeść te wszystkie warzywa…”. Z moich obserwacji wynika, że jest to problem w bardzo wielu domach – dzieci nie są przekonane do jedzenia warzyw. U nas też bywa z tym różnie – Franek ma dni, kiedy wcina wszystko, co mu się da, a czasami nie chce nawet spojrzeć na brokuła czy paprykę. Jak poradzić sobie z tymi trudnościami? Jak zachęcić dziecko do jedzenia warzyw? 

jak zachęcić dziecko do jedzenia warzyw

Dlaczego warto jeść warzywa?

Aktualna wiedza na temat żywienia przekonuje nas, że warzywa (szczególnie nie-skrobiowe), powinny stanowić nawet 50% spożywanego przez nas jedzenia. Czyli połowę produktów, które wkładasz do ust! POŁOWĘ! Podkreślam to tak mocno, ponieważ wiem, że bywa różnie. Sama jeszcze do niedawna jadłam warzywa głównie w formie plasterka pomidora czy ogórka na kanapce i surówki do obiadu.

Warzywa są bogatym źródłem wartości odżywczych: witam, minerałów, błonnika; pomagają utrzymać właściwy poziom cukru we krwi; wzmacniają odporność i poprawiają pracę przewodu pokarmowego (wpływają korzystnie na nasz metabolizm: paradoks polega na tym, że im więcej jesz warzyw, tym łatwiej zrzucić Ci tkankę tłuszczową, czyli nie musisz się w ogóle martwić o to, że kiedykolwiek zjesz ich zbyt dużo).

Nie będę wypisywać wszystkich ich pozytywnych właściwości. Chyba każdy z nas wie, że są one niezbędnym elementem zdrowej diety. Według mnie to prosty wybór: jeśli chcesz czuć się dobrze, mniej chorować, nie doświadczać nagłych zmian nastrojów, związanych z tym, co jesz, wybierzesz zdrową dietę. Oczywiście nie jest ona gwarantem długiego życia w pełni zdrowia! Nie raz słyszałam historie w stylu: Mój wujek całe życie palił papierosy, jadł badziewie i dożył dziewięćdziesiątki… Jednak historia jednego czy drugiego wujka nie jest dla mnie wystarczającym argumentem: w większości przypadków osoby, które odżywiają się zdrowo, czują się lepiej i są zdrowsze.

Dlatego również zależy mi na wprowadzaniu dobrych nawyków żywieniowych u naszych dzieci.

 

Jak zachęcić dziecko do jedzenia warzyw?

Przede wszystkim podzielę się sposobami, które funkcjonują w naszym domu. Poza tym szukałam informacji w tym temacie w różnych źródłach, więc je również przedstawię.

Nasz Franek bardzo szybko nauczył się jeść stałe jedzenie. Od momentu, kiedy wprowadziliśmy pierwsze stałe pokarmy (po 6 miesiącu życia) do końca pierwszego roku życia jadł już wszystko to, co my. Oczywiście z mniejszą ilością soli itd., jednak różnorodność produktów, które spożywał, była bardzo duża. W ogóle nie wybrzydzał. Wszystko mu smakowało do tego stopnia, że musieliśmy pilnować, żeby nie zjadł zbyt dużo. Wiem, że brzmi to dziwnie, ale on był w stanie jeść NON STOP i nie chodzi o picie mleka od mamy, ale o warzywa, owoce, mięso, kanapki – wszystko, co mu wpadło w ręce.

Przed końcem drugiego roku życia coś się u niego zmieniło. Coraz częściej zaczął kręcić nosem na warzywa, nie chciał jeść czegoś, co było oblane sosem, generalnie przestały mu smakować dania, w których wszystko było wymieszane ze sobą. Przyszła faza wybrzydzania.

Później przeczytałam, że jest to normalne. Większość dzieci przechodzi przez tę fazę. Rola rodziców polega na tym, aby w tym okresie nadal proponować dziecku tylko zdrowe jedzenie. I chyba tutaj często pojawia się problem. Jeśli mój syn nie chce jeść w tej chwili zdrowego obiadu, to przecież musi zjeść COKOLWIEK?! Obawa przed tym, że maluch będzie głodny pcha wielu rodziców do podawania mu znacznie mniej odpowiednich produktów.

Co zrobić w takiej sytuacji? Jak zachęcić dziecko do jedzenia warzyw? Te wskazówki odnoszą się szczególnie do dzieci w wieku 2-4 lata, jednak większość z nich można zastosować również u dzieci starszych.

jak zachęcić dziecko do jedzenia warzyw

  1. Ty decydujesz, jakie jedzenie dziecko je. Ono decyduje ile zjada i w jaki sposób.

Dzieci jedzą to, co jest dostępne w domu. Jeśli będziesz zawsze podawać na początku warzywa, nie będzie miało możliwości najeść się wcześniej ciastkami. Jeśli położysz na stole ogórka, a obok niego paluszki, zgadnij, co wybierze przeciętne dziecko? W takiej sytuacji Twoja zachęta: „Zjedz najpierw ogórka…” już niewiele zmieni.

Kupuj do domu tylko zdrowe jedzenie. Jeśli chcesz, abyście mieli również jakieś ciastka lub paluszki, nie trzymaj ich na wierzchu, ale wyciągaj tylko w konkretnych momentach. Jako przekąskę po powrocie z przedszkola lub szkoły podaj miseczkę pokrojonych warzyw z dipem (wystarczy jogurt grecki i szczypta przyprawy). Daj mu różne opcje do wyboru: ogórek, marchewka, pomidorki koktajlowe, papryka (nasz Franek chętnie je żółtą, za to do czerwonej często ma jakieś ale). Nie zniechęcaj się od razu, jeśli coś mu nie posmakuje!

Przeciętne, zdrowe dziecko nie zagłodzi samego siebie. Jeśli w tym momencie nie chce zjeść nic z tego, co podałaś, nie proponuj od razu czegoś innego. Odczekaj, podaj później jeszcze raz. Najprawdopodobniej w końcu spróbuje. A jeśli będziesz podawać mu codziennie taką przekąskę, stanie się ona dla niego czymś naturalnym.

Najważniejszym czynnikiem, który decyduje o tym, czy dziecko je warzywa, jest ich podawanie do jedzenia!

Jeśli będziesz je regularnie podawać, przestaniesz zastanawiać się, jak zachęcić dziecko do jedzenia warzyw. Czasem maluch musi zobaczyć jakiś produkt kilka razy, aby go spróbować. Nie rezygnuj i nie dawaj w tej samej chwili innej, mniej zdrowej opcji.

 

2. Eksperymentuj z różnymi formami 

Warzywa mogą być podane jako samodzielne danie – pokrojone w słupki, na przykład w połączeniu z dipem. Można je jednak jeść w wielu różnych formach.

  • Zielone smoothie – połączenie warzyw liściastych (szpinak, jarmuż, sałata rzymska itp.) z owocami w różnych proporcjach. My nieomal codziennie pijemy taki koktajl, zwykle dorzucam do niego jeszcze odrobinę awokado (Franek nie chce go jeść w innej formie, a ma bardzo dużo zdrowych tłuszczów) i selera naciowego (również odrzucanego przez syna w innej formie). Jeśli dziecko nie lubi zielonego koloru jedzenia, można go zmienić poprzez dodanie owoców leśnych – jagód, truskawek, malin.
  • Lody warzywne – jak Franio był mniejszy, chętnie jadł różne warzywa prosto z zamrażarki (np. różyczki brokułów), aktualnie wciąż lubi mieszankę marchewki z groszkiem – spotkałam się z informacją, że jest to normalne i wiele dzieci lubi zimną fakturę jedzenia. Można również zamrozić zielone smoothie z włożonym do niego patyczkiem, aby powstały lody.
  • Sałatki – ja i mój mąż uwielbiamy sałatki z wykorzystaniem gotowych mieszanek sałat. Próbowaliśmy już kilka przepisów z Kwestii Smaku i każdy nam odpowiadał. Nasz syn jeszcze nie jest do nich przekonany, ale często robię tak, że daję mu na talerz oddzielnie wszystkie składniki, z których składa się sałatka i może sobie z nich zjeść to, na co ma ochotę.
  • Dorzucanie warzyw do różnych potraw – jeśli robisz jajecznicę lub frittatę, możesz dołożyć do niej nieco liści świeżego szpinaku lub jarmużu; do kotletów mielonych możesz zetrzeć cukinię; do sosu pomidorowego dołożyć nieco papryki. Wiele przepisów można lekko zmodyfikować, dokładając do nich dodatkową porcję warzyw.
  • Warzywa jako dodatek do jakiegoś dania – nieomal do każdego posiłku możesz podawać na talerzu dodatkową porcję warzyw (surowe, pokrojone w słupki, lub np. brokuły lub kalafior gotowane na parze).
  • Placki warzywne – najbardziej znane są oczywiście ziemniaczane, ale w internecie znajdziesz mnóstwo pomysłów na to, jak wykorzystać również inne warzywa do usmażenia placków.
  • Soki owocowo-warzywne lub warzywne – najlepiej robione w domu, ale mogą być również jednodniowe soki z lodówki. Szczerze mówiąc uważam, że lepiej napić się wody niż soku z kartonu.
  • Chipsy z buraka lub batatów  lub z jarmużu (pieczone w piekarniku).

jak zachęcić dziecko do jedzenia warzyw

3. Wykorzystaj pozytywny wpływ grupy

Jeśli znacie jakąś rodzinę, w której dzieci odżywiają się zdrowo, może warto spędzać z nimi więcej czasu? Twoje pytanie o to, jak zachęcić dziecko do jedzenia warzyw, znajdzie nową odpowiedź: młodzi ludzie znacznie chętniej podejmują jakieś działanie, jeśli ich rówieśnicy już to robią. Jeśli ich przyjaciele częstują ich tylko paluszkami, chipsami i ciastkami, Twoje dzieci będą przejmować od nich złe nawyki żywieniowe. Może nie tylko Ty zastanawiasz się, jak zachęcić dziecko do jedzenia warzyw, może rodzice z zaprzyjaźnionej rodziny mają podobną trudność? Porozmawiajcie o tym i poszukajcie wspólnego rozwiązania.

 

4. Zaangażuj dzieci w proces gotowania

Na pewnym etapie możesz spokojnie zaprosić dziecko do wspólnego decydowania o tym, co zjecie (np. pokaż mu różne przepisy, niech ono zdecyduje, co będzie na obiad). Zabierz je na zakupy (najlepiej na jakiś bazar warzywny), pokaż mu różne warzywa, powiedz, jak się nazywają, pozwól powąchać i zachęć do wybrania tych, które chciałoby zjeść.

Jeśli to możliwe, pozwól mu pokroić niektóre warzywa, przygotować razem z Tobą dip lub sos. Im bardziej zaangażuje się w proces gotowania, tym chętniej będzie później jadło.

 

5. Skup się na progresie, nie na perfekcji

Nie podejmuj decyzji o radykalnych zmianach w Waszym stylu odżywiania. Zadaj sobie pytanie: jak zachęcić dziecko do jedzenia warzyw na śniadanie? Jak dorzucić je do tego posiłku? Kiedy już będziecie jeść je na śniadanie, przejdź do kolejnego posiłku. Najważniejsze są małe kroki w kierunku pozytywnej zmiany, a nie perfekcjonizm.

 

6. Zachowaj poczucie humoru

To punkt, z którym ja mam największy problem. Ponieważ zdaję sobie sprawę z ogromnej wagi warzyw w naszej diecie, czasem podchodzę zbyt poważnie do tego tematu. Nie naciskaj dziecka, jeśli nie chce w tej chwili czegoś jeść, nie zmuszaj go. Zaproponuj mu kilka prostych opcji do wyboru – w takiej sytuacji cokolwiek wybierze, zawsze będziesz zadowolona.

Przy eksperymentach z jedzeniem czasem może coś nie wyjść. Jeśli pierwszy raz przygotowujesz jakieś danie, może okazać się ono zupełnie niejadalne. Śmiej się z tego i pokaż dzieciom, że kuchnia niesie ze sobą radość i nowe doznania.

 

Wprowadzanie warzyw do diety Waszej rodziny możesz potraktować jako eksperyment i przygodę. Próbuj nowych smaków razem z Twoimi dziećmi, pokaż im, że Ty również uczysz się jeść niektóre produkty. Nie pytaj tylko o to, jak zachęcić dziecko do jedzenia warzyw, ale również, jak sama możesz jeść ich więcej?

 

Jakie Ty masz sposoby na zachęcenie dziecka do jedzenia warzyw? A może u Ciebie w domu nie ma z tym problemu?

Pomysły na drugie śniadanie + kartoSmaczki do wydrukowania

pomysły na drugie śniadanie

Wspominałam już o tym, że jestem fanką jedzenia? Chyba tak. Interesuję się nim zarówno od strony teoretycznej (czym jest w ogóle zdrowe jedzenie), jak i praktycznej (uwielbiam gotować). Lubię próbować nie tylko nowych przepisów, ale również produktów – warzywa, których nigdy nie jedliśmy, nie znany nam owoc, inne niż zwykle mięso… Z tych eksperymentów w kuchni wynikają moje nie-kanapkowe pomysły na drugie śniadanie. 

pomysły na drugie śniadanie

Co powinno znaleźć się w pudełku z drugim śniadaniem?

Rozpoczynam od trudnego pytania. Wokół nas funkcjonuje mnóstwo teorii i informacji o tym, co powinniśmy jeść, a czego unikać. Co chwilę pojawiają się jakieś nowe wieści. Skupię się dziś na tym, z czym możecie spotkać się u większości specjalistów w tej dziedzinie, z jednym małym ALE.

Trzy podstawowe grupy produktów, które spożywamy to białka, tłuszcze i węglowodany. Większość dietetyków jest zgodna, że powinniśmy dostarczać do organizmu produkty z każdej z tych grup. Zetknęłam się jednak z informacjami, że nie jest to pełna prawda. Wiele badań wykonanych w wiodących ośrodkach akademickich pokazuje, że węglowodany (również złożone) nie muszą być dostarczane do organizmu z zewnątrz, ponieważ ciało samo jest w stanie wytworzyć wszystko, co z nich otrzymuje. Ponadto to m.in. one (a nie tłuszcze!) są odpowiedzialne za problemy współczesnego świata z nadwagą.

Dla zainteresowanych tematem polecam książkę Jonathana Bailora „Mit kalorii” i stronę Sane Solution. Tymczasem skupię się na tym, co jest wspólne dla wszystkich specjalistów.

W pojemniku z drugim śniadaniem powinny się znaleźć:

  • białka
  • zdrowe tłuszcze (to one powodują, że czujemy się najedzeni),
  • nie-skrobiowe warzywa (możemy ich jeść dowolne ilości, mają pozytywny wpływ np. na nasz metabolizm),

Możesz też dorzucić:

  • owoce
  • węglowodany złożone.

pomysły na drugie śniadanie

Przedstawiłam Ci powyżej idealną wersję posiłku, Ty weźmiesz z niej to, co uznasz za słuszne. Zachęcam Cię jednak do eksperymentów. Nie zakładaj od razu, że Twoje dziecko czegoś nie zje. Przeczytaj również, jak zachęcić dziecko do jedzenia warzyw.

W przypadku maluchów dużo zależy od tego, jak jedzenie jest podane. Mam więc dla Ciebie małą niespodziankę: na końcu artykułu znajdziesz informacje o kartoSmaczkach do wydrukowania. Są to kolorowe, wesołe karteczki, które możesz wydrukować i wrzucić do pojemniczka z drugim śniadaniem Twojemu mężowi lub dzieciom. Sprawisz im tym radość i pokażesz, że myślisz o nich.

 

Pomysły na drugie śniadanie

Najwygodniej jest przygotować drugie śniadanie w tzw. lunch boxie (chyba nie ma na to polskiej nazwy). Szczególnie polecam pudełka z minimum trzema przegródkami. Dzięki temu możesz włożyć do niego produkty z różnych kategorii.

W moim odczuciu pomysły na drugie śniadanie powinny być jak najbardziej urozmaicone. Nie tylko dostarczamy w ten sposób wielu składników odżywczych, ale również wychodzimy naprzeciw psychologicznej potrzebie różnorodności w życiu.

W poniższym zestawieniu pogrubiłam te propozycje, które dodatkowo zawierają dużą ilość węglowodanów, czyli według niektórych specjalistów należy ich unikać lub spożywać w mniejszych ilościach.

 

Produkty białkowe

  • kawałki kurczaka lub indyka (pieczone, smażone, gotowane),
  • kawałki ryby,
  • jogurt naturalny lub grecki,
  • pestki dyni lub słonecznika,
  • pistacje,
  • orzechy nerkowca,włoskie, ziemne (niesolone), macadamia, laskowe, brazylijskie,
  • fasola biała lub czerwona (nasz Franek bardzo lubi jeść samą fasolkę ugotowaną), również z piekarnika z przyprawami,
  • ciecierzyca, soja (po prostu ugotowane lub w wersji z piekarnika),
  • jajko,
  • kawałki sera żółtego (np. cheddar).

 

Produkty tłuszczowe

  • kawałki ryb morskich,
  • orzechy nerkowca,włoskie, ziemne (niesolone), macadamia, laskowe, brazylijskie,
  • migdały,
  • pestki dyni i słonecznika.

 

Warzywa nie-skrobiowe

Pokrojone w słupki lub w całości (warzywa nie-skrobiowe to, najprościej mówiąc, te, które możesz zjeść na surowo). Podaję kilka propozycji, na pewno znajdą się jeszcze jakieś, których nie próbowaliśmy:

  • marchewka,pomysły na drugie śniadanie
  • ogórek,
  • pomidorki koktajlowe,
  • papryka (różne kolory),
  • rzodkiewka,
  • kalarepka,
  • seler naciowy.

 

Owoce

Wybór jest ogromny, podam tylko kilka pomysłów:

  • jabłka,
  • gruszki,
  • winogrona,
  • banany,
  • mango,
  • melon,
  • śliwki,
  • morele,
  • brzoskwinie,
  • nektarynki,
  • pomarańcze,
  • mandarynki,
  • grejpfruty,
  • pomelo,
  • ananas (świeży),
  • kiwi
  • w sezonie letnim: truskawki, maliny, jagody, borówki, jeżyny.

 

Pomysły na drugie śniadanie wymagające więcej przygotowań 

Wszystkie propozycje z tej grupy zawierają dużą ilość węglowodanów  – te dania można przygotować wcześniej w większych ilościach, niektóre z nich nadają się do przechowywania w zamrażarce.

 

Nie byłabym sobą, gdybym nie dodała do tych propozycji czegoś, co pomoże również umacniać relacje w Twojej rodzinie. Słyszałaś o tzw. „lunchbox notes” – kartoSmaczkach? Dzięki nim pomysły na drugie śniadanie nabiorą nowych barw.

Są to karteczki, które zawierają pozytywny przekaz dla osoby, która je otrzymuje. Można je wrzucić do pudełka z drugim śniadaniem. Przecież miłość najczęściej wyrażamy przez proste, codzienne gesty. Wykorzystaj tę okazję do sprawienia radości bliskim.

W zestawie są cztery kartoSmaczki w formacie pdf.

Pobierz KartoSmaczki

 

Jak zwykle wygląda drugie śniadanie w Twojej rodzinie?

Jaki jest język miłości Twojego męża/żony?

język miłości

W artykule: Każdy z nas lubi okazywać i otrzymywać miłość w inny sposób. To właśnie nasz język miłości. Dlaczego poznanie tego języka ma ogromny wpływ na Twoją relację małżeńską? Przeczytaj!

Do mojej wyobraźni bardzo mocno przemawia metafora kubeczka na miłość.

Zetknęłam się z nią pierwszy raz w kontekście dzieci. Wielu autorów posługuje się nią, aby pokazać, że dziecko zachowuje się dobrze tylko, jeśli jego kubeczek na miłość jest wypełniony. Kiedy czuje brak więzi z rodzicem, a jego potrzeby emocjonalne są niezaspokojone, wtedy wybucha gniewem, krzyczy, płacze itp.

Jaki związek ma to jednak z małżeństwem?

I czym jest ten tytułowy język miłości?

 

język miłości

 

Nie tylko dzieci mają taki kubeczek na miłość, my, dorośli, także. Jedną z naszych głównych potrzeb jest chęć bycia kochanym, zauważonym, docenionym przez drugą osobę. Widzę to w swoim życiu bardzo wyraźnie. Kiedy z jakiegoś powodu nie czuję się w pełni kochana tak, jak tego potrzebuję, świat nagle traci swoje kolory. Szybciej wpadam w złość, mniej się uśmiecham, trudniej mi wypowiedzieć życzliwe słowa w kierunku mojego męża.

Kiedy kubek na miłość jest pusty, nie mam co dać innym.

Twój mąż/żona również ma taki kubek. Nosi go ze sobą codziennie i każdego dnia musi być na nowo wypełniany.

Podsunę Ci dziś propozycję, która dla mnie była bardzo odkrywcza. Znalazłam ją w książce „5 języków miłości” Gary’ego Chapmana. On również posługuje się metaforą zbiornika na miłość i podpowiada, jak można skutecznie wypełniać potrzebę bycia kochanym u swojego małżonka.

„Gdy zbiornik na uczuciową miłość twojego współmałżonka jest wypełniony i czuje się on bezpiecznie, doświadczając twojej miłości, cały świat nabiera kolorów, a twój mąż czy żona osiąga w życiu największe spełnienie. Jeśli jednak ten zbiornik jest pusty, a twój współmałżonek nie czuje się kochany, lecz wykorzystywany, postrzega życie w ponurych barwach i prawdopodobnie nigdy nie wykorzysta swoich możliwości związanych z czynieniem dobra w świecie”.

„5 języków miłości”, Gary Chapman

Dlaczego to jest takie trudne, aby mówić językiem miłości?

Zacznijmy od początku.

Kiedy zakochujemy się, jesteśmy wpatrzeni w drugą osobę jak w obrazek. Niesie nas fala zauroczenia: bez problemu poświęcamy się dla niej, dajemy jej wszystko, co tylko mamy: swój czas, pracę, dobre słowa, upominki. Wszystko, by uczynić ją szczęśliwą.

I jesteśmy przekonani, że tak będzie całe życie. Nie potrafimy sobie wyobrazić, że moglibyśmy zrobić coś, co skrzywdzi ukochanego, ani, że on mógłby zrobić coś takiego wobec nas.

Kiedy mija etap zakochania (średnio trwa on ok. 2 lata), obie strony zaczynają walczyć o swoją niezależność. Pokazują swoje potrzeby i zaczynają oczekiwać, że będą one spełnione.

 

Zachowanie osoby przed ślubem jest motywowane siłą obsesji zakochania i wcale nie wyznacza tego, co ta osoba będzie robiła po ślubie! Kiedy opada fala zauroczenia, znów stajemy się takimi osobami, jakimi byliśmy przed zakochaniem się.

Nasze zachowanie w małżeństwie wynika ze sposobu postrzegania przez nas miłości, naszych emocji, pragnień i tego, co widzieliśmy w małżeństwie naszych rodziców. I może być bardzo odległe od naszych działań w stanie zakochania przed ślubem.

To dlatego wiele osób czuje, że po ślubie ich ukochany/ukochana się zmienia. Rzeczywiście może zachowywać się inaczej – jest to znak, że na nowo stał się sobą, takim, jakim był, zanim się zauroczył.

Na tym etapie z całą mocą możemy doświadczyć tego, że miłość jest decyzją, a nie wyłącznie uczuciem. Dopiero teraz mogę zdecydować, że będę okazywać miłość mojemu mężowi, nawet jeśli nie wspiera mnie w tym siła zakochania, buzujące hormony i motylki w brzuchu.

 

5 języków miłości

Przejdźmy do konkretów.

Jak okazywać miłość, aby wypełnić kubek mojego męża, nawet jeśli nie jest to już dla mnie takie proste, jak na początku?

Chapman wyróżnia pięć różnych języków, którymi można wyrażać swoją miłość. Każdy z nas ma dominujący jeden lub dwa z nich. Czujemy się kochani, kiedy ktoś okazuje nam miłość w danym języku. Może robić dla nas bardzo wiele, poświęcać się w różny sposób, ale jeśli nie trafia w język, którym my się posługujemy, nasz kubek nadal pozostaje pusty.

Jest to przyczyna frustracji wielu małżonków. Jedna strona ma poczucie, że bardzo się stara, robi dużo, okazuje miłość, jak tylko potrafi, a druga ciągle czuje się niekochana. Taka sytuacja może prowadzić do wielu nieporozumień, goryczy u obu osób, złości i żalu.

Sprawa z językami miłości jest bardziej skomplikowana, niż może się to wydawać na pierwszy rzut oka.

Żądanie od drugiej osoby, aby okazywała mi miłość tak, jak ja chcę, to Relacja Pełna Wymagań, która nie przyniesie pożądanych owoców. Mogę prosić o określony sposób okazywania mi miłości, ale wymaganie tego nie będzie prowadziło do budowania relacji.

Z jednej strony warto poznać swój język miłości (aby lepiej zrozumieć siebie). Z drugiej – jest możliwe, aby nauczyć się, jak przyjmować miłość w innym języku, niż to dla mnie najbardziej naturalne. Dzięki temu nawet, jeśli małżonek okazuje mi miłość inaczej, niż początkowo bym chciała, potrafię ją przyjąć i napełnić nią mój kubek na miłość. Dodatkowo mogę go prosić o takie działania, które są dla mnie najbardziej satysfakcjonujące. Wtedy on będzie czuł, że nie jest do niczego zmuszany, ale raczej zapraszany.

Budowanie relacji nie może opierać się na wymaganiach, ale na współpracy i porozumieniu.

 

Języki miłości według G. Chapmana

1. Pierwszy język miłości – Wyrażenia afirmatywne

Miłość możemy wyrazić za pomocą dobrych słów. Oto kilka konkretnych przykładów:

  • Słowa ośmielające – kiedy Twój mąż/żona mówi o czymś, co chciałby/chciałaby zrobić, ale czuje się w tym niepewnie, możesz wesprzeć go/ją, wypowiadając słowa zachęty. W ten sposób pokazujesz, że jest dla Ciebie ważny/a, że słuchasz i uważasz, że jest w stanie wykonać to, co sobie zamierzy. Jeśli w takiej chwili wypowiadasz słowa pełne wątpliwości co do umiejętności i wiedzy męża/żony, w ten sposób podcinasz mu/jej skrzydła.
  • Uprzejme słowa – wyrażanie swoich uczuć i potrzeb z życzliwością dla drugiej strony, bez wyrzutu, osądu i potępienia; przebaczanie błędów i zaczynanie każdego dnia z czystą kartą, bez wypominania tego, co było wczoraj
  • Słowa pełne pokory – wypowiadanie próśb do drugiej osoby z pokorą i życzliwością, niczego nie wymuszając, np. „Czy zrobisz dziś znów ten pyszny makaron?” zamiast „Czy my nie moglibyśmy choć raz zjeść czegoś dobrego?”
  • Wypowiadanie na głos cech współmałżonka, które w nim cenisz (mówienie o nich również w towarzystwie innych osób).

pięć języków miłości

2. Drugi język miłości – Dobry czas

Okazywanie miłości w tym języku polega na całkowitym skupieniu swojej uwagi na drugiej osobie – siedzenie obok siebie, patrzenie sobie w oczy, rozmowa, wspólne wykonywanie jakiejś czynności, kiedy uwaga jest skierowana na nas, a nie na samą tę czynność.

  • Skupiona uwaga – kluczem jest tu skierowanie swojej pełnej uwagi na drugą osobę, na to, co mówi, jak się czuje.
  • Dobra rozmowa – elementem składowym tego języka miłości jest również rozmowa. Chodzi o dialog, w którym obie strony dzielą się swoimi uczuciami, przemyśleniami, pragnieniami w niezakłóconych okolicznościach. Ważne przede wszystkim jest to, co usłyszymy od drugiej osoby – dajemy jej szansę, aby powiedziała o tym, co dzieje się w jej sercu.
  • Mówienie o swoich emocjach – aby okazać miłość w tym języku, musimy również uczyć się mówić o sobie, o tym, co czujemy.
  • Dobre zajęcia – wspólne spędzanie czasu na jakiejś czynności, która sprawia radość drugiej osobie. W ten sposób otrzymuje ona komunikat, że jest ważna, że jej ulubione czynności mają również znaczenie dla małżonka.

 

3. Trzeci język miłości – Przyjmowanie podarunków

Dla niektórych osób prezenty są szczególnie ważnym elementem miłości. Mogą mieć różną wartość materialną, wielkość i barwę. W większości przypadków nie chodzi o to, aby były to podarunki kosztowne. Liczy się pamięć o drugiej osobie i chęć sprawienia jej radości. Może wystarczyć mała karteczka z napisem „Kocham cię”. Takie prezenty są widoczną oznaką miłości.

  • Upominki mogą być ręcznie robione, może to być piękny kamyk znaleziony na plaży, czekoladki albo drogie kolczyki. Wszystko zależy od Twojej aktualnej sytuacji życiowej.

 

4. Czwarty język miłości – Drobne przysługi

Część osób szczególnie ceni sobie to, że ktoś wykonuje dla nich jakąś pracę. Dotyczy to najczęściej spraw związanych z domem. Mąż umył naczynia lub skosił trawę, żona ugotowała pyszny obiad i posprzątała łazienkę. Osoby posługujące się tym językiem miłości czują się kochane, kiedy współmałżonek wykonuje dla nich drobne przysługi.

  • Skarga męża/żony na brak wykonania jakiejś pracy może być dla Ciebie wskazówką, co jest dla niego/dla niej szczególnie ważne.

 

5. Piąty język miłości – Dotyk

Dotyk wyrażający miłość w małżeństwie może przybrać bardzo różne formy. Zaczynając od delikatnego dotknięcia ramienia męża/żony, kiedy przechodzi obok, przez masaż ramion po powrocie z pracy, aż do zjednoczenia w akcie małżeńskim. Każdy z nas ma ulubione rodzaju dotyku i okazywanie miłości drugiej osobie polega na uszanowaniu jej oczekiwań w tym względzie.

  • Jeśli wiesz, że językiem miłości Twojego męża/żony jest dotyk, tylko Twoja wyobraźnia ogranicza Cię w sposobie okazania mu miłości. Dotknij jego/jej nogi pod stołem, kiedy jecie obiad, obejmij go/ją podczas spotkania z innymi, rozpocznij zbliżenie od masażu stóp. Całe ciało Twojego współmałżonka może stać się miejscem okazywania mu, że jest dla Ciebie ważny.

 

język miłości

 

Wiesz już, jaki jest Twój język miłości, a jaki Twojego męża/Twojej żony?

Jeśli nie, na koniec podaję Ci trzy pytania, które pomogą Ci to odkryć. Zaczerpnęłam je również od Chapmana:

  1. Która z rzeczy, które robi Twój mąż/żona, rani Cię najbardziej? Przeciwieństwo tego co sprawia Ci największy ból jest prawdopodobnie Twoim językiem miłości.
  2. O co najczęściej prosisz swojego małżonka?
  3. W jaki sposób najczęściej wyrażasz swoją miłość? Zwykle wyrażamy miłość tak, jak chcemy, aby nam ją okazywano.

Odkrycie swoich języków miłości to dla małżonków wspaniała szansa na pełniejsze odpowiadanie na swoje potrzeby. Mój język miłości to dobry czas i powiem Ci, że wspaniale było sobie to uświadomić i nazwać. Wiem teraz, o co chcę prosić mojego męża i na co szczególnie zwracać uwagę.

Zrób sobie przerwę jako mama

zrób przerwę

Ten artykuł kieruję przede wszystkim do kobiet.

To my zwykle mamy większą trudność z pamiętaniem o tym, żeby zadbać o siebie. Oczywiście to może przydarzyć się każdemu, jednak praktyka mojej pracy pokazuje, że częściej dotyczy kobiet. Dlatego to właśnie do Ciebie, mamo, dziś się zwracam.

 

Masz czasem taki dzień, kiedy od rana wszystko idzie nie tak, jak trzeba: dzieci płaczą, kłócą się i nie chcą jeść śniadania, mąż zdenerwowany burczy coś pod nosem, a Ty jesteś niewyspana i myślisz tylko o położeniu się spać? W głowie odzywa Ci się alarm: Nie wytrzymam tego dłużej! Zaraz wyjdę z domu i trzasnę drzwiami!

Jeśli zdarzają Ci się takie dni, to znak, że jesteś normalną kobietą, żoną i matką.

Większość z nas zna takie sytuacje. Dlatego proszę, zrób sobie przerwę jako mama, zanim wybuchniesz i zaczniesz krzyczeć na wszystkich.

 

zrób sobie przerwę

Zrób sobie przerwę

Każdy człowiek potrzebuje czasu i przestrzeni tylko dla siebie. Bez płaczu, próśb i ciągłego: mamo, mamo!, kiedy w spokoju będzie mógł zrobić coś, co lubi. Tacy po prostu jesteśmy. Nie ma w tym nic złego! Jeśli zatem słyszysz w głowie ostrzegawczy alarm: ZARAZ WYBUCHNĘ, JESZCZE RAZ COŚ TAKIEGO ZROBISZ…, wtedy wiesz, że czas na przerwę. Choćby bardzo krótką.

Nawet jeśli nie wykonujesz w tym momencie żadnych obowiązków domowych, Twoja głowa może być zaprzątnięta sprawami rodziny. Co dzieje się u mojego syna, że tak dziwnie się zachowuje? Jak mu idzie w szkole? Dlaczego oni się znowu kłócą? Praca mamy to bardzo trudne, odpowiedzialne zajęcie, które wymaga wielkiej ilości Twojego wysiłku.

Zasługujesz na przerwę! W ten sposób okażesz szacunek samej sobie i pracy, którą wykonujesz.

Abyś była gotowa odpowiadać na potrzeby swoich bliskich i dawać im pewność, że ich kochasz, sama potrzebujesz napełniać swój kubeczek sił, energii i pozytywnego nastroju.

 

Zapytasz mnie, jak masz sobie na nią pozwolić, jeśli musisz zajmować się dziećmi cały dzień, bo mąż jest w delegacji lub wraca późnym wieczorem? Albo sama pracujesz 8 godzin poza domem, a kiedy wrócisz, czeka na Ciebie pranie, gotowanie i jeszcze przydałoby się nieco pobawić z dziećmi?

Wszystko zależy od tego, na jakim etapie życia aktualnie jesteś. Codzienność matki z kilkumiesięcznym dzieckiem wygląda zupełnie inaczej, niż matki dziecka 5 letniego, które chodzi do przedszkola. Kobieta, która karmi tylko piersią nie może zostawić komuś innemu dziecka na długi czas. Gdzie w tym wszystkim miejsce na przerwę?

Najważniejsze jest to, abyś dała sama sobie przyzwolenie na wyjście z domu. To jest normalne, że jesteś zmęczona, masz do tego prawo. Inne matki też tak mają. Nieważne, czy Twoje dziecko ma 4 miesiące, czy 10 lat – odsunięcie się na jakiś czas od spraw domowych jest Ci potrzebne jak powietrze.

Nie namawiam Cię do występowania przeciwko Twojemu mężowi.

On również ma swoje problemy i prace, ma prawo być tak samo zmęczony, jak Ty. Dlatego rozmawiajcie o tym i wspólnie ustalajcie czas na odpoczynek. Ponieważ jednak piszę głównie dla kobiet, dlatego odnoszę się tylko do Twojej sytuacji.

 

Sposoby na przerwę mogą być różne. Chcę Ci podsunąć kilka możliwości, które są uzależnione od Twojej sytuacji życiowej.

 

przerwa

1. Zrób sobie przerwę, kiedy dzieci są w pobliżu i trudno Ci wytrzymać jakąś sytuację

Znajdź miejsce w domu, do którego możesz chociaż na chwilę wejść sama. 2-3 minuty samotności, kiedy możesz odetchnąć głęboko, przeczytać kilka stron dobrej książki, zjeść jakąś dobrą przekąskę. Upewnij się, że dzieci są zajęte czymś, co chociaż na chwilę je zajmie i pójdź do łazienki (może masz przestronną szafę, to też dobre miejsce). Opryskaj twarz wodą, kilka razy spokojnie odetchnij. To pomoże Ci na chwilę odsapnąć od płaczu, kłótni i próśb dzieci.

Jeśli wydaje Ci się, że małe dziecko potrzebuje Twojej obecności NON STOP. to powiem Ci, że tak nie jest. Każdy maluch, tak samo jak dorosły, chce mieć czas tylko dla siebie, kiedy w spokoju może odkrywać świat. Kiedy Twój kilkumiesięczny syn leży sobie na dywanie i bawi się jakąś zabawką, nie musisz mu cały czas w tym towarzyszyć. On sam Ci da znać, kiedy będzie Cię potrzebował.

 

2. Zrób sobie przerwę, kiedy możesz na krótki czas dać dzieci pod opiekę kogoś innego

Samotne wyjścia z domu są dla mamy koniecznością!

Dobrze jest zabierać swoje dzieci w różne miejsca, pokazywać im świat, spotykać się z innymi ludźmi. Obok tego powinnaś mieć również szansę na wyjścia samodzielne. To daje możliwość spojrzeć na swoją codzienność z pewnej perspektywy, nabrać nowych sił i znów docenić to, co czeka na Ciebie w domu.

 

  • Kiedy nasz syn był malutki i karmiłam go wyłącznie piersią, luksusem było samotne wyjście do sklepu. Ile mi to dawało radości! Przejść się pomiędzy półkami w sklepie, skupić się tylko na liście zakupów, odetchnąć świeżym powietrzem po drodze. Wystarczyło mi 15 minut, żebym wróciła w innym nastroju.

 

  • Kiedy nasze dzieci były chore, a mój mąż wyjeżdżał na cały weekend do pracy, często zapraszałam do nas jedną z babć. Dzięki temu miałam szansę wyjść z domu na ok. 2 godziny i odetchnąć po całym tygodniu zajmowania się chorymi dziećmi. Szłam wtedy na krótki spacer, wypijałam kawę w kawiarni, czasem zabierałam ze sobą komputer, żeby spokojnie popracować. Wracałam odnowiona.

 

  • Świetnym pomysłem na przerwę jest zapisanie się do pobliskiej siłowni lub na zajęcia fitness. W dużych miastach coraz częściej zapewniana jest opieka do dzieci na czas ćwiczeń. Godzina wysiłku fizycznego może zdziałać cuda w naszym samopoczuciu!

 

  • Może masz koleżankę, która ma podobną potrzebę, jak Ty, a również ma małe dziecko? Zajmijcie się nawzajem swoimi dziećmi – raz niech zrobi to ona, raz Ty i będziecie mieć godzinę czasu dla siebie. Jeśli wolałybyście swoją przerwę spędzić razem, przekażcie wasze dzieci mężom i porozmawiajcie spokojnie, pobiegajcie razem, idźcie na zakupy lub zróbcie coś, co Wam sprawi radość.

 

  • Jeśli nie masz pieniędzy na żadne wyjścia, wybierz się na spacer, idź do biblioteki, do parku. Nie musisz po drodze nic kupować, chodzi przede wszystkim o czas dla siebie.

 

  • Zastanów się, co sprawia Ci radość? Co lubisz robić? Co lubiłaś robić, kiedy byłaś dzieckiem? Spróbuj wrócić do którejś z tych rzeczy. Ja bardzo lubiłam pisać, teraz udaje mi się znów to robić poprzez prowadzenie bloga.

 

Kiedy organizowałam dla siebie takie wyjście, często czułam się zniechęcona już w trakcie przygotowań.

Akurat wtedy dzieci były bardziej marudne, nie chciały zostać z tatą i wolały poczytać książkę ze mną. Myślałam wtedy: Czy to jest w ogóle warte tego trudu?

Ale kiedy już byłam sama na spacerze… Byłam pewna, że zrobiłam dobrze i niedługo będę znów tego potrzebować! Do domu wracałam z nową energią, miałam więcej cierpliwości dla dzieci, chętniej się z nimi bawiłam i trudniej było mnie wyprowadzić z równowagi. Tylko dlatego, że pobyłam chwilę sama.

 

3. Zrób sobie przerwę, kiedy możesz oddać dzieci pod opiekę na dłużej

Jeśli masz dzieci, których nie karmisz i jest ktoś inny, kto mógłby się nimi zająć na dłużej, wykorzystaj tę szansę!

Trzy miesiące przed urodzeniem naszego drugiego syna, Janka (starszy miał wtedy niecałe dwa lata) wyjechałam z domu na 3 dni skupienia w ciszy. Miałam szansę odpocząć od codziennego życia, pomodlić się, pobyć w ciszy, spacerować po ogrodzie przyklasztornym. Odżyłam i wróciłam do domu jako nowa osoba. W następnym tygodniu mój mąż wyjechał na 5 dni na rekolekcje ignacjańskie, więc mogliśmy oboje skorzystać z czasu tylko dla siebie.

Od tamtej pory staram się zapewnić sobie taki 2-3 dniowy, samotny (lub z przyjaciółką) wyjazd przynajmniej raz w roku. Na początku nie było dla mnie łatwe zostawiać małe dzieci w domu, ale stopniowo i ja, i one się tego nauczyliśmy.

 

Ty również potrzebujesz odpoczynku! Jesteś mamą, a to jedno z najważniejszych i najtrudniejszych zadań na świecie.

Pozwalasz sobie na takie przerwy? Jeśli tak, co wtedy robisz, jak odpoczywasz?

Rodzinna sesja zdjęciowa

Lubicie spędzać czas całą rodziną? Bawić się razem, rozmawiać, cieszyć się swoją obecnością? Wiem, że w życiu bywa różnie – codzienny stres, wielka ilość obowiązków, ciągły brak czasu… Te czynniki nieraz skutecznie odciągają nas od wspólnych zajęć. Niekiedy też brakuje pomysłów – co moglibyśmy robić całą rodziną? Oto moja propozycja: rodzinna sesja zdjęciowa. To już ostatnia zabawa z wyzwania „Odmień swoją rodzinę w 15 minut”.

sesja zdjęciowa

Rodzinna sesja zdjęciowa

Czego potrzebujesz?

  • rekwizyty do przebierania się – czapki, kapelusze, okulary, chustki, śmieszne ubrania; co tylko znajdziesz w domu
  • aparat fotograficzny

 

Jak ma wyglądać zabawa?

Zaproś całą rodzinę do wspólnego spędzenia czasu. Przebierajcie się, wygłupiajcie, śmiejcie się razem. Zróbcie sobie zdjęcia w przebraniach, żeby została Wam pamiątka z tego dnia. Pamiętaj, że chodzi o dobrą zabawę – zapomnij na ten czas o upominaniu dziecka, odłóż na bok ostatnie niesnaski z mężem czy żoną. Wspólny śmiech i radość bardzo zbliżają ludzi do siebie i dają szansę na odnowienie relacji między Wami.

sesja zdjęciowa

Kiedy robiliśmy te zdjęcia, nasze dzieci były jeszcze małe i różnie to było u nich z przebieraniem się. Franek lubił zakładać różne kapelusze i stroje. Znacznie trudniej było zrobić mu w nich zdjęcie, bo zaraz po założeniu już by je zdejmował i nakładał kolejne. Jednak kilka zdjęć udało nam się zrobić. Franek razem z tatą ustawiał aparat, pilnował, żeby statyw był na odpowiedniej wysokości. Takie dodatkowe zajęcie zachęciło go do większego zaangażowania.

Jeśli chodzi o przebrania, w naszym domu mamy ułatwioną sytuację. Mój mąż ma firmę Trio z Rio, w której zajmuje się prowadzeniem różnego rodzaju imprez. Dlatego śmiesznych ubrań i innych gadżetów mamy mnóstwo. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie rodziny są w takiej sytuacji. Możecie wykorzystać to, co macie pod ręką – okulary przeciwsłoneczne, chustki na głowę, prześcieradła, sukienki… Na pewno macie w domu coś, co nadaje się do tego, aby powstała rodzinna sesja zdjęciowa

Pisząc ten tekst, wyobrażam sobie, co możesz sobie myśleć. Czego ona ode mnie oczekuje: ledwo daję radę przetrwać cały tydzień pracy, obowiązków domowych, humorów moich dzieci, a tu mam jeszcze się przebierać i robić sobie zdjęcia? Przemknęła Ci taka myśl przez głowę? Rozumiem, ja też nieraz myślę podobnie. Wydaje mi się, że nie mam siły ani ochoty na takie wygłupy, bo ciągle tysiąc innych, ważniejszych spraw na mnie czeka.

Tylko czy rzeczywiście ważniejszych?

Jednym z czynników, które spajają ludzi ze sobą jest wspólna zabawa i śmiech. Przypomnij sobie, jak było na początku Twojego związku małżeńskiego – jak często się razem śmialiście i robiliście coś tylko po to, żeby przyjemnie i radośnie spędzić czas? A jak jest teraz? Jeśli Twoją głowę zajmują tylko codzienne problemy i obowiązki, czas wprowadzić nieco luzu i radości. Może rodzinna sesja zdjęciowa będzie pierwszym krokiem?

Nie masz na to siły i ochoty? Trudno Ci się bawić, kiedy stos prania i brudnych naczyń czeka na Ciebie, a w głowie dźwięczą jeszcze słowa z ostatniej sprzeczki z mężem/żoną?

Umiejętność zabawy jest jak mięsień – im częściej ją ćwiczysz, tym łatwiej będzie Ci przychodzić. I tym więcej radości Ci sprawi.

 

P.S. Na naszych zdjęciach oprócz naszej czwórki jest również przyjaciółka rodziny, a jednocześnie współpracowniczka Adriana w firmie Trio z Rio, Helenka.

sesja zdjęciowa

sesja zdjęciowa

Jak Ci się podoba taki pomysł na wspólne popołudnie w gronie rodziny?

 

Zabawy z I edycji wyzwania:

Dzień 1. – Wielkie dzieło sztuki – zabawa na długie, deszczowe dni

Dzień 2. – Ciecz nienewtonowska – zaskakująca zabawa sensoryczna

Dzień 3. – Proste i zajmujące zabawy ruchowe z papierem toaletowym

Dzień 4. – Prosta wskazówka, jak rozwijać inteligencję emocjonalną u dzieci

Dzień 5. – Jadalne farby do malowania palcami

Dzień 6. – Baza dla dziecka do zabawy i czytania

Prosta wskazówka, jak rozwijać inteligencję emocjonalną u dzieci

inteligencja emocjonalna

Najprostsza odpowiedź na pytanie: Jak rozwijać inteligencję emocjonalną u dzieci? to: Wykorzystaj zabawę! 

Przez zabawę maluch się uczy, odpoczywa, nawiązuje kontakty i rozładowuje emocje. Rodzic, który jest tego świadomy, nie będzie miał do niego pretensji, że cały dzień się tylko bawi. Wręcz przeciwnie, będzie potrafił wykorzystać ten fakt i wejść w świat dziecka na jego zasadach.

Dziś pokażę Ci, jak możesz wykorzystać zabawę, aby pomóc dziecku uporać się z trudnym dla niego tematem lub wskazać mu właściwy sposób zachowania się w określonej sytuacji.

 

inteligencja emocjonalna

 

Na początku krótki wstęp teoretyczny. Krótki, ale ważny, żebyś wiedział po co to wszystko i jak się za to zabrać.

Najnowsza wiedza psychologiczna mówi, że dziecko zachowuje się w niewłaściwy sposób (jak to się często mówi: jest niegrzeczne) zwykle z dwóch powodów:

  1. jakaś jego ważna potrzeba nie jest spełniona – np. jest głodne, zmęczone, brakuje mu kontaktu z rodzicem,
  2. nie potrafi zachować się w sposób, którego oczekuje od niego dorosły – nie ma odpowiednich umiejętności, np. nie umie jeść łyżką, nie rozlewając przy tym zupy.

 

Bardzo często niegrzeczne zachowanie dziecka wywołuje złość i frustrację u rodzica. Kiedy dorosły odpowiada krzykiem, karaniem czy grożeniem, dziecko czuje się jeszcze gorzej i jest mu jeszcze trudniej zachować się właściwie. Ponadto wszystkie te trudne emocje kumuluje w sobie, bo nie potrafi ich jeszcze nazwać i odpowiednio wyrazić.

Każde dziecko nosi ze sobą niewidzialny plecak pełen trudnych emocji, zepchniętych do podświadomości:

  • lęk związany z tym, że mama rzeczywiście go zostawi samego na placu zabaw, tak jak czasem zapowiada,
  • złość na brata, który zniszczył mu długo budowaną wieżę z klocków,
  • żal do nauczyciela, który według niego niesprawiedliwie wystawił mu złą ocenę,
  • smutek związany z tym, że koleżanka z przedszkola nie chciała się z nim bawić,
  • lęk przed gniewem taty, który naprawdę groźnie wygląda, kiedy krzyczy,
  • itd.

Te wszystkie emocje wylewają się na wierzch, kiedy pojawia się jeden z dwóch czynników wymienionych na początku: niezaspokojona potrzeba lub brak umiejętności. Może się wtedy okazać, że maluch reaguje na daną sytuację niewspółmiernie do tego, co się stało. Dlaczego? Bo okazuje nie tylko emocje wywołane danym wydarzeniem, ale też wychodzi z niego to, co wcześniej zostało wepchnięte do plecaka.

No dobrze. Ale co Ty możesz z tym zrobić? Jak mu pomóc, żeby życie jego i całej Waszej rodziny było spokojniejsze? Jak rozwijać inteligencję emocjonalną, aby z każdym dniem Twoja pociecha radziła sobie coraz lepiej ze swoimi uczuciami?

Jednym ze sposobów są scenki z wykorzystaniem pluszaków.

jak rozwijać inteligencję

Jak rozwijać inteligencję emocjonalną za pomocą scenek z pluszakami?

Czego potrzebujesz?

Pluszowych maskotek

 

Jak ma wyglądać zabawa?

Scenki możesz wykorzystać do dwóch różnych celów. W obu przypadkach zabawa będzie wyglądała nieco inaczej, więc opiszę każdy z nich oddzielnie.

 

  1. Rozładowanie trudnych emocji za pomocą scenek

Jak pisałam już tutaj, świetnym sposobem na wypakowanie emocji z niewidzialnego plecaka jest śmiech. Chodzi o to, aby wykorzystać sytuacje dnia codziennego i odegrać je w scence w taki sposób, aby rozśmieszyć dziecko.

Podam konkretny przykład z naszego życia rodzinnego z czasów, kiedy dzieci były małe.

Nasz 3 letni syn miał kiepski humor. Robiłam śniadanie, a on zaczął wyciągać surowe jajka z opakowania. Powiedziałam mu, że jeśli będzie ich dotykał, to przed jedzeniem będzie musiał umyć ręce. Kiedy podałam śniadanie i chciałam go zabrać do mycia rąk, on zaczął płakać i krzyczeć, że nie chce. Zdenerwowaliśmy się oboje. Było sporo łez, a ja nie mogłam się przebić do niego z wiadomością, że ręce umyć musi.

Cała ta poranna sytuacja wywołała sporo emocji i u niego, i u mnie. Widziałam po nim, że trudno mu wrócić do normalnego, dobrego humoru. Wykorzystałam zatem zabawę misiami, aby mu nieco pomóc.

Wzięłam jednego misia, aby był mamą i drugiego, aby był synem. Ale dokonałam zamiany ról. To mama – miś chciała bawić się surowymi jajkami, a mały miś mówił jej, że nie wolno. Oczywiście modulowałam przy tym głos, mama bardzo chciała się bawić, później uciekała przed myciem rąk… Czyli to samo, co rano u nas w domu, ale podane w sposób, który miał Franka rozśmieszyć. I tak się stało. Patrzył na wszystko z ciekawością, widziałam po jego minie, że grają w nim jakieś emocje, a jednocześnie śmiał się z całej tej scenki.

O to właśnie chodzi.

Scenka ma dotykać codziennego życia, jakiejś konkretnej sytuacji z Waszego domu. Co było dla Was ostatnio trudne? Jaka sytuacja zdenerwowała Ciebie i dziecko? Przypomnij sobie ten moment i odtwórz przebieg wydarzeń. Teraz pomyśl, jaką scenkę możesz z tego zrobić. Może właśnie zamienić role? Może przejaskrawić zachowanie rodzica lub dziecka tak, by wywołało ono śmiech u oglądającego?

W tej metodzie najważniejsze jest to, aby sprawić, że dziecko będzie się śmiało. W ten sposób będzie miało szansę uporać się z trudną dla niego sytuacją i emocjami, które wywołała. To stwarza później szansę na spokojne porozmawianie o tym, co się wydarzyło. Jest też jedną z odpowiedzi na pytanie, jak rozwijać inteligencję emocjonalną.

zabawa z pluszakami

 

2. Nauka umiejętności za pomocą scenek

W drugim przypadku scenki mają nieco inny cel i charakter. Wyobraź sobie, że Twoje dzieci pokłóciły się właśnie o jakąś zabawkę. Wyrywają ją sobie z ręki, krzyczą na siebie, nie potrafią dojść do porozumienia. Może nie umieją jeszcze w sposób konstruktywny rozwiązywać konfliktów? Nikt z nas nie rodzi się z takimi umiejętnościami. Jak możesz im pomóc?

Kiedy już emocje związane z kłótnią opadną, zaproś je do mini – teatru.

Odegraj przed nimi scenkę, która wiernie odtworzy to, co się zdarzyło pomiędzy nimi. Możesz dodać do tego element przejaskrawienia, który wywoła śmiech dzieci. Dzięki temu będą rozluźnione i będą chętniej współpracowały. Bez problemu zobaczą w tej scence siebie. Następnie zadaj im pytanie: co się wydarzyło pomiędzy misiami? Jak mogły się czuć – i jeden i drugi? I najważniejsze: jak misie mogły inaczej rozwiązać ten konflikt?

Niech dzieci same coś wymyślą. Jeśli nie potrafią, pomóż im nieco. Kiedy będziecie mieć jakieś pomysły, odegrajcie je. Możesz to robić sam, ale możesz też zaprosić dziecko do scenki – Ty bądź jednym misiem, a ono drugim. Albo oba misie oddaj dzieciom. Odegranie właściwych zachowań da im szansę przećwiczenia ich i dobrania odpowiednich słów. Wszystko w atmosferze zabawy i luzu.

W ten sposób pomożesz im ćwiczyć umiejętności, których jeszcze nie nabyły.

Oczywiście możesz zrobić scenkę związaną z dowolnym zachowaniem dziecka. Kłótnie przy porannym wychodzeniu do przedszkola, rzucanie jedzeniem, które mu nie smakuje, płacz i krzyki w sklepie na widok wytęsknionej zabawki. Życie samo podpowie Ci scenariusze.

 

Myślę, że ciągle jeszcze nie doceniamy potęgi zabawy w życiu dzieci.  Daje Ci ona odpowiedź na pytanie, jak rozwijać inteligencję emocjonalną u Twoich pociech. Jest nie tylko ważna dla nich, ale również dla nas – może stać się mostem, który połączy nas ze sobą i da szansę na wzajemne porozumienie.

 

Teraz wyzwanie dla Ciebie – wykorzystaj w najbliższym czasie jedną z moich propozycji. Jak się sprawdziła? Jakie odniosła skutki?

 

Pozostałe zabawy z wyzwania:

Dzień 1. – Wielkie dzieło sztuki – zabawa na długie, deszczowe dni

Dzień 2. – Ciecz nienewtonowska – zaskakująca zabawa sensoryczna

Dzień 3. – Proste i zajmujące zabawy ruchowe z papierem toaletowym

Dzień 5. – Jadalne farby do malowania palcami

Dzień 6. – Baza dla dziecka do zabawy i czytania

Dzień 7. – Rodzinna sesja zdjęciowa

Dlaczego ludzie odchodzą? – główna przyczyna rozpadu związków

dlaczego ludzie odchodzą

W artykule: Co jest główną przyczyną tego, że ludzie odchodzą ze związku?

Moje serce zabiło mocniej. Uśmiechnęłam się szeroko i poczułam przypływ radości. Komentarz na grupie, którą prowadzę na facebooku był jednoznaczny: Ola odniosła kolejny sukces w swoim małżeństwie. Moja praca – pisane artykuły i nagrywane filmy, nie poszła na marne. Ola i jej mąż na nowo cieszą się swoim wspólnym życiem.

 

Zapytasz mnie, po co o tym piszę?

Kocham to, co robię. Uwielbiam te emocje, kiedy widzę, jak osoba doświadcza przełomu w swoim związku. Jak zdobywa nową perspektywę i motywację do zmiany. Jak kolejna mama zyskuje nowe narzędzia do budowania bliskiej więzi ze swoimi dziećmi.

Czuję, że moja praca ma sens. Że jest ważna. Zmienia ludzkie życie.

Moja praca zaspokaja wiele moich potrzeb. Dlatego nie chcę jej zmienić na żadną inną.

 

dlaczego ludzie odchodzą

Dlaczego ludzie odchodzą?

Wiele osób zastanawia się, dlaczego mąż lub żona odeszła ze związku.

Odpowiedź w większości przypadków jest jednoznaczna. Może być bolesna dla tego, kto został sam, ale niestety często jest prawdziwa.

Jeśli potrzeby danej osoby w związku nie są zaspokajane w sposób regularny i straciła ona nadzieję na to, że będą, jest gotowa do odejścia.

Może nie zrobić tego od razu, z różnych powodów. Może tego nawet nie zrobić nigdy (np. jeśli jest katolikiem i nie uznaje rozwodów). Jednak w sercu wypisała się z małżeństwa. Szuka zaspokojenia swoich potrzeb gdzieś indziej.

Takie postawienie sprawy brzmi bardzo brutalnie. Bo czyż nie byłoby cudownie, gdyby druga osoba w małżeństwie zawsze:

  • sama jasno mówiła, czego potrzebuje,
  • pokazała, w jaki sposób zaspokoić jej potrzeby,
  • wybaczała za każdym razem, kiedy tego nie robimy,
  • skupiła się na tym, co ona powinna robić dla małżeństwa, dzieci i domu,
  • a najlepiej, gdyby po prostu przyjmowała to, co dajemy, nawet, jeśli to nie ma nic wspólnego z jej rzeczywistymi potrzebami.

 

Niestety tak nie jest. Jesteśmy tylko ludźmi i mamy wpisane w swoje funkcjonowanie pewne mechanizmy. Mamy potrzeby, które dyktują to, jak się zachowujemy.

Jeśli jesteś osobą wierzącą możesz mieć oczekiwanie, że Twój współmałżonek będzie ponad to. Bo przecież Pan Bóg mówi, żebyśmy zapominali o sobie, a żyli dla innych. To prawda. Jednak przyjrzyj się samemu sobie. Kiedy Twoje potrzeby nie są zaspokojone, czy jest Ci łatwo kochać? Czy chodzisz po domu cały w skowronkach i rozdajesz uśmiechy na prawo i lewo?

Nie! Dlaczego więc oczekiwać tego od innych?

Nie sugeruję, że odejście jednej osoby jest winą drugiej. Nigdy w życiu. Każdy podejmuje decyzje sam za siebie i jest odpowiedzialny za swoje zachowanie. Nie da się jednak uciec od prawdy, że w każdej relacji biorą udział dwie osoby i obie mają swój wkład w to, co dzieje się pomiędzy nimi.

 

Trzymaj się tych zasad, a zwyciężysz

Kocham moją pracę, bo zaspokaja moje potrzeby. Po co mam ją zmieniać na inną?

Tak samo wygląda sytuacja w małżeństwie. Każdy potrzebuje innych ludzi, swojej pracy, przyjaciół, rodziców. Możesz jednak sprawić, że będziesz w życiu współmałżonka zawsze na pierwszym miejscu. Będzie tęsknił za powrotem do Ciebie. Będzie czuł się przy Tobie wspaniale. Będzie uśmiechał się, kiedy Cię zobaczy.

Nie mam na myśli manipulowania kimkolwiek. O takim zachowaniu, które ma na celu osiągnięcie jakichś swoich celów. Myślę o dawaniu prosto z serca dlatego, że chcesz dawać. Chcesz, aby mąż/żona był/a szczęśliwy/a, radosny/a czuł/a się spełniony/a i ważny/a.

 

Jakie zatem potrzeby musisz wziąć pod uwagę?

Przedstawię Ci zestaw, który stworzył Tony Robbins. Ja natknęłam się na niego na stronie Stacey Martino – ekspertki ds. relacji.

Każdy człowiek ma sześć potrzeb, które muszą być zaspokajane w sposób regularny. Różnimy się wyłącznie siłą ich odczuwania – jedne osoby daną potrzebę mają bardzo silną, inne mniej. Można je zaspokajać zarówno przez działania pozytywne, rozwijające jak i negatywne, szkodliwe.

Zmiana w związku zawsze rozpoczyna się od zmiany perspektywy myślenia. Chcę dać Ci szansę, abyś teraz, czytając ten artykuł, doświadczył tej przemiany. Dlatego zadaję Ci pytanie:

Gdybym spytała Twojego męża / Twoją żonę, na ile pomagasz mu/jej w zaspokojeniu danej potrzeby w codziennym życiu (w sposób regularny), co by powiedział/a?

Jak by to ocenił? Od 1 do 10 – gdzie:

  • 1 oznacza – żona/mąż w ogóle mi nie pomaga zaspokoić danej potrzeby, a
  • 10 oznacza – żona/mąż cały czas, każdego dnia przyczynia się do zapokojenia tej potrzeby.

Nie myśl teraz o tym, na ile Twój mąż/żona zaspokaja Twoje potrzeby. To nic nie da – zamknie Was tylko w błędnym kole wzajemnych wymagań i oczekiwań.

Oczywiście on również mógłby dokonać tej zmiany myślenia i spojrzeć na swoje działania z takiej perspektywy. Tę pracę może wykonać dowolna osoba w relacji, zarówno kobieta, jak i mężczyzna (podobnie, jak wszystko, o czym przeczytasz na moim blogu). Ponieważ jednak to Ty czytasz ten artykuł, dlatego kieruję moje słowa do Ciebie.

Myślenie: „OK, może i ja tego nie robię, ale on/ona też mógłby/mogłaby się mną zainteresować!”, tylko pogłębia problem. Jest to połowiczne branie odpowiedzialności za swoje życie. To właśnie ono sprawia, że niewiele się zmienia w Twoim życiu, pomimo dobrych intencji i pragnień.

Jeśli chcesz doświadczyć przemiany w relacji, ktoś musi zacząć ten proces.

 

ludzie odchodzą

6 potrzeb, które muszą być zaspokojone każdego dnia

  1. Pewność (certainty)

Każdy człowiek potrzebuje w życiu pewnej stałości. Idąc po podłodze, chcę mieć pewność, że się pode mną nie zawali. Dziecko chce wiedzieć, że rodzice się nim zaopiekują, nakarmią je i ochronią przed niebezpieczeństwem. Mąż chce czuć, że żona będzie go kochać, bez względu na to, co przyniesie życie. Żona chce mieć pewność, że nawet w obliczu jej słabszych dni mąż będzie stał u jej boku.

Te elementy stałe w życiu dają nam poczucie bezpieczeństwa i kontroli nad tym, co się dzieje dookoła nas.

Na ile Twój mąż / Twoja żona czuje, że Wasze małżeństwo, Wasza miłość jest czymś pewnym i że stawiasz jego/ją na pierwszym miejscu przed innymi ludźmi?

 

2. Różnorodność/niepewność (variaty/uncertainty)

Jednak gdyby wszystko w naszym życiu było stałe, okropnie byśmy się nudzili!

Wyobraź sobie, że Twój każdy dzień przez najbliższe 50 lat wygląda dokładnie tak samo. Co do minuty. Codziennie wstajesz o tej samej porze, jesz te same rzeczy, spotykasz się z tymi samymi ludźmi, rozmawiacie na te same tematy, a w pracy wykonujesz codziennie te same obowiązki. Wszystko identycznie jak poprzedniego dnia.

Dla mnie to przerażająca wizja.

Potrzebą każdego człowieka jest różnorodność – chcemy, aby spotykały nas niespodzianki, aby codzienność niosła ze sobą jakąś nowość. Niektóre osoby w sposób nieświadomy specjalnie generują problemy (np. kłótnie), ponieważ ich potrzeba różnorodności nie jest zaspokojona. Nieważne, że ktoś ucierpi, liczy się to, że nie będzie nudno…

Na ile Twój mąż / Twoja żona czuje. że pomagasz mu/jej zaspokajać potrzebę różnorodności, wnosisz do Waszej codzienności coś nowego, wyjątkowego, zaskakujesz pomysłami, wychodzisz poza schemat szarej codzienności?

3. Znaczenie (significance)

To potrzeba bycia ważnym dla kogoś, wyjątkowym w czyichś oczach.

Chcę czuć, że moje życie się liczy, że nie jestem tutaj przypadkowo. Mam wpływ na życie innych ludzi. Jestem doceniona i zauważona.

Niektórzy tę potrzebę realizują jako liderzy czy szefowie firm. Dla niektórych to poczucie, że są kimś wyjątkowym w swojej rodzinie, niezastąpioną mamą lub ojcem. Natomiast inni, aby zaspokoić tę potrzebę, pną się po szczeblach kariery, po drodze niszcząc życie innych ludzi.

Są tysiące sposobów, aby czuć, że się ma znaczenie.

Na ile Twój mąż / Twoja żona czuje się ważny/a w Twoich oczach? Na ile widzi, że to, co mówi i robi ma dla Ciebie znaczenie i to doceniasz?

 

4. Miłość i więź (love & connection)

Tego punktu chyba nie muszę wyjaśniać. Naprawdę każdy z nas potrzebuje miłości i więzi z innymi ludźmi. Chcemy bliskości, troski ze strony innych. Chcemy czuć, że pozostajemy z kimś w kontakcie. Że mamy z kim spędzić czas, rozmawiać, dzielić się tym, co dzieje się w naszym sercu.

Widać to już u małych dzieci, które w pewnym momencie znacznie chętniej bawią się z innymi niż same. Jesteśmy stworzeni dla relacji.

Na ile Twój / Twoja żona mąż czuje bliskość i więź z Tobą?

Pytanie brzmi: Jak on/ona doświadcza tego, co dajesz, a nie jak Ty chcesz, aby to odbierał/a? Czy dajesz bliskość i więź tak, jak on/ona tego potrzebuje, a nie tak, jak Ty chcesz, aby on/a Tobie je dawał/a?

 

5. Wzrost (growth)

Wszystko na tym świecie albo wzrasta, albo umiera. Mamy wpisane w siebie dążenie do rozwoju, zmiany, podążania wyżej, pokonywania nowych wyzwań, zdobywania nowej wiedzy.

Na ile Twój mąż / Twoja żona czuje, że pomagasz mu/jej wzrastać i zachęcasz do tego?

Pamiętaj, że rozwoju u drugiej osoby nie wymusisz, pchając ją w określonym kierunku! Nie chodzi o zmuszanie do rozwoju, ale o wspieranie w tym, co druga osoba sama chce zrobić.

 

6. Wkład (contribution)

Jest to potrzeba wyjścia poza siebie i dawania czegoś innym. Czasu, talentów, pracy, uwagi i troski… Chcę wiedzieć, że mam pozytywny wkład w to, co dzieje się dookoła mnie. Że moje działania się dla kogoś liczą. Że coś zmieniają w świecie.

Na ile Twój mąż / Twoja żona czuje, że pozwalasz mu/jej dawać sobie dobre rzeczy? Że pozwalasz wnosić pozytywny wkład w Wasze małżeństwo, dom, wychowanie dzieci?

 

Każdy człowiek dorosły jest sam odpowiedzialny za to, aby jego potrzeby były zaspokojone. I ja, i mój mąż odpowiadamy sami za siebie. Nie mogę mieć do niego pretensji, jeśli nie wychodzi mi naprzeciw, nie mogę tego wymuszać na nim. On również nie ma do tego prawa.

ALE… Jako żona jestem odpowiedzialna za to, co daję w małżeństwie. Jak towarzyszę mężowi w zaspokajaniu jego potrzeb?

Zachęcam Cię do przyjrzenia się sobie pod tym kątem. Relacja małżeńska nie polega na tym, że ktoś będzie na Tobie wymuszał zaspokojenie jego potrzeb. Ale Ty sam możesz dawać swoją obecność, czas, uwagę, tyle, ile chcesz i potrafisz.

 

Co sądzisz o takim spojrzeniu na Waszą relację?